Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Wielka zmiana dotyka świata

Wielka zmiana dotyka świata

Wielka zmiana dotyka świata. Może nie pozostanie nam nic, co znamy.

Zawsze fascynowała mnie literatura fantastyczna. Odstręczała mnie literatura faktu. Wszystko, o czym opowiadała, już się zdarzyło. Wiadomo jak zachowali się ludzie. Którzy z nich zachowali człowieczeństwo, a którzy okazali się potworami. Gdy wydarzenia się powtórzą, podobne postawy będą udziałem kolejnych pokoleń. Kwintesencją ludzkiego widzenia świata jest opowieść zawarta w Starym Testamencie. Żydzi oczekiwali przyjścia Mesjasza, modlili się o przyjście Mesjasza. A gdy pojawił się człowiek, którego niektórzy za Mesjasza uważali, to przywódcy religijni go zabili. Zabili go, bo sensem ich religii nie było przybycie Mesjasza, ale oczekiwanie.

Fascynowała mnie literatura fantastyczna, bo tylko ona próbowała sięgnąć w nieznane. Postawić człowieka wobec wyzwań, których uczeni, ani politycy nie byli i nie są w stanie sobie wyobrazić. Nie przypadkiem rozpocząłem cytatem z kultowej książki Ursuli K. Le Guin. Ludzie niechętnie traktują wszelkie myśli o upadku świata, który znają. Zachowują się jak uczeń, który nie przygotował się do lekcji. Mówią, że jakoś to będzie, że coś wymyślą, że może się uda. Możni tego świata są najgorsi, ponieważ nie potrafią wyjrzeć poza perspektywę swej władzy, znaczenia i majątku. Nie potrafią zrozumieć, że nic nie zapewni im przetrwania, gdy nie będą mieli czym oddychać. Nie przetrwają, gdy zabraknie tych, którzy dziś w pocie czoła pomnażają ich majątki. I tak codziennie, nieustannie, krok po kroku przyspieszają ostateczną klęskę.

Wydawałoby się, że ludzkość powinna być przygotowana, bo o możliwości zaistnienia globalnej pandemii niektórzy uczeni mówili już od lat. A gdy pandemia przyszła, okazało się, że uczeni tylko sobie prowadzili teoretyczne rozważania, jak Żydzi o Mesjaszu, bo naprawdę w nadejście pandemii nie wierzyli. A rządy krajów kompletnie nie są gotowe na zarządzanie w dobie prawdziwej katastrofy. Uczeni nie potrafią określić stopnia zagrożenia dla światowej populacji. Rządy miotają się pomiędzy chęcią uwięzienia obywateli w domach, a posłaniem ich do pracy w celu ratowania gospodarki. Obawy, że lekarstwo będzie gorsze od choroby, nie są bezpodstawne. Nikt jednak nie potrafi udzielić odpowiedzi na żadne istotne pytania. Ogromne centra analizy danych, rzekome sztuczne inteligencje, które niedawno jeszcze stanowiły podporę zarządzania wszystkim, nagle okazały się złudzeniem, zbiorem mniej lub bardziej sprytnie przygotowanych algorytmów. Jesteśmy dziś tak samo bezradni, jak mieszkańcy średniowiecznej Europy dziesiątkowani przez dżumę.

Świat, który znamy już nie wróci. Pozostaną zamknięte na długo granice. Pogodzimy się z dotkliwymi ograniczeniami. Być może zostaniemy podzieleni na tych, którzy są odporni i wolno im będzie wyjechać na wakacje oraz nieodpornych, których trzeba uwięzić, dla ich własnego dobra, rzecz jasna. Być może w dokumentach będziemy musieli mieć odpornościowy glejt na swobodne poruszanie się? Może spacer uznany zostanie na stałe za antyobywatelską fanaberię. Politycy jak zwykle oddadzą wielkie sumy najbogatszym. Demokracja skurczy się jeszcze bardziej, bo w imię bezpieczeństwa oddamy władzy uprawnienia, o które jeszcze niedawno walczyliśmy. Potem okaże się, że światowa pandemia nie była najgorszą klęską ludzkości. Przyjdą katastrofalne susze, zabójcze ekstrema pogodowe, milionowe migracje międzykontynentalne, jakich nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Wreszcie okaże się, że zdobycze cywilizacji nie są dla wszystkich. Będziemy żyli coraz to gorzej w podzielonym ksenofobicznym świecie. A na koniec zwyczajna prymitywna wola przetrwania zniszczy te resztki, żałosne szczątki dobytku znanej nam cywilizacji. Jacyś, nieznani nam, przyszli barbarzyńcy zaczną mozolny marsz rozwoju. Kiedyś zbudują piramidy.

5/5 - (1 vote)

Komentarz do “Wielka zmiana dotyka świata”

Możliwość komentowania została wyłączona.