Dlaczego Ezra Pound dał się uwieść faszyzmowi? Wybitny poeta amerykański, człowiek o nadzwyczajnej wrażliwości i skomplikowanej psychice. Intelektualista. Pokochał włoskiego buca w czarnej koszuli i jego prymitywną chorą ideologię. Podczas wojny wygłaszał propagandowe przemówienia radiowe, co miało dla niego niszczące konsekwencje, gdy po wojnie oskarżono go o zdradę stanu.
Knut Hamsun norweski noblista to wybitny prozaik, prekursor modernizmu. Jego powieść „Błogosławieństwo ziemi” to dzieło wyjątkowe, można by rzec, apoteoza człowieczeństwa i humanizmu. Tymczasem dał się zauroczyć nazizmowi. Poparł ideologię niszczącą człowieka i ludzkość, ideologię pełną nienawiści, pogardy i zła. Dlaczego?
Orson Scott Card pisząc cykl książek o Enderze, wskazywał czytelnikowi drogę do tolerancji, do akceptacji innych narodowości, ras, istot. Tworzył fabułę, która miała udowodnić, że to jest możliwe, by zaakceptować nawet najdziwniejsze istoty, bo kiedy spróbujemy poznać i zrozumieć, przestaną być dziwne i straszne. Jego książki są głębokim sprzeciwem wobec wojny i jednocześnie bardzo humanistyczne. Tymczasem w realnym świecie zdobył sobie sławę religijnego oszołoma i dość mrocznego homofoba z dość wyraźnym republikańskim konserwatywnym odchyleniem.
W przeciwieństwie do tych trzech luminarzy literatury, nasi literaccy „chłopcy prawicy” nie zaskakują. Rafał Ziemkiewicz, który podaje się za pisarza i faktycznie opublikował kilka utworów, znany jest dziś głównie z ordynarnych wpisów na Twitterze. Jego najbardziej znane dzieło „Pieprzony los kataryniarza” to w pewnym sensie prezentacja poglądów politycznych autora w kostiumie cyberpunkowej fantastyki. A poglądy te pierwotnie silnie związane były z nurtem zwanym w Polsce korwinizmem. Jednak każdy kuc Korwina kiedyś dorasta i Ziemkiewicz przeniósł się do gazety Polskiej, a jego poglądy zbliżyły się do partii rządzącej, która dla zabawy zapewne nazywa się „Prawo i Sprawiedliwość”.
Jeśli ktoś zapamięta Jacka Piekarę, to przede wszystkim jako autora seksistowskiego i chamowatego komentarza dotyczącego dziennikarki Doroty Wellman. Potem jeszcze poprawił to ignoranckim i obraźliwym komentarzem na Twiiterze skierowanym do Borysa Budki, polityka opozycji. Swoje credo polityczne wyłuszczył we wstępie do jednej ze swych książek.
Oto dzisiejsza Polska. Polska Kwaśniewskich, Michników, Millerów i Rydzyków. Polska skazana na dwubiegunowość, gdzie jedną stronę sceny okupuje postkomunistyczna hołota zbratana z pseudointelektualistami z tzw. „środowiska Gazety Wyborczej”, a po drugiej stronie tkwią polityczne błazny związane z „Radiem Maryja”.
Nie trzeba detektywa, by odkryć, że to poglądy korwinistycznego symetrysty, dla którego wszystko, co nie jest korwinistyczną monarchią, jest bagnem.
Andrzej Pilipiuk z kolei jest korwinistą nawróconym na pisizm. Twierdzi, ze swoje poglądy mocno akcentuje w literaturze i żaden lewak na pewno nie będzie czytać jego książek. Tak się składa, że przeczytałem jego cykl o Kuzynkach Kruszewskich i zauważyłem tam przede wszystkim fascynację Rzeczpospolitą szlachecką. Dopiero ostatni tom napisany po dziesięciu latach rozczarowuje pewną polityczną nachalnością i schematyzmem wywodzącym się z poglądów politycznych autora. Im bardziej krystalizowały się prawicowe konserwatywne poglądy autora tym bardziej schematyczne dziełka wychodziły spod jego pióra. Można być zawiedzionym, ale nie ma zdziwienia.
Ciekawe natomiast jest, że wśród popleczników niby prawicowego PiSu i wyznawców korwinizmu sporo jest literatów tworzących literaturę fantastyczną. To tak, jakby zamiłowanie do tworzenia fantastycznych światów musiało iść w parze z konserwatywnymi do bólu poglądami politycznymi. To nie tylko Ziemkiewicz, Piekara i Pilipiuk, jest też paru młodych ledwo kiełkujących prawaków i korwinistów. To ostatnie słowo podoba mi się szczególnie, bowiem słowotwórczo bliskie jest określeniu morfinista. I pasuje doskonale do sytuacji.