Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Krajobraz po bitwie

Klęska stała się oczywista. Armia atakujących sojuszników postanowiła wycofać się na z góry upatrzone pozycje i odbyć naradę.
– Pospolite ruszenie sromotnie uciekło – wrzasnął Hetman Mały Koronny (zwany tak z powodu niskiego wzrostu i chętki na koronę) – Przygłupy i tchórze! – sapnął hetman wydłubując resztki pieczonego kurczaka, z miejsc, gdzie kiedyś miał zęby.
– My?! Tchórze? – zaperzył się Ataman Guziak z Pospolitego Ruszenia – Ty mały kurduplu, samiście zepsuli naszą strategię.
– Tak? – ripostował Hetman – a jacy to wojownicy poszli na grzyby i o bitwie zapomnieli? Moja armia jest bitna i karna!
– Ale niezupełnie trzeźwa – mruknął pod nosem komendant Rożen z Wolnej Kompanii „Ruchaj druha”.
– Może i nie trzeźwa, ale bitna – warknął Hetman. – I ma duże te…. no wiecie, miecze. Wystarczy spojrzeć na pułkownika Adama. – dodał.
Na takie dictum walnął pięścią w stół ogniomistrz gruby Rycho z Samodzielnej Baterii Lewych Samopałów: Duże to my mamy. Wszystko.
A wy duże to macie jedynie ryngrafy z wizerunkiem, które wam widok pola bitwy zasłaniają – zarechotał.
– Wara ci kmiocie od naszych ryngrafów – warknął Hetman – sam Arcybiskup Moher je pobłogosławił.
Pax, pax waszmościowie – wkroczył do dyskusji zdymisjonowany książę Leszek Niewiadomoktóry – ja co prawda udziału bezpośredniego w bitwie nie wziąłem, ale patrzyłem bacznie. Dowódców wam brakowało – westchnął znacząco – każda kompania na własną rękę szła. A czasem, co gorsza, przez pomyłkę rzucały się wzajemnie na siebie. Wodza nam trzeba – zakończył swą tyradę.
– Jam jest wodzem – prawie grzmiącym głosem oznajmił Hetman – jedynym Prawym i Sprawiedliwym wodzem narodu przeciw zbójeckiej władzy uzurpatora Bronisława Pierwszego i jego siepaczy z jenerałem Tuskiem na czele.
W tej chwili zgodnie zarechotali wszyscy. Ich śmiech niósł się przez bitewne pole ponad którym rzedniał powoli dym prochowy. I nagle zapadła cisza, bo nad polem powoli zaczął rysować się wizerunek zwycięskiej carycy Hanny z chorągwią w jednej i karzącym mieczem w drugiej dłoni. Wielka i potężna, wręcz ogromna niczym Maryjanna prowadząca lud na barykady, wzrokiem zmusiła ich do milczenia.
Tylko Hetman pierdnął bohatersko.

Znalezione na Facebooku
Zesłany na wyspę Świętej Krystyny (Pawłowicz)

Oceń felieton

5 komentarzy “Krajobraz po bitwie”

Możliwość komentowania została wyłączona.