Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Metoda „na kozę”

Dawno temu słyszałem starą żydowską anegdotę o biednym Żydzie, który skarżył się rabinowi, że nie jest już w stanie wytrzymać w swoim malutkim dwuizbowym mieszkanku. Rabin kazał mu kupić pieska, po tygodniu zaprosić jeszcze teściową, a po następnym zacząć hodować w mieszkaniu kozę. Gdy biedak był już bliski szaleństwa, rabin kazał mu wyrzucić kozę i nagle mieszkanie zrobiło się przestronne i miłe.
PiS postępuje identycznie. Partia chciała sobie zapewnić brak kontrmanifestacji podczas miesięcznic smoleńskich. Zapisano więc w projekcie ustawy pierwszeństwo manifestacji cyklicznych i oddalenie kontrmanifestacji przynajmniej na 100 metrów. To był ten piesek. Potem jeszcze ustanowiono, że organem wydającym pozwolenia na takie cykliczne imprezy będzie ramię rządu, czyli wojewoda. To była zaproszona teściowa. A na koniec wprowadzono kozę. Postanowiono, że manifestacje państwowe i kościelne mają bezwzględne pierwszeństwo zawsze przed innymi.
Jak opozycja zobaczyła kozę, to podniosła larum. Wybuchły spory i awantury. Zaalarmowano wyborców. Odbyły się protesty. Media społecznościowe aż wrzały. Wtedy rabin, czyli prezes Jarosław Kaczyński polecił wygonić kozę. Rozległa się wieść, że PiS się wycofał. Że protesty opozycji odniosły skutek. Że Kaczyński ugiął się pod ciężarem oporu społecznego.
Tymczasem teściowa i piesek zostali. Nie ma się z czego cieszyć. Zgromadzenia cykliczne mają pierwszeństwo przed wszelkimi innymi i nie wolno zakłócać prezesowi jego przemówień wygłaszanych z trzystopniowej drabinki. Zgodę na drabinkę prezesa wyda wojewoda, zaś policja otoczy pałac prezydencki szczelnym kordonem, żeby nikt prezesowi Kaczyńskiemu stać na drabince nie przeszkodził. By nikt jego przemówień nie zagłuszał.
Kolejnym pomysłem było ograniczenie obecności mediów w sejmie. Tym razem od razu wprowadzono kozę, czyli 17 grudnia całkowicie wyrzucono wszystkich dziennikarzy z sejmu. Dziś nie ma ani jednego. Czyli jest koza. Koza wpieprza demokrację. Co będzie dalej?

Oceń felieton