Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

W normalnym kraju

Oburzamy się często, że inne nacje traktują nas źle lub nie traktują nas poważnie, że jakiś literat umieszcza akcję swego utworu w Polsce, czyli nigdzie, że robi się film, w którym polscy partyzanci to antysemici, że lekceważy się nasz udział w światowej wojnie, że wreszcie nie docenia się naszego udziału w obaleniu systemu komunistycznego. Oburzamy się też często na rodaków, tych z zagranicy, którzy mieszkając gdzieś daleko, mówią, że im wstyd za rodaków pijaków i złodziei. Oburzamy się na tych w kraju, bo mówią źle o naszym kraju. Jednym słowem oburzamy się wszyscy na wszystkich, o wszystko i za często.

Kto przemawia?
Kto przemawia?

Ostatnio oburzył się Jarosław Kaczyński na Bronisława Komorowskiego. Jak by ktoś nie wiedział, ten ostatni jest prezydentem. A Kaczyński jest prezesem opozycyjnej partii i orzekł iż w normalnym kraju Komorowski nie miałby szans na karierę. Jednym słowem nie żyjemy w normalnym kraju według słów pana prezesa. I po raz pierwszy chyba zgadzam się z Kaczyńskim.

W normalnym kraju partia polityczna, która dokonuje korupcji w szeregach swego koalicjanta, obiecując stanowiska i przywileje (casus Renaty Beger) i premier, który każe tajnym służbom zmontować prowokację korupcyjną pod adresem swojego koalicjanta i wicepremiera (casus Andrzeja Leppera), taka partia w kolejnych wyborach odeszła by do lamusa w politycznym smrodzie i niesławie.
W normalnym kraju przywódca polityczny, który oskarżałby władze państwa o przygotowanie zamachu na jego brata (również polityka) bez żadnych dowodów i na podstawie chorych bredni swojego partyjnego kolegi, naraziłby się na wstyd, hańbę i zapomnienie przez wyborców.
W normalnym kraju, polityk, który użył w sposób praktycznie jawny tajnych służb do zwalczania opozycji i szukania tzw. haków (casus Barbary Blidy), co zostałoby ujawnione przez komisję parlamentarną, zostałby już dawno osądzony przed Trybunałem Stanu.
W normalnym kraju partia kompletnych oszołomów ideologicznych pod wodzą chorego na urojenia prezesa byłaby folklorem pozaparlamentarnym, jak Bob Neck, kandydat na amerykańskiego prezydenta. Miałaby może 1% poparcia a nie blisko 30%.
W normalnym kraju żadne masowe medium nie zainteresowałoby się wywiadem z kompletnym fantastą i politycznym blagierem, który prezentuje poglądy będące zlepkiem teorii komunistycznych z kontrreformacyjnymi.
Tak więc – niestety – nie żyjemy w normalnym kraju i dlatego wywiady z psycholem znajdziemy na pierwszych stronach gazet i w ogólnopolskiej stacji radiowej.

Oceń felieton

3 komentarze “W normalnym kraju”

Możliwość komentowania została wyłączona.