Pierwszą Jej książkę przeczytałem ponad trzydzieści lat temu, wtedy jeszcze fantastyka kojarzyła mi się bardziej z naukową fikcją Lema. Z powieściami, których akcja rozgrywa się za sto, dwieście, a może tysiąc lat. Trochę jeszcze z Tolkienem i Sapkowskim, który właśnie zabłysnął na firmamencie polskiej fantasy. A tymczasem zaczytałem się w książce, która byłą kompletnie inna, niż wszystkie.
Miejsce początku
Było ich dwoje. Byli całkiem różni, a może jednak podobni? Dlaczego to właśnie oni trafili do Krainy Ain? Dlaczego to przed nimi otwierała się brama? Irena i Hugh. Tacy zwyczajni i jednocześnie niepasujący do świata. Obydwoje trochę samotni z wyboru, wyobcowani i zdystansowani. Początkowo nawet się nie lubili. Dziś już byśmy wiedzieli, od razu pojawiłoby się słowo wytrych, aby krótko ich scharakteryzować. Introwertycy. Nawiasem mówiąc, czy wiecie jak to jest być introwertykiem w czasach, gdy większość ludzi w ogóle nie zna tego słowa? Ja wiem.
Kraina wymagała ratunku. Zamykały się drogi. Mieszkańcy mogli temu zaradzić wcześniej, lecz tego nie zrobili. Pogrążeni w bezwładności, przestraszeni, niezdecydowani. Teraz już tylko dwoje obcych z innego świata może otworzyć drogę do miasta, otworzyć świat. Dwoje obcych, którzy w swoim własnym świecie nie należą do najlepiej dających sobie radę. Irena i Hugh. Oni uratują Krainę i coś więcej…
Ekumena
Wiele lat później, u bram ery cyfrowej, nadrobiłem wiele zaległości, czytając kolejne dzieła Ursuli K. Le Guin. Światy, które konstruowała, były zaskakujące, heretyckie w chwili, gdy powstawały, a dla wielu wciąż obrazoburcze. Jak ten, w którym mężczyźni pozbawieni są prawa do nauki.
Spytałam Skodr, czemu inteligentny mężczyzna nie mógłby przynajmniej studiować, a ona odparła, iż nauka im szkodzi, osłabia ich poczucie honoru, sprawia, że wiotczeją im mięśnie, czyni z nich impotentów. „Mocniejszy mózg to słabsze jądra – powtarza. – Mężczyzn trzeba chronić przed nauką dla własnego dobra”.
Nie do przyjęcia? Bezsensowna abstrakcyjna fikcja? A świat, w którym nie przyjmowano kobiet na uniwersytety, wydaje się wam logiczny? Autorka świat wykształconych kobiet skonstruowała bardzo logicznie i bezbłędnie, a powody, dla których mężczyzn należy trzymać z dala nawet od pisania i czytania, są bardzo logiczne. Ursula K. Le Guin potrafiła przedstawić uniwersum Ekumeny w taki sposób, że czytelnik zaczynał rozumieć jak bardzo nasza rzeczywistość zbudowana jest na przesądach i uprzedzeniach, choć mienimy się ludźmi ery rozumu i technologii. Niektóre światy wspominam z ciepłą nutą wzruszenia.
Małżeństwo jest zbyt ekstrawertyczne dla prawdziwych introwertyków. Po prostu niekiedy się widują, przez jakiś czas. Potem odchodzą i znów żyją samotnie, szczęśliwi.
Przez lata obserwowałem rzeczywistość, dostrzegając zmiany, których inni w ogóle nie widzieli. Czasem mnie to śmieszyło, dziwiło, czasem przerażało. Dopiero czytając powieści Ursuli K. Le Guin dostrzegłem, że Ona widzi to samo.
Przez sto lat każdy, kto patrzył racjonalnie na świat, widział, do czego to wszystko zmierza: wyczerpanie bogactw naturalnych, eksplozja zaludnienia, załamanie administracji. Lecz żeby działać na podstawie racjonalnego osądu, trzeba zaufać rozsądkowi. Większość ludzi zaś woli ufać szczęściu, Bogu albo wierzyć w istnienie jakiegoś innego łatwego rozwiązania. Rozsądek wymaga wysiłku.
Literacki Parnas długo był poza zasięgiem. Dlatego, że lekceważono jej dzieła. Dlatego, że była kobietą. Dlatego, że tysiącom krótkowzrocznych teoretyków literatury nie chciało się zdjąć chomąta i ruszyć inną drogą niż poprzednicy. Gdy wreszcie została uhonorowana medalem National Book Foundation, a jej dzieła oficjalnie włączone do skarbnicy Library of America, miała już 85 lat. Podczas gali wręczania medalu pisarka powiedziała tak:
Nadchodzą ciężkie czasy, w których zapragniemy głosów pisarzy dostrzegających alternatywy wobec tego, jak teraz żyjemy. Tych, którzy przenikają nasze przelęknione społeczeństwo i jego obsesyjne technologie, dostrzegają inne sposoby istnienia, a nawet wyobrażają sobie prawdziwe powody dla nadziei. Będziemy potrzebować pisarzy pamiętających wolność – poetów, wizjonerów – realistów większej rzeczywistości
Niestety, większość ludzi nadal woli wierzyć, że nic takiego się nie dzieje. Że powolny upadek cywilizacji nie jest upadkiem. Że będzie dobrze. Ursula K. Le Guin przedstawiała nierzeczywistość bardziej rzeczywistą niż ta, która jest obok nas. Na przykładach fantastycznych ukazywała nam człowieka i ludzkość, opisywała światy, abyśmy lepiej zrozumieli nasz własny. A teraz umarła, tak po prostu i zwyczajnie. Bóg przecież nie umiera. A ona była Bogiem w tych wszystkich światach i czasach, które stworzyła.
Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu.