Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Wiplergate

Media podają sprzeczne informacje o nieszczęściach, które dotknęły posła Wiplera. Niektóre źródła podają, że poseł Wipler schlał się z rozpaczy, ponieważ dowiedział się, iż po raz piąty będzie ojcem. Spojrzał w lustro i się przestraszył. Stwierdził, że piątego Wiplerzątka już nie zdzierży i poszedł w tango. Pan poseł jako były pisowiec i zdecydowanie prawicowy republikanin, rzecz jasna nie może być zwolennikiem prezerwatyw, więc rozpacz jego miała tło ideologiczne i praktyczne. Niektórzy podejrzewają, że poseł chciał sobie z tej rozpaczy krzywdę zrobić.
Jednak oficjalna wersja jest inna. Poseł miał z rana tylko 1,4 promila alkoholu we krwi, co oznacza nie więcej jak 2 promile, no może dwa i pół w nocy. A cóż to jest dla prawdziwego Polaka. Wiadomo, że my dopiero przy pięciu idziemy spać, a przy dwóch to jesteśmy najlepszymi kierowcami. I nie tylko.
A więc pan poseł twierdzi, że był zupełnie trzeźwy, bo osuszył tylko butelczynę do obiadu i chciał spacyfikować awanturę nieopodal restauracji. Niestety awanturującymi się pijakami byli policjanci, którzy podeptali mu ręce, potraktowali śmierdzącym gazem i na dodatek wykorzystali przewagę w uzbrojeniu do znęcania się fizycznego i psychicznego.
Pewne wątpliwości dotyczą roli, jaką odegrały płyty chodnikowe, istnieje uzasadnione podejrzenie, że mogły one dokonać zamachu na nietykalność poselską. Poseł Wipler złożył w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Płytki po zdemontowaniu zostaną przebadane wykrywaczem kłamstw. Pan Józek, który pije nieopodal twierdzi jednak, że płyty są na usługach tajnych służb i pary nie puszczą. Potwierdza za to, że on sam parę razy został mocno sponiewierany przez te same płyty chodnikowe.
Wersja policji, że to poseł Wipler był pijany i awanturował się obrażając policjantów wulgarnymi wyzwiskami, kopiąc i szarpiąc, że dopiero sześciu policjantów potrafiło go obezwładnić, jest nie do przyjęcia. Policja – jak wiadomo – to siepacze Tuska. A ręka podniesiona na posła Wiplera to chamski zamach na demokrację i ta ręka zostanie ucięta, jak tylko poseł dojdzie do władzy, znaczy do pełni władz… umysłowych.

jestemposlem

Drodzy czytelnicy nie chcę psuć wam nastroju, ale muszę (skąd ja znam to powiedzonko…) – jedno zdanie serio: Takich mamy przedstawicieli narodu, na jakich sobie zasłużyliśmy.
Uszanowanie państwu.

Oceń felieton

4 komentarze “Wiplergate”

Możliwość komentowania została wyłączona.