Sam się dziwię, że głośne cytaty z klasyki literatury polskiej tak dobrze pasują do bieżących wydarzeń politycznych. Pierwszy raz użyłem tego tytułu pisząc o Andrzeju Lepperze. Dziś ten sam tytuł pasuje do felietonu o innym – wydawałoby się zupełnie innym – polityku. O kogo chodzi? Niech to wyjaśni obrazkowy cytat z Gazety Wyborczej.

Ludzie nie czekają już na powstanie nowej partii. Partia, na którą czekali – partia centrowa o liberalnym charakterze – nie powstała, wtedy, gdy naprawdę na nią czekali. Powstał potworek o nazwie wzięte od nazwiska założyciela, realizujący megalomańskie założenia biznesmena, który zapragnął zagospodarować tym razem niszę na rynku politycznym. Ruch Palikota okazał się takim bękartem próby romansu PO i SLD. Do niczego nie doszło, ale bękart się pojawił nie wiadomo skąd i jak dziś widać – nie wiadomo po co.
Założyciel ruchu nie uwzględnił, że samo nazwisko lidera, który sam nie ma skrystalizowanych poglądów politycznych, to za mało, by stworzyć wiarygodny ruch polityczny. Stało się w rezultacie tak, że na listach Ruchu Palikota znaleźli się bohaterowie z kompletnie różnych bajek, a narracją zmierzającą do połączenia tego w jakiś sens zajął się tylko lider. Skończyło się na wizerunku antyklerykalnych oszołomów, którzy dołączają do manifestacji żądających legalizacji marihuany. Być może legalizacja marihuany w Polsce byłaby jakimś rozwiązaniem, wszyscy by się najarali i wydawałoby się nam, że już jest w porządku.
Jednak potrzeba nam czegoś zupełnie innego. Nawet gdyby przyjąć za słuszne antyklerykalne postulaty najbardziej fanatycznych przeciwników Kościoła, to ekonomicznie są one bez znaczenia. Kościołowi majątek można zabrać tylko raz. A komu zaczniemy zabierać, gdy to będzie za mało? I jaką ideologię do tego dobudujemy? Świat już tę lekcję przerabiał za sprawą niejakiego Włodzimierza Lenina. To droga prowadząca donikąd.
Dziś więc Polacy nie czekają na kolejną partię, bo każda z nich to banda darmozjadów dobrze żyjących za nasze pieniądze. Prywata, nepotyzm, nieformalne układy – dotyczy to każdej partii. Głośne były przypadki ujawnianych nadużyć PO, ale też i PiS – tak jak choćby obecnie na Podkarpaciu. Ma to może mniejszy związek z orientacją polityczną, a bardziej z peerelowska tradycją „załatwiania, kombinowania i organizowania”. A patrząc wstecz również z powszechnym i wręcz oczywistym stylem życia w zaborze rosyjskim, z którego spora część Polaków się wywodzi.
Tak więc nie czekamy na kolejną partię polityczną, i tak ich jest za dużo. Także partia pana Palikota jako typowa bezsensowna efemeryda odejdzie w niebyt po kolejnych wyborach. Przede wszystkim dlatego, że poza krzykactwem nie była w stanie do tej pory zaproponować ani jednego sensownego rozwiązania, które byłoby mądre, a jednocześnie kompromisowe. Oczywiście można gnać z obnażoną szablą pod Somosierrą, ale czym się to kończy wszyscy wiemy.
Miałeś chamie złoty róg.
4 komentarze “Miałeś chamie złoty róg.”
Cóż, chyba zawiedzione nadzieje Belfra, przysłoniły mu odrobinę jasność myślenia. Wszak tylko dzięki RP zaczęto głośno mówić o nieprawidłowościach funkcjonowania KRK i jej funkcjonariuszy w kieckach. Ale działalność zmierzająca do postawienia kleru tam, gdzie jego miejsce, ukrócenie drenowania kasy państwowej przez czarną pijawkę, jego przekrętów, oszustw, przestępstw i rozpasania to jedna strona medalu. Czy aby Pan Belfer czyta czasami program RP? Czy wysłuchał co dzisiaj mówił Janusz Palikot? Chyba jednak nie. Inna sprawa, że tak mała, sekowana przez media i polityków partia nie ma żadnych możliwości zmienianie naszego kraju. Propozycje ich ustaw mrożą się w zamrażarkach, media rzadko pokazują główną stronę RP, skupiając się na niewiele znaczących happeningach.
Jeśli ktoś jest zawiedziony działalnością RP, niech głosuje właśnie na tą partię. Może jak będzie już miała jakieś znaczenia, kiedy w jej rękach będą rządy, czy współrządzenie, to wreszcie zmieni się coś w Polsce? Teraz, to mogą sobie tylko gadać. Sam fakt marginalizowania RP przez media i polityków świadczy o tym, że coś jest na rzeczy.
Belfer nie miał żadnych szczególnych nadziei poza tym, że liczył na powstanie centro-lewicowej i liberalnej partii. Lewicowość skończyła się na sikaniu w miejscu publicznym, liberalizm skończył się na pokrzykiwaniu w zakresie tematów kościelnych.
I od razu powiem, że nie słuchałem Janusza Palikota dziś. Słuchałem go parę lat temu. Powiedział wtedy wiele pięknych słówek, a zrobił tylko wiochę. Tłumaczenie, że jesteśmy małą partią niczego nie tłumaczy. A media pokazują wszystko co robią partie, nie moja wina, ze RP robił same durne happeningi.
Gadanie to nie wszystko. Szybko okazało się, ze ta partia jest taka sama jak inne. Tylko panowie i panie kombinują, jak dorwać się do naszej kasy. Sprawa z Nowicką to ciekawy przypadek. Albo zrobiła bardzo źle i należało zrobić to co zrobiono, czyli wywalić ją. Albo to było ok i nie bić piany medialnej i propagandowej. Ale to, że teraz nagle się ją przygarnia, bo jest dziwnie ważna i nadal znana i dobrze by było ją znów mieć przy boku, to znaczy, ze Palikot robi tak samo wyrachowaną politykę, jak reszta. A tego właśnie mam dość.
No i last but not least – Palikot nie ma żadnego pomysłu. Miał pomysł jak wypromować nową markę „Ruch Palikota” i zagospodarować niszę na politycznym rynku. Niestety na tym biznesplan się skończył i dalej były już tylko chaotyczne ruchy.
A przy okazji:
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14731613,Politolog__Palikotowi_ze_zlotego_rogu_zostal_tylko.html
Nisza, w której działał Ruch Palikota, to była przez dłuższy czas dziedzina, której na polskim rynku politycznym nie poruszał niemal nikt. Palikot to przełamał. Nie wiedział jednak, co z nim zrobić. Wydaje się, że został mu z tego złotego rogu tylko sznur i nie bardzo wie, co teraz z niego upleść – mówi politolog z UW dr Wojciech Jabłoński o nowej partii Janusza Palikota.
Ja o tym napisałem dwa tygodnie wcześniej