Historycznie rzecz biorąc, to nie Wandalowie spustoszyli Rzym. Jednak to nazwa ich plemienia zapisała się w historii jako symbol dzikusów niszczących bezmyślnie cywilizację. Z frazeologią nie wygram. Zatem partia Kaczyńskiego, pod jego przewodnictwem rządząca od blisko czterech lat w Polsce, to współcześni Wandalowie. Niszczą każdą dziedzinę życia publicznego od sądownictwa zacząwszy, poprzez wojsko, policję, służbę zdrowia, aż do edukacji. Wszędzie tam, gdzie pojawili się akolici prezesa, są zgliszcza i ruiny.
W tym roku mamy wybory, więc istnieje szansa odsunięcia troglodytów od władzy. Szansa dość iluzoryczna z kilku powodów. O tym już pisałem i jeszcze napiszę, lecz nie tym razem. Dziś zaledwie 30% wyborców ocenia rząd pozytywnie, a ponad połowa źle. To pozwala mieć nadzieję. Jednak pojawia się pytanie. Co po wyborach? Jak ma wyglądać Polska?
Ernest Skalski niedawno napisał, że wyborcy partii Kaczyńskiego nie znikną. Artykuł został zatytułowany: Trzeba tak wygrać z PiS, żeby Polska nie zginęła pod gruzami IV RP. Postuluje w nim bardzo ostrożne postępowanie, bo przecież miliony wyborców nie znikną, a tysiące aparatczyków pisowskich pozostaną na stanowiskach. Państwo należy zdaniem Skalskiego naprawiać ostrożnie i powoli, zachowując ciągłość. Zatem nikt nie powinien stracić stanowiska dlatego, że jest z PiS. Nie powinno być miejsca na rewindykację stanowisk.
Przerwanie trwającej dewastacji Polski będzie wymagać swoistego jej wykupienia i jest tego warte. Można nawet wyobrazić sobie amnestię uchwaloną przez Sejm w ramach zgody narodowej, aby usankcjonować prawnie tę politykę. (E.Skalski, Gazeta Wyborcza)
Kilka dni później w którymś z kolejnych numerów tej samej gazety Grażyna Staniszewska ostrzega, że zemsta byłaby czymś najgorszym. Wróg, nawet z PiS, też musi z czegoś żyć. Jednak, czy ukaranie winnych jest zemstą?
Prawdę mówiąc, spodziewałem się takich głosów. A będzie ich zapewne więcej. Humanitarna postawa jest taka pociągająca, szczególnie jeśli samemu nie będzie się ponosić najgorszych jej ciężarów. Obecne rządy usiłują przekupić wyborców zmasowanym rozdawnictwem. Bardzo prawdopodobne jest, że kolejny rząd będzie musiał powiedzieć setkom tysięcy pracowników budżetówki, że kasa jest pusta. Drodzy nauczyciele, pracownicy sądów, pracownicy socjalni, pielęgniarki i lekarze rezydenci – nie mamy dla was ani grosza. Musimy najpierw ogarnąć finanse państwa i potrwa to kilka lat, ale w imię dobra wspólnego musimy pozostawić na stanowiskach tysiące Misiewiczów, choć są ignorantami. Nie możemy w imię dobra ojczyzny ukarać troglodytów z poprzedniej władzy, obiecamy im bezkarność i nietykalność. Zaś miliony Polaków będą zaciskać pasa przez wiele lat, aby banda wandali nie poczuła się skrzywdzona.
Będziemy mieli rozłożone na łopatki sądownictwo, należący do PiS Trybunał Konstytucyjny, opanowana przez PiS Krajową Radę Sądownictwa, zdemolowane wojsko i kompletnie zniszczoną edukację. Do tego służbę zdrowia w stanie agonalnym z kolejkami do lekarzy sięgającymi już dziesięcioleci. I nie zróbmy krzywdy prezesowi i jego bandzie wandali, bo trzeba zachować ciągłość struktur państwa. Na takie pomysły można rzec tylko jedno. To jest recepta na armagedon.
Tysiące pisowczyków na państwowych posadach będą torpedować pracę wszystkich państwowych instytucji, nastąpi rozkład polityczny i ekonomiczny społeczeństwa, a w końcu kolejne wybory, które PiS wygra w cuglach, bo antypisowscy wyborcy kolejny raz nie dadzą się uwieść żadnej koalicji i zostaną w domu. Jeśli kraj ma się podnieść z obecnego upadku, potrzebna jest nasza polska Norymberga i zdecydowane surowe ukaranie sprawców zniszczenia.
Komentarz do “Wybaczyć Wandalom”
Ja mogę tylko powtórzyć to, co mówię wszystkim zapowiadającym jak to oni teraz w wyborach pogonią kota władzy – wybory to już były. Te do PE, to może nawet jako-tako przebiegną uczciwie bo stawka w miarę niewielka, ale te do sejmu? Nie ma mowy. A pomysły by w ogóle uznawać te pseudoorgany (powołane w oczywiście bezprawny sposób), i by odpuścić ludziom którzy zafundowali nam ten pełzający zamach stanu, uważam za absurdalne. Co wcale nie znaczy, że w razie odsunięcia pis od władzy (co jest skrajnie mało prawdopodobne) nie zostaną wcielone w życie. Przypominam tylko że sformułowanie poprzedniego wniosku o Trybunał Stanu zajęło prawie 8 lat – po czym przepadł, bo szefowej partii rządzącej nie chciało się przyjść na głosowanie. Pewien mój znajomy powiedział wprost – „przy takiej opozycji to czeka nas TYSIĄCLETNIA Rzesza”.