Partia rządząca zaprezentowała publicznie słowo, którego na próżno szukać w słownikach. Nadwykrywalność. Zapewne wszyscy znają słowo wykrywalność. Używa się go w takich obszarach rzeczywistości, w których część zjawisk występujących jest ukryta z rozmaitych powodów. Mówi się o wykrywalności przestępstw. Zwykle nie jest pełna. Żadna policja świata nie jest w stanie złapać wszystkich sprawców przestępstw. Część przestępców uchodzi karzącej ręce sprawiedliwości. O wykrywalności mówimy też w przypadku rozmaitych chorób, najczęściej wtedy, gdy stanowią problem społeczny i podejmuje się działania, by znacząco zmniejszyć ich zasięg. Również w przypadku rozmaitych problemów społecznych mówi się o ich wykrywalności. Na przykład o przemocy domowej. Im większa wykrywalność, tym lepiej.
Ideałem wykrywalności w każdym społecznym obszarze było zawsze osiągnięcie maksymalnej możliwej wartości. Nigdy zresztą ideał ten nie zbliżył się do stu procent. W żadnym obszarze. Chociaż historia zna pewne spektakularne sukcesy. Paradoksalnie należą one do ustroju słusznie minionego. Po wojnie, gdy panowała trudna do wyobrażenia bieda, gdy ludność na co dzień borykała się z problemami aprowizacyjnymi, powszechnym zagrożeniem była gruźlica. Przyczyną – bardzo często występującej – gruźlicy było nie tylko niedożywienie, które się stopniowo zmniejszało. Była to choroba zaraźliwa i chorowało na nią często pokolenie, które z trudem przeżyło wojnę. Wprowadzono powszechne i obowiązkowe prześwietlenia płuc, które pozwoliły zwiększyć wykrywalność tej choroby, a tym samym zminimalizować jej występowanie.
Pomijając kwestie polityczne, to był ogromny wysiłek dla biednego i zrujnowanego państwa, w którym żyli biedni i zrujnowani obywatele. Wysiłek także finansowy. Zapewne, gdyby wówczas rządziła partia prezesa Kaczyńskiego, zrezygnowałaby z prześwietleń w obawie, że pojawi się nadwykrywalność. Tak jak zrezygnowano z profilaktycznych badań seniorów, jako przyczynę podając właśnie ową nadwykrywalność. Myślę, że kolejnym krokiem Partii Prezesa będzie ograniczenie patroli policyjnych na ulicach z obawy o nadwykrywalność przestępstw. A następnie w ogóle wycofanie się z pilnowania prawa, bo przecież natychmiast wówczas pojawiłaby się nadwykrywalność rozmaitych zabronionych czynów.
Śmieszne? A może raczej straszne? Nie przyjmujmy zgłoszeń o gwałtach, kradzieżach, morderstwach, bo będziemy mieli nadwykrywalność. Statystyka ilości przestępstw znacznie się pogorszy. Nie badajmy pacjentów, szczególnie tych zagrożonych chorobami, bo powstanie nadwykrywalność. Statystyka wskazująca na to, że mamy zdrowe katolickie społeczeństwo się popsuje. Nie sprawdzajmy poziomu edukacji, to także popsuje statystyki. A przecież może być tak pięknie. Zdrowe społeczeństwo, żadnych przestępstw, żadnych problemów. A nad nami świeci słońce narodu. Prezes Jarosław.