Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Naród pod ochroną

Dzisiejsze komentarze polityczne zdominowane zostały przez wypowiedzi na temat zgoła idiotycznego pomysłu Zbigniewa Ziobry o wprowadzeniu do kodeksu karnego odpowiedniego paragrafu za używanie zwrotu „polskie obozy śmierci”. Pomysł jest debilny, bo Polacy tego zwrotu nie używają, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, a obywatele innych krajów nie podlegają polskiemu prawu. Tego nieszczęsnego zwrotu użył nawet prezydent USA Barrack Obama, który – w przeciwieństwie do swego poprzednika na tym stanowisku – jest wykształcony i ma troszkę rozumu. Już widzę, jak posyłamy jednostkę Grom, by aresztować Obamę.
Mało kto natomiast zauważył, że jest to typowa zasłona dymna, która ma zakryć znacznie istotniejszą część planu. A jest nią wprowadzenie do konstytucji dodatkowego artykułu o treści:

Dobre imię Rzeczypospolitej Polskiej i narodu polskiego podlegają ochronie prawnej.

Taki przepis niejako z musu będzie miał tzw. wykładnię rozszerzającą. A więc ustawa niższego rzędu będzie musiała określić, co oznacza dobre imię Rzeczypospolitej, co to jest naród polski i jakiego rodzaju będzie ta ochrona prawna.
Skoro rządzi PiS, a raczej Jarosław Kaczyński, więc łatwo sobie wyobrazić, że to on będzie pod szczególną ochroną, a także cała pisowska pokręcona ideologia ze szczególnym uwzględnieniem teorii zamachu smoleńskiego. Zaprzeczanie chorym teoriom o rzekomym zamachu stanie się czymś w rodzaju kłamstwa oświęcimskiego i ludzie będą za zaprzeczanie zamachowi zamykani w więzieniach na długie lata. Definicja narodu może być dowolna, więc wszelkie odstępstwa od katolicko-kaczystowskiej wizji Polski będą surowo karane.
Wykładnia rozszerzająca jest wielką pokusą dla władzy, która w ten sposób może nawet zakazać działalności konkurencyjnych partii politycznych. Jeśli ktoś myśli, że to się nie może przecież wydarzyć w XXI wieku, w kraju należącym do Unii Europejskiej, po doświadczeniach hitleryzmu i stalinizmu, to się myli. Już za parę lat może nas nie być w „Schengen”, a nawet w UE. Kraje starej Unii chętnie by się dziś pozbyły obciążeń jakie stwarza Polska, Węgry, a być może i reszta tzw. nowych demokracji.
Polska z wozu, Unii lżej… sami musimy posprzątać nasze podwórko, zanim będzie za późno.

5/5 - (1 vote)