Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Brexit a sprawa polska

Czy Wielka Brytania opuści unię i kiedy? Od kilku lat jest to zasadniczy problem komentatorów politycznych. Wypływa na wierzch co jakiś czas, przy okazji kolejnych perturbacji kolejnego brytyjskiego premiera. Wypływa jak… nie powiem co. Ilość dowcipów na temat brexitu przebiła już dawno dowcipy o teściowej. A przecież wiadomo, że dowcipy o teściowej to podstawa każdej zakrapianej imprezy w każdym kręgu kulturowym.

Interesujące jest też, co brexit oznacza dla Polaków. Jedni wyjeżdżają ze Zjednoczonego Królestwa, szukając lepszego miejsca w Europie. Inni zostają i starają się o urzędowo potwierdzony stały pobyt. A jeszcze inni wracają gremialnie do Polski. Zaraz? Naprawdę? Jeśli brexit w końcu dojdzie do skutku zapewne dla wielu imigrantów będzie to oznaczać problemy. Oby nie takie, jak przedstawili to twórcy serialu „Rok za rokiem”. Jednak to nie są najważniejsze konsekwencje brexitu.

Brexit nieodwołalnie i na zawsze zmienił polszczyznę. Związek frazeologiczny ulotnić się po angielsku (wyjść po angielsku) raz na zawsze zmienił znaczenie. Jeśli dawniej ktoś wychodził z zebrania, konferencji, spotkania lub dowolnej imprezy towarzyskiej po angielsku, znaczyło to, że stara się to zrobić tak, by jego wyjście pozostało możliwie jak najdłużej niezauważone. Że wyjdzie po cichu, ukradkiem, nie informując nikogo, z wyjątkiem może (choć niekoniecznie) gospodarza imprezy. Tymczasem kolejne pokolenia Polaków tego zwrotu już znać nie będą. A na pewno nie w tym znaczeniu. Dziś bowiem wyjść po angielsku oznacza: narobić dużo hałasu, głośno oznajmiając wszystkim zebranym, że właśnie szykujemy się do wyjścia, a potem przez wiele godzin jeszcze brać udział w imprezie, wciąż mówiąc o tym, że już niedługo wyjdziemy.

Wiem, że to nie jest nic odkrywczego, i że już inni żartowali z tego związku frazeologicznego. Jednak – jako polonistę – najbardziej interesuje mnie wpływ rzeczywistości na język. Takie drobne skrzywienie zawodowe.

Oceń felieton