1. WSTĘP
Na ziemie polskie Żydzi przybywali już w okresie wczesnego średniowiecza w okresie kształtowania się początków państwa polskiego. Ibrahim ibn Jakub – sefardyjski kupiec i być może handlarz niewolników – jako pierwszy opisał tworzące się państwo Polan, którego księciem był Mieszko I. Miało to miejsce około 966 roku.
Pod koniec wieku XI pojawili się na polskich ziemiach pierwsi uchodźcy żydowscy, którzy uciekli z Czech w związku z prześladowaniami, wywołanymi przez wojny krzyżowe. Dołączali do nich żydowscy uciekinierzy z Rusi Kijowskiej a potem znów z Czech w wieku XII. Pierwsze osady żydowskie powstały w tym okresie w Tyńcu Małym i Bolesławcu. W tym samym czasie na terenach niemieckich dochodziło do pogromów żydowskich, natomiast w Polsce mamy ślady osiedlania się Żydów w wieku XIII, którzy zajmowali się także uprawą roli. W tym czasie powstały wsie o nazwie Żydowo w okolicach Gniezna i druga w okolicach Kalisza. W okresie rozbicia dzielnicowego polscy książęta przyjmowali Żydów, a nawet zapewniali im ochronę przed wrogością mieszczaństwa, które w tamtym czasie w sporej części było niemieckie. Bolesław Pobożny wydał w tym celu tzw. statut kaliski, który ludność żydowską obejmował bezpośrednią jurysdykcją książęcą. Kazimierz Wielki postanowienia statutu rozszerzył na cały kraj i umożliwił Żydom spokojną egzystencję. Większość z nich zajmowała się handlem i bankierstwem, pracujący na roli stanowili mniejszość. W 1388 roku Władysław Jagiełło rozszerzył postanowienia statutu kaliskiego także na Wielkie Księstwo Litewskie. Jednak w tym czasie zaczęły się też pierwsze prześladowania Żydów. Pomawiano ich o profanowanie hostii i wykorzystywanie krwi chrześcijańskiej w praktykach religijnych. Lokalne pogromy były wówczas na porządku dziennym w całej Europie. W naszym kraju nie były one ani groźniejsze, ani częstsze niż gdzie indziej.
Szacuje się, że w połowie XVI wieku na ziemiach polskich żyło 80% Żydów z Europy, którzy w wyniku rosnących prześladowań wypędzani byli z Hiszpanii, Portugalii, Niemiec, a także Austrii i Czech. Pomimo występujących co jakiś czas oskarżeń o mordy rytualne i rozpowszechnianie antysemickich uprzedzeń, Rzeczpospolita Obojga Narodów była dla Żydów najbardziej przyjaznym krajem w Europie. Prześladowania nasiliły się w okresie potopu szwedzkiego, gdy prócz zwykłych oskarżeń często podejrzewano Żydów o zdradę. Osłabienie władzy wykonawczej sprzyjało też samosądom dokonywanym przez miejscową ludność zarówno w miastach, jak i na wsi. W przeddzień zaborów w Polsce żyło blisko 800 tysięcy Żydów i nadal było to dla nich dobre miejsce do życia. Niechęć do Żydów rozpowszechniał często Kościół Katolicki, a jednocześnie dostojnicy kościelni nader chętnie wchodzili w rozmaite finansowe układy z żydowskimi kupcami lub bankierami. Warto też wspomnieć, że niekorzystnym dla polskiej tolerancji zjawiskiem było umocnienie się katolicyzmu w wyniku zwycięstwa kontrreformacji w Rzeczypospolitej, co oznaczało nie tylko pogorszenie warunków życia dla Żydów, ale też innowierców.
2. POCZĄTKI POWSZECHNEGO ANTYSEMITYZMU
Jednym z pierwszych i najsłynniejszych polskich antysemitów był kronikarz Jan Długosz. Jednak w tamtych czasach nie znajdował zbyt wielkiego posłuchu. Zwykle uznawano sąsiedztwo z ludnością żydowską za pożyteczne. Jednak masowy napływ uchodźców do Polski spowodował, że od wieku XVI procent asymilujących się Żydów zmniejszał się zdecydowanie, szczególnie często dotyczyło to wsi i miast na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Szlachta traktowała Żydów niechętnie, ale jednocześnie wysługiwała się nimi w zarządzaniu swymi majątkami, co z kolei powodowało nienawiść chłopstwa do Żydów, którzy uosabiali ucisk feudalizmu.
Antysemityzm, jako powszechny i często inspirowany przez władze ruch, pojawił się na ziemiach polskich w okresie zaborów.
Adam Mickiewicz w poemacie „Pan Tadeusz” pokazuje postać Jankiela, o którym narrator mówi: Żyd poczciwy Ojczyznę jako Polak ukochał. Podczas zajazdu major Płut sędziemu Soplicy mówi:
Wszak Jankiel, szpieg, którego już rząd dawno śledzi,
Jest twoim domownikiem, w karczmie twojej siedzi.
Czytelnik z wcześniejszych wydarzeń już wie, że to Jankiel pomaga księdzu Robakowi, czyli Jackowi Soplicy. Jednak Mickiewicz jest nieco odosobniony w takim osądzie Żydów. Najwybitniejszy z polskich romantyków, czwarty z wielkiej narodowej trójcy, czyli Cyprian Norwid tak oto skomentował poemat narodowy: poema arcy-narodowe-polskie? w którym jedyna figura serio jest… Żyd. A gdybyśmy nie byli przekonani o antysemityzmie Norwida można zacytować szydercze zdanie o autorze: Żydzi nawet raz w gazecie augsburgskiej, wyliczając swych znakomitych ludzi, zapisali: „Mośkowicz Adam”. Powstrzymajmy się jednak od zbyt powierzchownej oceny Norwida, bowiem jest to myśliciel i osobowość mocno skomplikowana.
3. ANTYSEMITYZM PO POWSTANIACH
Literatura jest zwierciadłem życia. Ten aforyzm wymyślono w okresie pozytywizmu i doskonale pasuje do ówcześnie tworzonych dzieł literackich. Znane powieści Balzaca, Jane Austen, czy Bolesława Prusa doskonale wypełniają także funkcję kronikarską. Są portretem rzeczywistych miejsc i prawdziwych społeczeństw. W „Lalce” Prusa niebagatelną rolę odgrywają fragmenty, będące swoistym pamiętnikiem Rzeckiego, który ciekawie opisuje Warszawę z drugiej połowy XIX wieku.
W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć; nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo. /…/
Słuchając tego, czasem myślę, że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy, podobny do nocy. W dzień wszystko było ładne, wesołe i dobre; w nocy wszystko brudne i niebezpieczne. Tak sobie myślę, ale milczę; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni. Nam kule nad głowami inne wyświstywały hasła, pamiętasz, Katz?…
W okresie zaborów nie tylko nabrał znaczenia antysemityzm, ale też powszechnie pojawiła się narracja pokazująca Polskę jako najbardziej tolerancyjny kraj w Europie, a może i na świecie. Nie była to narracja pozbawiona podstaw prawdy, ale niestety dotyczyła już czasu przeszłego. Polacy pozbawieni swojego państwa musieli odnaleźć się w nowej sytuacji, a w szczególności wobec podziału między trzech zaborców. Wobec braku możliwości kształtowania się postaw obywatelskich, główny nacisk położono na rozmaicie wyrażający się nacjonalizm etniczny. Zatem dopiero w czasach zaborów wyraźnie pojawiło się określanie Żydów jako obcych, tych, którzy są inni, mają inną religię, inne obyczaje, wreszcie często inny język. Ograniczenie polskości do cech etnicznych i językowych, które było swoistą koniecznością, sprzyjało rozwojowi antysemityzmu. Kolejne przegrane powstania spowodowały, że trzeba było dla usprawiedliwienia własnych klęsk, szukać przynajmniej pozorów obiektywnych przyczyn przegranej. Żydzi doskonale nadawali się na tak zwanego wroga wewnętrznego. Na większości terenów dawnej Polski kiepsko się integrowali, różnili się wyraźnie obyczajami, więc łatwo było rozpowszechniać rozmaite spiskowe teorie o ich antypolskiej postawie, wracać do uprzedzeń i pomówień o krwiożerczych obrzędach religijnych, które pojawiały się już w wiekach poprzednich. Nie bez znaczenia był fakt, że antysemityzm doskonale zagnieździł się też w carskiej Rosji, gdzie regularnie dochodziło do pogromów żydowskich. Zresztą antysemityzm rozwijał się stopniowo w całej Europie i nie bez przyczyny wybuchł z całą mocą w latach trzydziestych XX wieku akurat w Niemczech.
Polska również była krajem antysemickim w okresie międzywojennym. Getto ławkowe to nie był piknik miłości do współbraci żydowskiego pochodzenia. Na dodatek wszystkie antysemickie działania Polaków najbardziej dawały się we znaki Żydom zintegrowanym ze społeczeństwem polskim, ponieważ to oni chodzili do polskich szkół, studiowali na polskich uczelniach, pracowali i mieszkali wśród polskich współobywateli.
4. II WOJNA ŚWIATOWA
II Wojna Światowa postawiła Polaków w wyjątkowo niezręcznym położeniu. Z jednej strony Niemcy byli wrogiem, który już od pierwszych wrześniowych dni pokazał swoje okrucieństwo i lekceważenie wszelkich standardów humanitarnych, z drugiej antysemityzm niemiecki Polakom nie przeszkadzał. Wojna Hitlera byłą wojną totalną, a więc bombardowano i mordowano cywilów zacieklej niż kiedykolwiek przedtem. Trudno myśleć o jakiejkolwiek współpracy z takim wrogiem. Dlatego w Polsce nie powstał rząd na modłę Vichy, ani nie było polskiego Quislinga. Jednak zamykanie Żydów w gettach i zabijanie ich nie burzyło spokoju sumienia znaczącej liczbie Polaków. Już wtedy pojawiały się raczej cicho wypowiadane opinie podziwiające Niemców za „pozbywanie się Żydów”. Władze podziemne z mandatem rządu w Londynie zdecydowanie ogłosiły jednak, że denuncjowanie Żydów, udział w łapankach, zagrabianie żydowskiego majątku jest kolaboracją z Niemcami i będzie karane śmiercią. Powiedzmy sobie szczerze, zwyczajna logika każe zdać sobie sprawę, że gdyby akty nienawiści w stosunku do Żydów były jakimś minimalnym marginesem, struktury podziemnego państwa nie zajmowałyby się tym problemem. Było bowiem wiele innych.
Z drugiej strony nie można zgodzić się na narrację Jana Tomasza Grossa, który uważa, że Polacy w czasie wojny zamordowali ponad 200 tysięcy Żydów, a zabili zaledwie 20 tysięcy Niemców. Przebija się w tej wypowiedzi sugestia, że II Wojna Światowa była dla nas głównie wojną z Żydami, a nie Niemcami.
Jak było naprawdę? Otóż Niemcy według swoich własnych szacunków stracili w Kampanii Wrześniowej ponad 17 tysięcy żołnierzy, a później polscy żołnierze walczyli w obronie Francji, byli lotnikami – także w załogach bombowców prowadzących naloty na tereny niemieckie, walczyli na terenach północnej Afryki, potem zdobywali Włochy, odbijali na drugim froncie Francję, wyzwalali Belgię i Holandię. Przez wiele lat istniała partyzantka w kraju, niektóre z akcji oznaczały setki zabitych Niemców, był wreszcie plan Burza i Powstanie Warszawskie. Niemcy nie byli odporni na kule i dynamit, ginęli podobnie jak Polacy. Nie można też zapomnieć o polskiej armii na wschodzie, która doszła aż do Berlina. Polacy w zmaganiach wojennych ponieśli straty sięgające ponad 120 tysięcy żołnierzy na frontach. Trudno sobie wyobrazić, żeby czwarta pod względem wielkości armia w czasie II Wojny Światowej zabiła tylko 3 tysiące Niemców (odejmując straty z Kampanii Wrześniowej). Jest to przypuszczenie nie tylko głupie, ale i dyskredytujące Grossa jako naukowca. Z drugiej strony muszę przyznać, że dokonując dziś wyliczenia, ilu Niemców zabili Polacy podczas wojny, czuję się wyjątkowo podle.
Jeśli przyjrzymy się losom Żydów polskich podczas II Wojny Światowej, to oczywistym stanie się,że bez pomocy współobywateli nie mieli szans się uratować. Ratowanie Żydów wymagało determinacji i odwagi, bo Niemcy przewidywali za to tylko jedną karę – śmierć. Stosowano ją w stosunku do wszystkich osób w mieszkaniu, w którym znaleziono ukrywanego Żyda. Na dodatek istniała obawa przed wydaniem ze strony współrodaków. Zatem pomoc Żydom to nie była norma, lecz raczej zachowanie wyjątkowe. Polacy stanowią jedną czwartą wśród odznaczonych medalem „Sprawiedliwy wśród narodów świata”, a więc ponad sześć tysięcy ludzi wykazało się niesamowitym heroizmem i poświęceniem. Całkiem prawdopodobne, że o wielu bohaterach nic nie wiemy. Nie dożyli momentu, gdy mogli być odznaczeni. Za pomoc Żydom Niemcy zabili tysiące Polaków. Historycy twierdzą też, że setki tysięcy Polaków było zaangażowanych w pomoc doraźną, mniej ryzykowną lub pośrednią.
Jan Tomasz Gross twierdzi, że Polacy zamordowali około 200 tysięcy Żydów w tzw. trzecim etapie holokaustu. Jest to liczba wyolbrzymiona, choć nie da się ukryć, że przypadki takie jak Jedwabne istniały i nie były nic nie znaczącym marginesem. Jednak należy też wziąć pod uwagę, że kresy wschodnie to była ludność głównie litewska, białoruska i ukraińska. Państwo polskie przestało istnieć w 1939 roku, zaś państwo podziemne w niewielkim stopniu panowało nad terenami, gdzie prócz panowania najpierw bolszewików, a potem hitlerowców działały prócz Armii Krajowej rozmaite partyzantki – komunistyczne, nacjonalistyczne ukraińskie i zwykłe bandy. Przypisywanie wszystkich morderstw na Żydach Polakom jest w przypadku kresów wschodnich grubym nadużyciem, choć nie należy zapominać, że prócz mordujących Żydów dla zysku rozmaitych band i nacjonalistycznej partyzantki ukraińskiej były też oddziały Narodowych Sił Zbrojnych, które nie były podporządkowane dowództwu Armii Krajowej i brały udział w żydowskich pogromach. W różnych peryferyjnych wsiach i miasteczkach zdarzało się, że Polacy pomagali Niemcom lub działali sami. Niestety w wielu przypadkach Żydzi, którzy w jakiś sposób wyrwali się z transportów lub uciekli z likwidowanych gett, ginęli z głodu, wycieńczenia i chorób. Nie zabili ich Polacy. Polacy im tylko nie pomogli. Nie można nikomu robić zarzutu z lęku o życie i braku działania, nikt nie rodzi się bohaterem. Nie bez powodu pisała Szymborska: tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
Ogromna część pogromów skierowanych przeciw Żydom dokonała się na zachodniej Ukrainie, która najpierw dostała się we władanie bolszewików, a po wybuchu wojny radziecko-niemieckiej trafiła pod okupację niemiecką. Czasami do pogromów dochodziło zanim jeszcze zdążyły wkroczyć siły niemieckie. W samym Lwowie w 1941 roku z rąk Ukraińców zginęło ponad siedem tysięcy Żydów. Dlaczego jest to istotne? Formalnie Lwów był polskim miastem, jednak to nie Polacy dokonali pogromu. Podobnie było w wielu innych przypadkach, choć Gross wszystkie mordy na Żydach od Bugu po Dniestr przypisuje Polakom.
Antysemityzm w Polsce był i stanowił dość rozpowszechnioną postawę. Jak każda irracjonalna postawa właściwy był przede wszystkim ludziom podatnym na manipulację, słabo wykształconym i żyjącym w biedzie, dołączała się do tego prymitywna religijność, która z Żydów czyniła wrogów chrześcijaństwa. Jednak władze podziemnego państwa nie akceptowały antysemityzmu, zdecydowanie potępiały wszelkie formy prześladowania Żydów jako kolaborację z Niemcami. Nie można też pominąć istotnej akcji informującej zachodnich sojuszników i Amerykę o dokonywanym w Polsce holokauście. Niestety, świat zachodni nie podjął żadnej szczególnej akcji, by cokolwiek w tej sprawie zrobić.
Obok tragedii przeżywanej przez społeczeństwo polskie, dziesiątkowane przez wroga, trwa na naszych ziemiach od blisko roku potworna planowa rzeź Żydów. Masowy ten mord nie znajduje przykładu w dziejach świata, bledną przy nim wszelkie znane z historii okrucieństwa. Niemowlęta, dzieci, młodzież, dorośli, starcy, kaleki, chorzy, zdrowi, mężczyźni, kobiety, Żydzi-katolicy, Żydzi-wyznania mojżeszowego, bez żadnej przyczyny innej niż przynależność do narodu żydowskiego, są bezlitośnie mordowani, truci gazami, zakopywani żywcem, strącani z pięter na bruk – przed śmiercią przechodząc dodatkową mękę powolnego konania, piekło poniewierki, udręki cynicznego pastwienia się katów. Liczba ofiar zabitych w ten sposób przewyższa milion i wzrasta z każdym dniem. Nie mogąc czynnie temu przeciwdziałać Kierownictwo Walki Cywilnej w imieniu całego społeczeństwa polskiego protestuje przeciw zbrodni dokonywanej na Żydach. (Biuletyn Kierownictwa Walki Cywilnej z 1942 roku)
Jedną z ponurych kart w polskiej historii jest dokonany w 1946 roku pogrom kielecki. Niezależnie od prawdopodobieństwa zaistnienia prowokacji wywołanej przez milicję i UB, ta zbrodnia pokazuje, że w powojennej Polsce doświadczonej potwornymi zbrodniami hitlerowskimi antysemityzm nadal był wystarczająco powszechny by niewielki impuls popchnął zwyczajnych ludzi do zbrodni.
5. DZISIAJ
Polska ma długą tradycję wielokulturowości. Rzeczpospolita dawniej była ogromnym krajem, tyglem narodów. Znajdowały w nim miejsce rozmaite grupy etniczne, różne języki, religie i kultury. Jednak to jest już pieśń przeszłości. Dawna tolerancja nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Dziś nie ma jej od ponad dwustu lat. To była tolerancja naszych dawnych przodków, a nie nasza. Obecnie w Polsce mocno zaznaczają się postawy ksenofobiczne i często rasistowskie. Nie podejmuję się określić zasięgu takiej postawy, ale wbrew często lansowanej tezie, nie jest to cecha bardzo małego, lecz krzykliwego marginesu. Po wojnie powstała Polska prawie jednolita etnicznie. Mamy dziś niewielką mniejszość niemiecką, białoruską i litewską, nieco większą ukraińską (choć raczej łemkowską), mamy etniczną grupę śląską i kaszubską. I na przykładzie tych dwóch ostatnich można prześledzić, jak w ostatnich latach ujawniały się postawy nieufności, a nawet wrogości wobec odmienności językowej i kulturowej tych grup.
Choć Żydów w Polsce praktycznie prawie nie ma, to polski antysemityzm ma się dobrze, istnieje wręcz na poziomie językowym. Całkiem niedawno byłem świadkiem sytuacji, gdy młody ojciec w hipermarkecie upominał swego kilkuletniego synka wiercipiętę: co się tak kręcisz, jak Żyd po pustym sklepie? Wśród młodzieży dalej istnieje popularny zwrot: przestań żydzić – określający czyjąś niechęć do dzielenia się np. słodyczami. Ty Żydzie – to nadal popularna obelga i wyzwisko. Przyjrzyjmy się dobrze współczesnemu językowi Polaków, a takich wyrażeń i zwrotów, z gruntu nieprzyjaznych Żydom, znajdziemy więcej. Znajdziemy też antysemickie napisy na murach wielu domów, spotkamy się z celowym niszczeniem żydowskich cmentarzy lub pomników pamięci, zobaczymy rasistowskie i faszystowskie transparenty na meczach piłkarskich. To nie jest margines jakiejś bardzo nielicznej grupki ludzi, to zjawisko masowe. W Polsce przekonamy się, jak wielu ludzi potrafi być antysemitami, choć nigdy w życiu nie spotkali Żyda. Ten antysemityzm jest dziedziczony od pokoleń i łatwo ponownie rozpalić ogień z płomyczka, który na co dzień tylko się tli. Gdy w łonie komunistów doszło do wewnętrznych waśni w 1968, a niektórzy z nich mieli pochodzenie żydowskie, wystarczyło tylko podsycić ten płomień, a kraj ogarnęła antysemicka histeria. Do dziś najlepszym sposobem dyskredytacji niewygodnego przeciwnika politycznego lub biznesowego jest przyczepienie mu łatki „utajonego Żyda”.
Niestety antysemityzmowi sprzyja też powierzchowna i często prymitywna religijność, bo Żydzi są w niej tymi, którzy ukrzyżowali Chrystusa. Gdy zadamy pytanie: A kto inny mógł ukrzyżować Żyda Jezusa, w żydowskim kraju, w którym mieszkali Żydzi? – zwykle spotkamy się z agresywną reakcją i oskarżeniem o bezbożność. Przećwiczyłem to wiele razy.
Antysemityzm też ma swoją postać „oświeconą”. Zwykle zaczyna się od przypomnienia, jak wspaniałym i tolerancyjnym krajem jest Polska tak, jakby tolerancja nie była normalną ludzką postawą wobec innych, ale jakąś szczególną łaską, której Polacy udzielają gorszym od siebie nacjom. Potem zaś następuje lista żydowskich win, które spowodowały, że Polacy słusznie Żydów nie lubili, a na koniec nie należą do rzadkości wyjaśnienia holokaustu, które winią Żydów za hitlerowskie zbrodnie. Zwykle wówczas argumentuje się tym, że byli bezwolni, że mieli w gettach swoje własne zarządy i policję współpracującą z Niemcami, że nie stawiali żadnego oporu, że szli na rzeź jak bezwolne stado. Jest to wyjątkowo paskudna postawa, tak samo jak usprawiedliwianie gwałciciela tym, że zgwałcona miała krótką spódniczkę lub duży dekolt. W tym kontekście nie dziwi ogólnonarodowa histeria związana z problemem uchodźców z Bliskiego Wschodu, ponieważ stanowi ona wyłącznie objaw uaktywnienia się ksenofobii i rasizmu znacznej części polskiego społeczeństwa, zjawiska, które istnieje od bardzo dawna, tylko w jednorodnym etnicznie kraju na co dzień skrywa się pod płaszczykiem cywilizowanej nacji europejskiej.
W polskim antysemityzmie charakterystyczne jest zjawisko kreowania „zastępczego Żyda”. Doskonale to widać w internetowych publikacjach politycznych. Antysemici są wszędzie, a więc oskarżenia wysuwane są w stosunku do postaci z różnych stron barykady. Żydowskie pochodzenie przypisywano braciom Kaczyńskim, Jan Paweł II miał być żydowskim apostatą, który dążył do zniszczenia prawdziwego chrześcijaństwa. Żydowskie korzenie wynajdowano nawet Tuskowi. Choć ostatecznie w tym wypadku uznano w końcu, że dziadek w Wermachcie będzie bardziej niekorzystny. Według krążących wciąż list Żydami byli lub są Władysław Bartoszewski, Wiesław Chrzanowski, Lech Wałęsa, Zbigniew Bujak, Antoni Macierewicz, Bronisław Komorowski i wielu innych. Ponieważ Żydów dziś w Polsce prawie nie ma, trzeba ich było sobie wymyślić. Zatem Żyd to nie Żyd, ale ktoś, kogo nie lubimy i nie ma znaczenia, kim jest naprawdę. Antysemityzm, jak każda irracjonalna ideologia, posługuje się zabobonami, ignorancją i kompleksami. Tym bardziej przykre jest to, że antysemityzm czasem odkrywamy tam, gdzie się go nie spodziewamy, w świecie nauki, wśród elit i w środowisku artystycznym. I jeśli w końcu jasno i zdecydowanie nie uświadomimy sobie wstydliwej karty w naszej historii, jeśli jasno nie nazwiemy polskiego antysemityzmu, nie odetniemy się od niego, to zawsze ksenofobiczne i szowinistyczne ugrupowania będą miały otwartą drogę do władzy, a mówienie prawdy o o antysemityzmie, będzie synonimem zdrady narodowej.
6 komentarzy “Antysemityzm nasz powszedni”
Przyjacielu, tak dużo napisałeś o wątpliwej reputacji Grossa ale nie wymieniłeś jego największego grzechu. Otóż Gross zakłada, że z ogólnej liczby ok. 2,5 milionów Żydów gettach itp. uciekło około 250.000 osób. Gross zakłada – na swój zdrowy rozum – że co dziesiąty Żyd albo nie stawił się do getta, za co groziło natychmiastowe rozstrzelanie, albo z getta uciekł, kara była taka sama. Jest to Grossa szacunkowa liczba a nie fakt historyczny. Mona powiedzieć, że liczba ta jest wzięta z sufitu. Nie ma żadnych podstaw aby sądzić, że tak duża ilość Żydów złamała rozkazy nazistów i naraziłaby się na pewną śmierć przebywając poza gettami. Nie ma też żadnych wątpliwości, że śmierć ta przyszłaby głównie z niemieckich rąk.
Jednak profesor Gross przedstawia alternatywną historię. Wg Grossa Polacy są winni śmierci ok. 200.000 Żydów. Gross prawdopodobnie nie zna się na historii, bo gdyby przeczytał pamiętniki osób, które przeżyły wojnę będąc np. w getcie w Warszawie (np. Marek Edelman) wiedziałby, że tak dużej ilości ucieczek z gett nie było. Mógłby także przeczytać popularno-naukowe książki o tym okresie (np. Normana Daviesa) i wiedziałby, że Żydzi ginęli głównie z rąk nazistowskich siepaczy. Ale Gross ma już tytuł profesora i widocznie zna historię lepiej niż inni. Jedno jest pewne, profesor Gross na pewno zna się na matematyce. Gross od swojej szacunkowej liczby ucieczek tj. 250.000 odejmuje liczbę ocalałych Żydów – 40.000 i wychodzi mu brak ok. 200.000 żydowskich istnień. Faktem jest, że wojnę przetrwało tylko ok. 40.000 Żydów na terenie okupowanym przez hitlerowskie wojska. Ale wniosek, że co dziesiąty Żyd uciekł z gett tj. ok. 250.000 i że polski antysemityzm winny jest śmierci w wyniku tzw. trzeciej fali holocaustu ok. 200.000 Żydów jest już czystą demagogią. Fakty były trochę inne, o czym profesor historii powinien wiedzieć.
Jak już wiadomo Żydom poza gettami groziła natychmiastowa kara śmierci. Od września 1939 roku do wiosny/lata 1942 roku tylko w gettach mogli przebywać względnie bezpiecznie. Z tego powodu liczba Żydów oraz uciekinierów z gett, szukających schronienia poza gettami była bardzo niska. W obliczu polityki nazistowskiej Żydzi od samego początku do samego końca – z wyjątkiem powstania w getcie warszawskim – podporządkowali się rozkazom swoich katów. Wierzyli, że tak długo, jak będą posłuszni i pożyteczni – pracując na rzecz niemieckiej machiny wojennej – nie czeka ich nic złego. Wszystko to pozwala sądzić, że grupa skrywających się Żydów poza gettami była dużo niższa. Nie wszyscy z tej grupy przeżyli wojnę gdyż w czasie wojny ludzie umierali także ze starości. Mówimy o zgonach na przestrzeni całego okresu wojny czyli prawie sześciu lat.
Choroby zbierały też swoje żniwo, byli to ludzie niedożywieni i słabowici.
Inni padli ofiarą ukraińskich i białoruskich partyzantek, składających się w dużej części ze zwyczajnych rozbójników.
Część tych ludzi padła ofiarą polskich kryminalistów, w wyniku morderstw na podłożu rabunkowym.
W końcu nie wszystkim Żydom udało się ukryć. Niemcy nie mieli żadnej litości, rozstrzeliwali każdego złapanego Żyda.
Z tego powodu sugerowana przez Grossa liczba 250.000 uciekinierów z gett, której ok. 200.000 zostało zamordowanych przez szalejący polski antysemityzm jest pomysłem szarlatana. Przypuszczam, że Gross stara się ugrać brzęczącą monetę i sławę na tragedii żydowskiego i polskiego narodu.
Najgorsze jest to, że opinia publiczna wierzy Grossowi, i przyjmuje jego rewelacje co do zamordowanych Żydów w wyniku „trzeciej fali holocaustu” przez żądnych krwi polskich antysemitów za fakt historyczny. Ciekawe, kto wymyślił ten wygodny dla Grossa termin. I dlaczego do niedawna był to termin nieznany, pomimo tego, że historia II Wojny Światowej nie powinna mieć, szczególnie dla historyków, większych tajemnic.
Ten długi i nudny tekst spowodował, że zapewne umknęła zasadnicza rzecz. To nie jest tekst o grzechach Grossa. To jest tekst o ksenofobii, rasizmie i antysemityzmie Polaków.
Nawet jeśli Polacy zabili „tylko” 50 tysięcy Żydów, to jest o 50 tysięcy za dużo. Antysemityzm Polaków to nie jakaś marginalna grupa bez znaczenia, to duża część polskiego narodu. Nie wiem, jak duża. Ale czasami myślę, że ponad połowa.
Belfer, które miejsce dajesz mi w swoim konkursie na nudne teksty?
Sorry, myslalem ze moj tekst rownie dlugi jak Twoj, uwazales za nudny. Ja staram sie znalezc powody dzisiejszego stanu rzeczy, mysle, ze nikt nie jest bez winy.
To jest właśnie problem. Szukasz powodów, a nie przyczyn. Dziś te dwa słowa są uważane za synonimy, ale ich źródłosłowy są inne i do nich należy się odwołać, żeby wyjaśnić te sprawę. To jednak temat na osobny tekst.
Druga sprawa. O tym, że nikt nie jest bez winy, można mówić w pewnych okolicznościach. Gdy pobiło się dwóch kumpli. Gdy był wypadek drogowy i każdy z kierowców popełnił jakieś błędy.
Nie można jednak mówić, że nikt nie jest bez winy, gdy ktoś zgwałcił kobietę. Mogła mieć krótką spódniczkę albo duży dekolt, ale to nie znaczy, że jest współwinna gwałtu.
Nareszcie ktoś sensownie pisze. Zapomniałeś dodać Tadeo, że Gross robi doskonały interes na holokauście. Biznes się kręci, w końcu to żydzi potrafią najlepiej.
Warto przeczytać http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=34327
Belfer jak żydowski podnużek opluwa Polaków, a żydzi mieli wiele na sumieniu. Wydawali Polaków Bolszewikom, mordowali Polaków po wkroczeniu ruskich. Wskazywali kogo należy zamordować. Nic dziwnego, że potem wykonywano na nich zasłużone wyroki.