Przed wielu laty oglądałem w telewizji stary amerykański film. Nie pamiętam dziś nawet tytułu. Nic nie mogę po latach powiedzieć o wartości artystycznej dzieła. Pamiętam tylko to, co stanowiło sedno akcji. Młody komiwojażer podróżujący samochodem przez Stany, zostaje aresztowany, ponieważ policjantowi wydaje się, że jest podobny i podróżuje podobnym autem, jak ścigany listem gończym morderca dziewczynki. Po latach dowiedziałem się, że w epoce, w której najbardziej popularne były auta z fabryki pana Forda, nietrudno było podróżować samochodem podobnym do innych.
Podejrzany zostaje zamknięty do aresztu. Policjant wysyła odpowiedni telegram do stolicy hrabstwa. A tajemnica staje się tajemnicą poliszynela. Do miasteczka ściąga okoliczna ludność, ale także rzesza reporterów, poszukujących sensacji. Wieczorem dochodzi do ataku na areszt. Ludzie są święcie przekonani, że tam jest patologiczny morderca i chcą mu wymierzyć karę. Policjanci niemrawo próbują bronić aresztu, ale wobec masy atakujących szybko rezygnują.
Na wieść o zamieszkach gubernator wysyła specjalne siły policyjne, ale przybywają już po wszystkim. Tymczasem prawdziwego mordercę aresztowano zupełnie gdzie indziej, a pod gruzami aresztu zapewne spoczywa niewinny młody człowiek, który niedługo miał się żenić. Mieszkańcy miasteczka w sporej liczbie siadają na ławie oskarżonych. Dowodami są zdjęcia reporterów. Widać na nich wykrzywione furią i nienawiścią twarze statecznych obywateli. Sklepikarza, fryzjera, urzędnika, powszechnie szanowanej gospodyni i matki dzieciom.
W filmie pojawił się pewnego rodzaju happy end. Bohater, choć poparzony i pokaleczony uratował się. Mieszkańcy miasteczka nie musieli odpowiedzieć za zbrodnię, aczkolwiek on musiał ponieść konsekwencje wprowadzenia w błąd wymiaru sprawiedliwości. Nie miałem wtedy nawet dziesięciu lat, zapewne nie był to film dla dzieci i nie powinienem go oglądać. Nawet nie pamiętam, gdzie to było. Czy u jakichś znajomych, rodziny, czy sąsiadów, bo w domu nie mieliśmy wtedy telewizora? Z tego filmu wyciągnąłem wnioski. Od tamtej pory minęło ponad pół wieku, a ja wciąż je stosuję. Po pierwsze, unikaj tłumu. Tłum łatwo staje się motłochem. Po drugie, nie osądzaj pochopnie i bez dowodów. Po trzecie, emocje są złym sędzią.