Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku napisałem tekst pod dość znamiennym tytułem. Oczywiście nie byłem osamotniony w swoich poglądach, ale należałem do mniejszości.
Minęło siedemdziesiąt lat od najstraszniejszej wojny w historii i najczarniejszej zbrodni, jaką człowiek mógł wymyślić. Przez dziesiątki lat pamięć o hitlerowskich okrucieństwach wpływały na ludzkość, która pamiętała o potwornościach, które zgotowała wynaturzona ideologia. Jednak pamięć pokoleniowa umiera, a nowe pokolenia przestają historię traktować jako coś im bliskiego. Ideologie rasistowskie i ksenofobiczne zaczynają odżywać i uwodzą przede wszystkim młodych.
Wyznawcy skrajnie konserwatywnych ideologii politycznych dają się znów uwodzić narracji zdumiewająco zbieżnej ze światopoglądem Hitlera.
Mimo że w swoim światopoglądzie Hitler odrzucał tradycje religijne i świeckie, to odwoływał się do nich. Choć nie był oryginalnym myślicielem, przedstawił pewne rozwiązanie kryzysów: myśli oraz wiary. Podobnie jak wielu przed nim, starał się połączyć te dwie rzeczy w jedno. „Chleba naszego powszedniego” /…/ Posługując się tymi słowami, przywoływał jeden z najbardziej znanych tekstów chrześcijańskich, zarazem głęboko zmieniając jego sens /…/ W hitlerowskiej „walce o bogactwa naturalne” grzechem było nie zagarnąć wszystkiego, co leżało w zasięgu możliwości, a pozwolić innym na przetrwanie oznaczało zbrodnię. Miłosierdzie naruszało porządek rzeczy, dzięki niemu bowiem słabi mogli się mnożyć. Hitler oświadczył, że ludzie muszą odrzucić więc biblijne przykazania. „Jeśli miałbym wierzyć w jakiś nakaz boski – mówił – to musiałby brzmieć tak: zachować gatunek”. (Timothy Snyder)
Przed wielu laty – jako student jeszcze – miałem okazję usłyszeć od pewnego starszego pana, który przed wojną studiował w Warszawie, że getto ławkowe spowodowane było tym, że Żydzi roznosili wszy i choroby zakaźne. Zdumiała mnie wówczas głupota tego człowieka. Żydowscy studenci, podobnie jak polscy pochodzili przeważnie z rodzin zamożnych, a przynajmniej z dobrze sytuowanych z długimi tradycjami inteligenckimi. Zatem jego uprzedzenie było spowodowane wyłącznie irracjonalnym antysemityzmem.
Dziś do takiej samej retoryki odwołuje się przywódca partii, która w wyborach walczy o władzę w Polsce.
Czy te informacje o jakichś porozumieniach odnoszących się do sprowadzenia do Polski 100 tys. muzułmanów, czy to jest prawda? Powinien także odpowiedzieć minister zdrowia, dlatego, bo to są także kwestie związane z różnego rodzaju niebezpieczeństwami w tej sferze. Są już przecież objawy pojawienia się chorób bardzo niebezpiecznych i dawno niewidzianych w Europie: cholera na wyspach greckich, dyzenteria w Wiedniu, różnego rodzaju pasożyty, pierwotniaki, które nie są groźne w organizmach tych ludzi, mogą tutaj być groźne. (Jarosław Kaczyński)
Tak prezes PiS mówi o uchodźcach, którzy przyjmowani są w Europie, a których PiS nie chce przyjąć do Polski. Takimi obrazami operował nazizm. Dziś takiej argumentacji używa Prawo i Sprawiedliwość, które jednocześnie chce Polskę oddać w niepodzielne władanie Kościoła Katolickiego. Czy czeka nas teokracja katolicka i ksenofobiczna ideologia władzy? Jeszcze nie jest za późno. Ale może być.
Dziś, gdy partia Kaczyńskiego przejęła władzę prawie absolutną i uruchomiała ogromny aparat propagandy, gdy podsycając nienawiść do obcych, używa się odniesień do hitleryzmu, opisując Unię Europejską lub Donalda Tuska, którego ubiera się w mundur Wehrmachtu, czy nie jest jednak za późno?
Za kilka miesięcy ruszy reforma edukacji, której zadaniem głównym będzie kształtowanie obywatela pobożnego (ponad 530 godzin religii) i patriotycznego w rozumieniu PiS (kult Lecha Kaczyńskiego i żołnierzy wyklętych). Już obecnie na każdej uroczystości państwowej obowiązkowo czyta się apel smoleński wspominający „poległego” prezydenta. Z „miesięcznic” smoleńskich czyni się uroczystości państwowe. Celebruje się idiotyzm jako cnotę i wmawia, że klęska jest zwycięstwem.
Czy nie jest już za późno na ratowanie rozumu i zdrowego rozsądku?