Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Marzec 1968 Reaktywacja

Miałem niespełna 12 lat i niewiele wówczas rozumiałem. Oficjalna propaganda powiązana została z tzw. wojną sześciodniową i popieraniem przez kraje socjalistyczne państw arabskich. Dziecku trudno to było zrozumieć, tym bardziej że dorośli nie kwapili się do wyjaśniania czegokolwiek. Jedynym wymiernym śladem tamtego marca w moim życiu było zniknięcie jednego z kolegów klasowych. Enigmatycznie mówiono, że wyjechał za granicę. W tamtych czasach nikt nie wyjeżdżał za granicę nawet na krótko, nie znałem nikogo, kto byłby za granicą. Dlatego wydawało się to jeszcze bardziej tajemnicze.

Po latach ktoś z dawnej podstawówki na ucho szeptem powiedział podczas jakiegoś spotkania, że to był Żyd! A takie miał polskie nazwisko. Pomimo tego pojedynczego incydentu, kwestia antysemityzmu w moim środowisku praktycznie nie istniała. Być może także z niewiedzy. Nikt specjalnie się tym nie zajmował. Kiedy jeden z kolegów nieco żartem powiedział, że jego ojciec uważa mnie za Żyda, prychnąłem lekceważąco. Co za idiota – pomyślałem – wszystkich Żydów w Polsce wymordowali Niemcy. Nawet nie zdawałem sobie wówczas sprawy z tego, że istnieje w naszym kraju antysemityzm bez Żydów.

Moja rodzina była dość spora. Podczas rodzinnych spotkań zdarzało się, że jeden z wujków dawał wyraz swym antysemickim uprzedzeniom, ale pozostali dorośli się zwykle z niego śmiali. Mówiono, że przed wojną miał narzeczoną Żydówkę i ona wyjechała do Ameryki. A on jej tego nie mógł wybaczyć. Potem gdy już dorosłem, przypomniałem sobie także inne rozmowy, które dorośli prowadzili raczej po cichu. Wówczas pewnych rzeczy nie rozumiałem, zrozumiałem je później. Jednak dotyczyło to tylko niektórych. Rodzice wychowali mnie inaczej. Nauczyli, że nie ma żadnych cech, które można przypisać danej rasie lub narodowości. Wpoili mi, że postawy rasistowskie są jak wstydliwa choroba. Niektórzy ją złapią, ale to trzeba leczyć, a nie się chwalić.

Przez wiele lat po wojnie antysemityzm był więc postawą wstydliwą. Nie wypadało się przyznawać do niego, bo stawało się wówczas po stronie Hitlera. A jak wiadomo naziści wymordowali również miliony Polaków. Nie było zgody na obecność antysemityzmu w dyskursie publicznym z wyjątkiem niesławnego marca 1968. Także po upadku PRL postawy antysemickie zwalczano, choć z pewnym lekceważeniem. Uważano bowiem, że antysemitów w Polsce jest niewielu, ale są bardzo krzykliwi. Niedostatecznie zdecydowanie reagowano na zachowania chuliganów stadionowych. Dopuszczono do rejestracji takich ugrupowań jak ONR. Lekceważono skalę rozmaitych ekscesów. Policja nigdy nie była szczególnie chętna do ścigania przestępstw na tle rasowym.

Większości ludzi, którzy wojnę poznali ze szkolnych podręczników, wydawało się wszystko bardzo proste. Niemcy mordowali ludzi w obozach i na ulicach, a Polacy pomagali Żydom, jeśli byli w stanie. Lecz mogli niewiele, bo za pomoc Żydom groziła śmierć. Trudno mieć pretensje, że ktoś nie był bohaterem. Jednak historyczna prawda jest znacznie bardziej skomplikowana. Przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy Polaków dość czynnie współpracowało z okupantem. Są udokumentowane przypadki mordowania Żydów przez tzw. granatową policję z własnej inicjatywy. Są przykre statystyki dotyczące szmalcowników, którzy denuncjowali Żydów za pieniądze. Są wreszcie znane dziś przypadki zbiorowych mordów na ludności żydowskiej popełnianych przez polskich sąsiadów. Szczególnie na terenach dawnego zaboru rosyjskiego, gdzie bardzo silna była nienawiść do mniejszości, dochodziło do okrutnych incydentów. Zapewne już niedługo za takie słowa będzie się wędrowało za kratki na trzy lata zgodnie z nową ustawą.

Obecna władza w imię krótkowzrocznych politycznych celów uwolniła demony antysemityzmu, podobnie jak w 1968 zrobiła to komunistyczna ekipa Gomułki. Antysemitów jest więcej, niż myśleliśmy. Władza właśnie dała im sygnał, że nie muszą się tego wstydzić. Wcześniej partia rządząca mówiła wyborcom: „niech nikt wam nie wmówi, że niechęć do uchodźców jest czymś złym”. Dziś mówi, że antysemityzm też nie jest zły. Minister odpowiedzialny za policję, twierdzi, że leśna uroczystość na cześć Hitlera to tylko wpadka wizerunkowa, a znacznie gorsze są protesty przeciw rocznicom smoleńskim. W państwowej telewizji aż kipi od antysemickich audycji, komentarzy i napisów. Nikt już nie uważa, że agresywny nacjonalizm to coś złego. Kościół po raz kolejny udaje, że to nie jego problem i milczy. Polska staje się brunatna i samotna. W gronie krajów oburzonych próbą fałszowania historii za pomocą ustawy nie ma Rosji. Rosja poparła władzę Kaczyńskiego.

Oceń felieton

Komentarz do “Marzec 1968 Reaktywacja”

Możliwość komentowania została wyłączona.