Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Tusk Schrödingera

Jeden z wiernych akolitów Kaczyńskiego – Richard Henry Czarnecki – nieco ponad rok temu twierdził, że Prezes PiS potrafi dla dobra kraju wspiąć się ponad konflikt między partiami. Było to wówczas, gdy Platforma nie wsparła starań Janusza Wojciechowskiego o stanowisko w Europejskim Trybunale Obrachunkowym. Oczywiście prawda była nieco inna, poparcie europosłów PO nie miało takiego znaczenia, jak twierdził Czarnecki. Kandydaturę Wojciechowskiego negatywnie zaopiniował Parlament Europejski w tajnym głosowaniu, więc nawet nie wiadomo, czy eurodeputowani z PO głosowali przeciw niemu. Nawiasem mówiąc Wojciechowski i tak stanowisko dostał. Można się zastanawiać, ile w tym było działań samego Tuska oraz innych unijnych polityków, by pisowskie władze Polski udobruchać.
Jednak 9 marca 2017 roku okazało się, że polski rząd wyborowi Donalda Tuska na następną kadencję się sprzeciwił. Pełniąca funkcję premiera Beata Szydło usiłowała zastosować wobec tego wyboru prawo veta, choć zgodnie z unijnymi przepisami nie było to możliwe. Symboliczne jest jednak że 365 lat wcześniej, również 9 marca doszło do pierwszego zastosowania liberum veto w praktyce. Poseł Władysław Siciński zerwał obrady sejmu i tym samym stał się symbolem warcholstwa, które przedkładając własne partykularne interesy nad dobro ojczyzny, stało się przyczyną rozbiorów i upadku państwa.
 
Gdy Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej politycy PiS, choć oficjalnie mu gratulowali, to w rozmaitych wypowiedziach wielokrotnie starali się deprecjonować zarówno możliwości Tuska, jak i wagę stanowiska, które objął. Tusk pozostanie misiem i pudelkiem Brukseli – twierdził w jednym z wywiadów europoseł PiS Ryszard Legutko. Zaś wspomniany już Czarnecki jeszcze pół roku temu komentował jedną z wypowiedzi Tuska: Proszę nie żartować. Naprawdę. On chyba sobie dorabia jakąś legendę. To nie jest tak, że myślimy codziennie o Donaldzie Tusku. Wściekłość Jarosława Kaczyńskiego po ponownym wyborze zadała temu kłam.
Dla Kaczyńskiego i jego wyznawców Donald Tusk jest takim kotem Schrödingera. Jednocześnie jest misiem i pudelkiem zajmującym zupełnie nieistotne stanowisko urzędnicze, a zaraz potem jest wrogiem Polski, który naraża nas na przyjmowanie uchodźców lub płacenie ogromnych kar, który usiłuje mieszać się do wewnętrznej polityki Polski, który wreszcie inicjuje wrogie działania przeciw Polsce wśród przywódców europejskich potęg. Czegokolwiek nie wiemy o tajnych zamiarach Jarosława Kaczyńskiego, to na pewno wiemy, że Tusk uwiera go jak gwóźdź w jego starym zdezelowanym bucie z porwanymi sznurowadłami i gdyby Tuska nie było, to Kaczyński musiałby go sobie wymyślić.

Oceń felieton