Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Stan wyższej konieczności

Były poseł Artur Zawisza, jadąc bez wymaganych uprawnień samochodem, potrącił rowerzystkę. Stwierdził, że jechał w stanie wyższej konieczności. Były poseł, a obecnie działacz Ruchu Narodowego, stracił prawo jazdy za jazdę po pijanemu. Po takim okresie, chcąc siąść za kierownicę, Zawisza powinien ponownie zdać egzamin. Tego nie zrobił, więc należy go traktować, jak każdego, kto prowadzi pojazd mechaniczny bez wymaganych uprawnień. Tego samego wieczoru Zawisza znów siadł za kierownicę samochodu, co skończyło się powtornym odholowaniem auta na policyjny parking. Gdy dziennikarze zainteresowali się tematem, okazało się, że stan wyższej konieczności trwał u byłego posła codziennie. Zdaje się też, że stan wyższej konieczności wiązał się u niego często ze stanem wskazującym na spożywanie napojów alkoholowych. Jakiś czas wcześniej wjechał na trawnik sąsiedniej posesji, niszcząc płot, trawę i krzewy, a także uszkadzając swój samochód. Ponieważ płot nie złożył skargi, sprawie nie nadano żadnego biegu prawnego. Poza stanami wyższej konieczności, pan były poseł jest sympatycznym i miłym człowiekiem, który nikomu nie wadzi.

Janusz Waluś, emigrant z Polski, zamordował w 1993 roku Chrisa Haniego, lidera partii komunistycznej. Uczynił to w stanie wyższej konieczności, broniąc rasistowskiego apartheidu w RPA. Tak się złożyło, że został złapany, osądzony i odsiaduje wyrok dożywotniego więzienia. Poza tym incydentem Janusz Waluś jest miłym, sympatycznym człowiekiem. Tak bardzo sympatycznym, że polubił go dziennikarz piszący o morderstwie Chrisa Haniego. Polubiła go nawet córka zamordowanego działacza. A najbardziej polubili go działacze i politycy z kręgu polskich nacjonalistów. Sympatyczny Janusz Waluś nigdy nie odżegnał się od swojego stanu wyższej konieczności, więc stając przed południowoafrykańską Komisją Prawdy i Pojednania, nie zasłużył sobie na przedterminowe zwolnienie z więzienia. Jako ekstremalny antykomunista i rasista zarazem, zasłużył sobie na wdzięczność polskich rasistów i antysemitów, którzy od lat wywierają presję na kolejne rządy, by Walusia sprowadzić do Polski, a potem ułaskawić.

Symptomatyczne, że „stan wyższej konieczności” zwykle jest tłumaczeniem tzw. prawicy i zwykle oznacza, że ci ludzie chcieliby innym zafundować restrykcyjne i opresyjne prawo, którego sami nie musieliby przestrzegać. Dlatego Artur Zawisza powinien znaleźć się w więzieniu, ponieważ w przeciwnym wypadku jego stan wyższej konieczności będzie pojawiał się codziennie. I kiedyś kogoś zabije. Zaś Janusz Waluś powinien do śmierci siedzieć w południowoafrykańskim więzieniu. Nie zmienił bowiem swoich przekonań i w jego przypadku mogłoby się okazać, że znów w stanie wyższej konieczności kogoś zabije z powodów politycznych.

Oceń felieton