Prezes wraz se swoimi paladynami ogłosił zwycięstwo w batalii o parlament europejski. Ba, ogłosił to zwycięstwo tuż po zamknięciu lokali wyborczych, gdy wstępne wyniki mówiły o niewielkiej – ale jednak – przegranej PiS.
Jeśli ktoś jest zdziwiony wynikami, to ja się temu bardzo dziwię. Słabe zainteresowanie wyborami do PE jest faktem, a przy frekwencji sięgającej zaledwie 23%, na wybory idą tylko najbardziej zagorzali zwolennicy partii politycznych. PiS ma najbardziej wierny ten swój „sztywny” elektorat. Elektorat będzie zresztą coraz bardziej sztywny w całkiem innym znaczeniu tego słowa, więc poparcie dla PiS będzie się zmniejszać wraz z upływem lat.
Dlaczego sondaże exit polls nie pokazały zwycięstwa PiS? Jak widać jest to wciąż partia niedoszacowana. Nadal wstyd się przyznawać do głosowania na PiS i to się nie zmienia od 2007 roku.
Nieco ponad 32% poparcia dla PiS w wyborach do PE to wcale nie jest oszołamiający wynik, ponieważ nawet zakładając jego powtórzenie w wyborach krajowych, nie zapewni on możliwości rządzenia w Polsce. PiS nie przekonał dotychczasowych wyborców PO, tym bardziej nie zabrał wyborców Palikotowi i lewicy, a glosy na prawicę rozdrobniły się na partie bez szans, które przynajmniej w części powstały jako wynik wewnętrznych wojen w PiS. Jeśli przyjmiemy, że głównym celem partii politycznej jest zdobycie władzy, to prezes Kaczyński poniósł właśnie ósmą z rzędu klęskę. Już nigdy nie będzie rządzić, chyba że weźmiemy pod uwagę jakąś bardzo szeroką i egzotyczną koalicję, a taka jest bardzo mało prawdopodobna, ponieważ wszystkie partie wiedzą, że koalicja z prezesem to symboliczny „pocałunek śmierci”.
Drugim wielkim zwycięzcą jest Janusz Korwin Mikke, który pojedzie do Brukseli „rozwalić ten burdel od środka”. Gimnazjaliści, którzy od paru lat zapewniali JKM zwycięstwa we wszystkich sondażach internetowych na poziomie nawet 40%, wreszcie dorośli, dostali dowody osobiste i poszli głosować. W tym wypadku można się spodziewać wzrostu poparcia w kolejnych wyborach, bo kolejne roczniki potencjalnych wyborców dostaną dowody osobiste i prawo głosu.
Janusz Korwin Mikke prezentuje wyborcom poglądy antysystemowe, co dla młodych ludzi jest opcją bardzo atrakcyjną, ponieważ doświadczenie życiowe nie nauczyło ich jeszcze, że na gruzach najczęściej wyrasta oset, barszcz Sosnowskiego i inne chwasty, a rzadziej krzew pięknych róż. Niestety miłe dla ucha deklaracje likwidacji ZUSu jako największego molocha pochłaniającego pieniądze Polaków mają w tle eutanazję milionów emerytów, bo nie ma żadnej alternatywy – nasz system emerytalny jest systemem pokoleniowo-solidarnościowym, co oznacza, że pracujący składają się na emerytury osób starszych. Korwin Mikke nie mówi rzeczowo, co zamiast ZUS, a zwolennicy nie pytają. Pytany o to przez dziennikarzy złości się i oczywiście nie odpowiada, zwykle zmieniając temat.
Czy młodzi wyborcy dorastają? Czy poparcie dla JKM będzie wciąż na bezpiecznie niskim poziomie? Obawiam się, że nie. Z drugiej jednak strony, jeśli JKM w końcu trafi na polityczne salony, straci urok jako bezkompromisowy przeciwnik systemu. Tak jak kiedyś się to stało z Lepperem. Trybun ludowy biorący 35 tysięcy miesięcznie z europarlamentu, to jakby trochę inny trybun…
3 komentarze “Wiktoria brukselska”
„Drugim wielkim zwycięzcą jest Janusz Korwin Mikke”. Przepraszam ale kto jest pierwszym wielkim zwycięzcą?
No jak to? Pierwszym jest prezes tysiąclecia Jarosław ze swym kotem.
Ten tekst jest całością i nie można patrzeć na część drugą w oderwaniu od pierwszej. 😉
Aha, to znaczy, że duo kot z kaczką myślą, że im dobrze poszło w wyborach? No pewnie i tak, ja tylko nie wiedziałem, że sukces jest aż tak wielki. Ale kaczki są małe i niskie i dlatego patrzą na wszystko z innej niż normalni ludzie prespektywy. Stądt też brak porażki mogą odnotować jako wielki sukces.