Ostatnia niedziela dla wielu osób w Polsce była jak lodowato zimny prysznic znienacka. Nadchodzące z Węgier informacje pozwalały mieć nadzieję wielu zwolennikom demokracji. Zaobserwowano bowiem wielką mobilizację głosujących Węgrów. Pod punktami wyborczymi ustawiły się długie kolejki. A to według komentatorów politycznych oznaczać mogło tylko jedno. Węgrzy mają dość Orbana i zmobilizowali się, by odsunąć go od władzy.
Tymczasem parę godzin później przyszło rozczarowanie. Mobilizacja bowiem dotyczyła zwolenników Orbana. Sprawiedliwie trzeba też dodać, że władza zmobilizowała się również i na prowincji dowoziła swoich zwolenników na wybory. Czy wybory zostały sfałszowane? Czy też Orban wygrał uczciwie?
Niestety trzeba jasno powiedzieć, że węgierskie wybory mogą dać nam przedsmak tego, co będzie za jakiś czas w Polsce. Rozbita i głupia opozycja, która jest na tyle krótkowzroczna, że nie potrafi się zjednoczyć ponad swoimi partykularnymi interesami i ambicjami, by faktycznie walczyć o demokratyczne państwo. Ogromny aparat propagandy w ręku władzy, który pracuje na rzecz władzy, rozdrabnianie niezależnych mediów i ich zastraszanie. A do tego postępujący w społeczeństwie proces konserwatyzacji. Ten swoisty neologizm jest tu potrzebny, ponieważ konserwowanie byłoby nie na miejscu. Wyborcy to nie ogórki.
Czy nam się to podoba, czy nie, z różnych względów w Europie coraz silniejsze stają się konserwatywne ideologie nacjonalistyczne. W Polsce i na Węgrzech stały się realnie rządzącą siłą, która wciąga społeczeństwo w odmęty nacjonalizmu, rasizmu i antysemityzmu. Ale inne kraje będą się musiały z tym zmierzyć niedługo. Coraz silniejsza jest w Niemczech NPD, we Francji ruch LePen. W Hiszpanii prawicowy rząd Rajoya coraz bardziej przesuwa się w kierunku konserwatywnej prawicy z domieszką faszyzmu. Nawet liberalna Skandynawia się zmienia. W Szwecji nacjonaliści stali się realną siłą. Orbanizacja Europy staje się faktem. Demokracja, którą znamy, za kilkanaście lat będzie tylko wspomnieniem.
Komentarz do “Orbanizacja”
Ostatnie doniesienia z Węgier dość jasno pokazują podejrzane manipulacje wokół wyborów. Frekwencja mocno rosła, by nagle pod koniec dnia zmaleć. Tysiące głosów na opozycję nagle unieważniono. To czeka nas w Polsce już za rok.