Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Tytuł zastępczy

Poniższy felieton powstał jako produkt uboczny moich zainteresowań audiofilskich i dyskusji na forach skupiających hobbystów audio. Z drugiej strony można też zauważyć, że na tym przykładzie opieram też ogólne informacje o manipulacji, bowiem metody, które stosują manipulatorzy są identyczne. I nie jest ważne, czy starają się nas przekonać, ze powinniśmy kupić kable głośnikowe droższe od całego zestawu audio, czy magnetyzer wody, przywracający pamięć wody żywej, czy homeopatyczne leki na raka, czy wreszcie idee polityczne. Oszuści zawsze bazują na niewiedzy, strachu i obawach. I często się im udaje. Niestety, nie miałem pomysłu na tytuł, który by dostatecznie jasno sygnalizował zawartość oraz intencje autora.

Kiedyś były modne takie poradniki z zakresu najczęściej spraw technicznych, tłumaczone często z angielskiego, a mające w tytule zwrot „dla opornych” (for dummies).
Pomyślałem sobie, że w dobie rozkwitu rozmaitych garażowych inwestycji w kosmiczne technologie produkcji grających kabli, może przyda się taki mini podręcznik w zakresie odpowiedniego manipulowania odbiorcami, by byli chętniejsi do wydawania kasy na kable.
Zatem zaczynam pisać…

Manipulacja dla opornych
czyli dlaczego kable grają

1. Współczesny świat jest bardzo skomplikowany. Korzystamy ze sporej liczby urządzeń, których sami nie tylko nie potrafilibyśmy wykonać, ale często nawet nie rozumiemy zasad ich działania. O ile jesteśmy w stanie ciekawskiemu kilkulatkowi jakoś tam wytłumaczyć działanie pralki i cud wkładania brudnej, a wyjmowania czystej bielizny, to już lodówka sprawi nam więcej kłopotu. Mikrofalówka zaczyna powoli przypominać czary, bo jakże coś, co samo w sobie nie jest zimne ani gorące (mikrofale) potrafi zagotować np. wodę? Ba, warto przypomnieć sobie słynne prawo Arthura C. Clarke’a, sławnego pisarza science-fiction.

Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii.

To prawo daje nam potężną broń do ręki. A jest nią atawizm. Przez setki tysięcy lat człowiek z zabobonnym lękiem traktował świat go otaczający, nie rozumiejąc przyrody i zjawisk naturalnych, składał pokłony i ofiary wyimaginowanym bożkom, by zdobyć ich przychylność. Także dziś, jeśli się odwołamy do atawizmu, jeśli wzmocnimy naturalne lęki ludzkie, możemy wmówić otoczeniu prawie wszystko. Skoro większość ludzi nie ma pojęcia jak działają szczepionki, a informacja o wstrzykiwaniu komuś zarazków śmiertelnych chorób budzi naturalną odrazę, to nie jest wcale trudne wmówić ludziom, że szczepienia to nic dobrego, bowiem wymyśliło to okrutne lobby farmaceutyczne w celu bezustannego bogacenia się i trucia ludzi, aby zmniejszyć ich populację na świecie. Przecież to genialnie oczywiste, czyż nie? Spiskowe teorie są dobre na wszystko i zwykle wyjaśnią każde zjawisko i wydarzenie, którego ludzie nie rozumieją lub którego nie chcą zrozumieć ze względu na emocje związane z tym wydarzeniem lub zjawiskiem.

Chemitrails? Skoro nie wiemy, co to takiego są smugi kondensacyjne, jak i dlaczego powstają, to przecież oczywiste, że łatwiej uwierzymy w jakieś tajne działania przeciw ludzkości inicjowane przez „wiadome siły”. Człowiek często woli mieć urojonych potężnych wrogów, od realnych, bo nie czuje się tak podle, gdy przegrywa.
Zamach w Smoleńsku? Ależ oczywiście łatwiej się pogodzić z tym, że potężny wróg, chciał zgładzić prezydenta, niż z tym, że wszystko od samego początku było byle jak przygotowane. Że prezydent się spóźnił, że piloci nie mieli ważnych uprawnień, że tylko jeden jako tako kumał po rosyjsku, że kokpit samolotu przypominał burdel, że wreszcie samolot i jego możliwości techniczne to nie to samo co drzwi od stodoły.
Zatem, jeśli tylko się da, zmontujmy zgrabną teorię spiskową, nie musi być zbyt logiczna, nie musi być naukowa (naukowość nawet jej zaszkodzi), byle wpisywała się emocjonalnie w oczekiwania naszych odbiorców. Aby stawiała ich w dobrym świetle, a innych w złym. Aby odwoływała się do ich mądrości i szlachetności, nawet jeśli w rzeczywistości są durni i podli. Postarajmy się też, by ta teoria stawiała ich w lepszym świetle, czyniła z nich wybranych i elitę, która rozumie, która przejrzała światowe spiski, która wreszcie nie da się dalej oszukiwać.

2. Skoro już wiemy, że świat jest zbyt skomplikowany, by przeciętny Kowalski, Smith czy Nguyen go był w stanie zrozumieć, to swobodnie możemy przywoływać rozmaite teorie naukowe, nawet nieistniejące. Ważne jest bowiem, by czytelnicy lub słuchacze mieli do nas zaufanie. Niniejszy tekst nie traktuje o zdobywaniu zaufania. W tym celu trzeba będzie przeczytać lifestylowy poradnik pod tytułem „Zdobywanie zaufania dla opornych”.
Jak wykorzystać naukę do manipulacji, jak zaprzeczyć zjawiskom oczywistym i zrobić wodę z mózgu słabiej myślącym odbiorcom? Oto cytat z pewnego forum audiofilskiego, którego celem jest przekonanie odbiorców do uwierzenia w szczególny wpływ kabli łączących sprzęt audio na dźwięk. Układ tekstu i brawurowe słowotwórstwo pozostawiono w oryginale.

Ignoranctwem jest myślenie, że wszystko zostało już odkryte i zbadane.
Prosty, a jakże jaskrawy przykład:
GRAWITACJA
Patrzcie, otacza nas z każdej strony od zarania dziejów. A do tej pory nie wyjaśniono jak to działa.
Z prądem też tak prosto nie jest.
Dopóki nie zrozumiemy dokładnie jak działa prąd elektryczny. Nie można wyrokować, że jakieś zjawisko nie istnieje.

Każdy myślący czytelnik zaproponowałby takiemu melepecie, by spuścił sobie na łeb cegłę, to na pewno by się przekonał, jak działa grawitacja. Albowiem w powyższej teorii zastosowano podstawową manipulację słowną. Otóż od czasów Newtona, a po części wcześniej już od Galileusza, wiemy doskonale jak działa grawitacja. Newton określił to precyzyjnie w prawie powszechnego ciążenia. I nie trzeba być Stephenem Hawkingiem, by to zrozumieć.

Między dowolną parą ciał posiadających masy pojawia się siła przyciągająca, która działa na linii łączącej ich środki, a jej wartość rośnie z iloczynem ich mas i maleje z kwadratem odległości.

Możemy się najwyżej zastanawiać nad tym dlaczego grawitacja działa, ale nie jak działa. Mówiąc inaczej, jesteśmy w stanie na rozmaite sposoby korzystać z grawitacji lub też nie próbować rozmaitych rzeczy, ze względu na to, że wiemy, jak działa. W tym zakresie bowiem nie ma żadnej nieodkrytej tajemnicy.
To samo dotyczy prądu elektrycznego. A już wisienką na torcie tego monologu manipulacyjnego jest ostatnie zdanie. Nie można wyrokować, że jakieś zjawisko nie istnieje. A niby dlaczego nie można? Co to ma wspólnego z wątpliwościami autora dotyczącymi grawitacji i prądu elektrycznego?
To klasyczny sposób manipulacji, który można nazwać „od szczegółu do ogółu”. Kiedyś okradł mnie facet z Warszawy, więc warszawiacy to złodzieje. Na tej samej zasadzie Polacy to lenie i pijacy, a wszyscy Arabowie to terroryści. Ten numer zawsze się uda z większością waszych potencjalnych słuchaczy, czy klientów.

3. Skoro już ustaliliśmy, że większość ludzi „nie ogarnia” współczesnej technologii i nauki, to spójrzmy teraz, jak możemy wykorzystać to zjawisko dla celów manipulacji. Zakładam, ze zdobyliśmy już zaufanie odbiorcy, który traktuje nas z odpowiednią atencją.

Na Politechnice Warszawskiej zmierzają ku końcowi prace nad opracowaniem nowej, rewolucyjnej w audio technologii. Naukowcy postanowili tym razem zastosować w akcesoriach bursztyn. Stosowany powszechnie kwarc i jego pochodne, okazały się znacznie mniej skuteczne w walce z zakłóceniami sygnału elektroakustycznego /…/
Za wytrwałość i dociekliwość brawa należą się głównie dwóm polskim inżynierom… przy okazji doświadczonym użytkownikom sprzętu Hi-Fi i audiofilom.

To cytat z pewnej strony z recenzjami audiofilskich gadżetów. Jeśli przeczytamy informację o prowadzeniu prac badawczych w dowolnej dziedzinie na jakimś uniwersytecie, bądź na politechnice, będziecie pewni, że chodzi o oficjalny program badawczy, że jest to jedno z zadań jakie postawiła przed sobą uczelnia lub jakiś jej wydział. Czy przyjdzie wam do głowy, że po prostu chodzi o hobbystyczne zajęcia ludzi, którzy szczęśliwym dla siebie trafem są pracownikami uczelni? Raczej nie. Powołanie się na autorytety akademickie dodaje powagi każdej informacji. Dobrze też przywołać jakieś naukowe dane, które przekonają czytelnika, że ma do czynienie z rzetelna relacją o naukowej podbudowie.

Wszyscy pamiętamy jego nadzwyczajne własności w dziedzinie elektryczności statycznej. Sugeruje to od razu możliwość stosowania go w kondensatorach o bardzo specyficznej charakterystyce. Dla formalności dodamy że bursztyn elektryzuje się ujemnie. Jest mieszaniną, w której głównym pierwiastkiem jest węgiel 67-81% i siarka około 1%, pozostałą część w udziale 10-11% stanowią tlen i wodór. Większość odmian bursztynu zawiera kwas bursztynowy w ilości od 3 do 8 %. Wzór chemiczny bursztynu jest banalnie prosty (prostszy nawet od alkoholu) C10H12O. W zależności od odmiany ciężar właściwy bursztynu oscyluje wokół 1kg/dcm3 czyli jest podobny do wody. To z tego powodu lżejsze odmiany bursztynu pływają na jego powierzchni, a cięższe toną.

Jeśli czytelnik z chemią ma do czynienia głównie w dziale „chemia domowa” miejscowego marketu, będzie zapewne pod wrażeniem. Mało komu przyjdzie do głowy sprawdzać tak naukowe informacje. A warto by było, bo dowiedzielibyśmy się, że bursztyn jest mieszaniną związków polimerowych, w której składzie znajduje się kwas bursztynowy C4H6O4, ale trudno chyba mówić o jakimś jednoznacznym wzorze chemicznym całego bursztynu. Być może zadalibyśmy sobie pytanie, co ma do rzeczy fakt, że lżejsze odmiany bursztynu unoszą się w wodzie? Za to uświadomilibyśmy sobie, że bursztyn, choć powierzchniowo elektryzuje się ujemnie przez potarcie, to nie przewodzi prądu, jest izolatorem. Oczywiście w przedstawieniu naukowym „grającego”gadżetu w postaci drutu w szklanej rurce wypełnionej drobinkami bursztynu bardzo pomocne będą zdjęcia. Zdjęcia muszą sprawiać wrażenie potęgujące przekonanie odbiorcy o wyjątkowym zaawansowaniu technicznym powstającego produktu. Przydatna na pewno będzie fotka w podczerwieni, do tego jakaś aparatura badawcza (obojętnie jaka, większość i tak nie skuma), a jak by jeszcze znalazły się wykresy, to byłoby wspaniale. Technicznie i naukowo brzmiące terminy są oczywiście bardzo pomocne. Jednak gdy w podpisie zdjęcia znajdzie się informacja o miedzi bezglutenowej, to można nabrać wątpliwości, czy artykuł jest tak rzetelny, jak wcześniej czytelnik przypuszczał. Zatem uważnie i czujnie dobierajmy mądre słowa, aby samemu na siebie nie zastawić pułapki werbalnej.

Inkryminowany artykuł kończy się wzniosłymi słowami, które z jednej strony odwołują się do sfery emocjonalnej (Oto właśnie rodzi się nowa idea) i one właśnie mają być tym mocnym końcowym akcentem, który utkwi w pamięci i z którym czytelnik uskrzydlony pójdzie z nadzieją na nową wspaniałą technologię. Ale też jest odwołanie do znanej audiofilskiej imprezy i niejako ogrzanie się w jej bliskości. Przecież jeśli coś zostanie pokazane na tak prestiżowej wystawie, to nie może być zwykłym oszustwem.

Mamy nadzieję, że filtry w wersji produkcyjnej będziemy mogli zobaczyć na jesiennej wystawie Audio Video Show 2017. Już teraz wiemy, że lekkiej zmianie ulegnie termin. Wystawa nie odbędzie się w pierwszy weekend listopada po święcie zmarłych. Oto właśnie rodzi się nowa idea.

A zatem drogi początkujący manipulatorze, obojętnie czy chcesz w swym garażu produkować kable audio w kosmicznej technologii, mające wyjątkowe właściwości, czy też myślisz o zrobieniu kariery politycznej, wiedz, że dziedzina jest nieważna, a metody są takie same. Teraz ty też wiesz, jak to się robi.

Oceń felieton