Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Historia kołem się toczy

Gdy w 1918 roku Polska powstawała na nowo, jak Feniks z popiołów, nikt nie pamiętał państwowości polskiej, trzeba było korzystać z wzorów państw zaborczych, na szczęście mieliśmy wielu wybitnych emigrantów, którzy wrócili do kraju i zajęli się odbudową Polski.
Niestety w polityce, która ma władzę, by popsuć to, co entuzjaści próbują zbudować, nie było najlepiej. Piłsudski, który z woli narodu został niekwestionowanym przywódcą, nie wzbudził entuzjazmu wśród elit politycznych. Socjaliści mieli mu za złe, że „wysiadł z czerwonego tramwaju”. Endecy nie godzili się z wizją państwa demokratycznego i obywatelskiego. Prawicowcy zaś ogólnie mieli go za socjalistę. Polityczne elity kraju niejednokrotnie pokazywały, że ich partykularne interesy są ważniejsze niż dobro ojczyzny.

Nawet w chwilach skrajnego zagrożenia politycy prawicy nie zawsze potrafili się dogadać z innymi, czy raczej – nie można się było z nimi dogadać. Bolszewicy byli już pod Warszawą, kiedy ci „prawicowcy” planowali obalenie dowodzącego armią Piłsudskiego. (Stefan Bratkowski, Nieco inna historia Polski)

Przez wiele lat podejrzewano Piłsudskiego o wszelkie złe i szkodliwe intencje względem Polski, czasem nawet sugerowano, że był obcym agentem i zdrajcą działającym na szkodę Polski.

Gdy upadł PRL, sytuacja wydawała się analogiczna, też nikt nie pamiętał, jak powinno funkcjonować normalne państwo. Tylko nie było wybitnych emigrantów, którzy wróciliby z pomocą w odbudowie kraju. Jakoś musieli sobie dać radę ci, którzy byli na miejscu.
Jedną z najważniejszych postaci ruchu, który dał Polsce niepodległość był Lech Wałęsa, który swój sprzeciw wobec autorytarnej władzy rozpoczął wraz ze strajkiem w 1970 roku. Wałęsa – podobnie jak Piłsudski – nie był ideałem. Zaliczył rozmaite wpadki i potknięcia, ale w najważniejszych momentach wykazywał się wybitną intuicją polityczną i niezłomnością.
Jednak dla polskiej tak zwanej prawicy stał się wrogiem numer jeden, większym niż Służba Bezpieczeństwa. Przez dwadzieścia sześć lat poświęcali swe ogromne wysiłki, by Wałęsę zdyskredytować. Wykorzystywali w tym celu byłych funkcjonariuszy PRL, produkowali fałszywki, inspirowali powstawanie oszczerczych pseudonaukowych bredni. Nietrudno sobie wyobrazić, że nawet gdyby Polska stała na krawędzi katastrofy, dla nich ważniejsze byłoby knucie przeciw Wałęsie. Zaledwie trzy lata po odzyskaniu niepodległości w 1992 roku przedstawiciele prawicy: Macierewicz oraz bracia Kaczyńscy szykowali zamach stanu, który nie wyszedł, bo byli zbyt nieudolni. Ważniejsze od rozwoju Polski było dla nich zniszczenie Lecha Wałęsy, który wówczas był prezydentem.

Nic się nie zmieniło. Na prawicy nadal podłość idzie w zawody z głupotą.

Chłopcy, przestańcie, bo się źle bawicie!
Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie.*


* Ignacy Krasicki

Oceń felieton

Komentarz do “Historia kołem się toczy”

Możliwość komentowania została wyłączona.