Gdy widzę w mediach społecznościowych odliczanie, ile nam jeszcze pozostało do końca rządów PiS, nie wiem, czy powinienem podziwiać niezłomny optymizm i wiarę w zwycięstwo dobra nad złem, czy jak Jan Hus na stosie, zakrzyknąć: O santa simplicitas! Zwolennicy teorii szybkiego upadku partii prezesa Kaczyńskiego głoszą, że „dobra zmiana” zachowuje się wszędzie jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany, więc rozmiar dokonywanych zniszczeń pozbawi ich wkrótce poparcia wyborców. Nie jest to wcale pewne, ponieważ jednocześnie funkcjonariusze partii rządzącej umiejętnie wciąż podsycają złość i nienawiść wykorzystując do tego rzekomy zamach smoleński. Teorie spiskowe zawsze łatwo trafiały do części społeczeństwa, więc podtrzymanie tego liczącego około 20% elektoratu nie będzie trudne. Przy globalnym zniechęceniu do polityki i tradycyjnie niewielkiej frekwencji w wyborach, pozycja partii Kaczyńskiego wcale nie wygląda beznadziejnie.
Optymiści nie biorą też pod uwagę, że obóz rządzący może również lekko „skorygować” ordynację wyborczą, aby zwiększyć swe szanse, a nawet sfałszować wybory. No i co im zrobimy? Za dwa lata będą mieli w rękach nie tylko Trybunał Konstytucyjny, tajne służby, wojsko, policję i prokuraturę, ale sporą część sądownictwa, o ile nie całe. Czy Unia Europejska nam wówczas pomoże? Jeszcze niedawno się wydawało, że sieć powiązań prawnych, gospodarczych i politycznych z krajami europejskimi, które – tak jak my – są we wspólnocie europejskiej, jest gwarancją demokracji. Dziś okazuje się, że osłabiona przez brexit Unia, wcale nie jest tak skłonna do zajmowania się Polską. Można nawet domniemać, że chętniej zgodzi się nawet na Polexit, niż zaangażuje się w wyniszczające spory polityczne z partią Jarosława Kaczyńskiego.
Kolejnym błędem optymistów jest też przekonanie o niewzruszonym poparciu Polaków dla naszego członkostwa w strukturach UE. Społeczeństwo opowiada się za Unią, ponieważ wciąż widzi korzyści. Rolnicy dostają dopłaty, budowane są drogi, remontowane zabytki, dofinansowane rozmaite lokalne projekty. Korzystają instytucje i firmy, a pośrednio też obywatele. Nieudolność „dobrej zmiany” powoduje, że już zaczynamy tracić unijne pieniądze, a wszędzie tam, gdzie się coś nie udaje, Prawo i Sprawiedliwość wskazuje palcem Unię. W perspektywie najbliższych lat możemy stracić 80% pieniędzy, które teoretycznie są w naszym zasięgu. Pozytywne postrzeganie Unii znacznie się zmniejszy.
W tym roku wzorem lat ubiegłych zaproszono do sejmu przedstawicieli nastolatków. Na fikcyjnym posiedzeniu, którego ogólna tematyka miała dotyczyć dekomunizacji pozwolono się jednak gimnazjalistom i licealistom wypowiadać nieco szerzej. Wśród zabierających głos całkiem spora grupa w swym przemówieniu rozmaitymi – choć podobnymi – słowami wzywała do zniszczenia Unii Europejskiej. Ci młodzi idioci są przekonani, że prawo do podróżowania bez wiz, otwarte granice, możliwość studiowania i pracy w krajach zachodnich, dostali w czasie narodzin w sposób naturalny, jak dwie nogi i dwie ręce. Nie pamiętają kolejek na granicach, wiz, stempli w paszportach, bo przeważająca część ich życia upłynęła właśnie w kraju unijnym. W 2015 roku również nie wzięto pod uwagę, że oto prawa wyborcze dostała grupa niedawnych nastolatków, która nie pamiętała fatalnego eksperymentu noszącego nazwę Czwarta Rzeczpospolita. To nie przerzedzone wiekiem „moherowe berety” stanowią siłę Prawa i Sprawiedliwości, ale rosnące tabuny młodych kretynów. Dzisiejsi smarkacze nawołujący w sejmie do zniszczenia Unii Europejskiej, podczas kolejnych wyborów będą mieli już dowody osobiste. Być może najlepszym hasłem wyborczym za dwa lata będzie wyjście Polski z Unii Europejskiej.
Partia Kaczyńskiego zawsze była antyeuropejska i ksenofobiczna, ale dzięki kryzysowi migracyjnemu związanemu z wojną w Syrii, zyskała nowy wymiar propagandy nacjonalistycznej. Bez skrupułów wykorzystuje i podsyca drzemiący w Polakach antysemityzm i rasizm. Nigdy przedtem politycy żadnej partii nie wykorzystywali najbardziej prymitywnych instynktów, które drzemią w ludziach. To jest jednak bilet w jedną stronę. Polska znajdzie się na uboczu cywilizowanego świata na długie dziesięciolecia.
2 komentarze “I po szkodzie głupi”
Im prędzej osiągnie się dno, tym szybciej się można od niego odbić. Nawet jeśli rozbije się pysk przy upadku.
Jako autor jednego takiego odliczacza (https://twitter.com/verPISteuch) pragnę podkreślić, że nie jest on bynajmniej przejawem optymizmu. Po prostu chciałem się pobawić API Twittera, a temat się nawinął przez przypadek 😀