Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Cud nad Wisłą

Cud nad Wisłą to popularne określenie Bitwy Warszawskiej, która miała miejsce w dniach 13 – 25 sierpnia 1920 roku na przedpolach Warszawy. Wynik tej bitwy uratował istnienie powstającej dopiero po latach zaborów państwowości polskiej. Bitwa Warszawska była przełomowym momentem wojny z Bolszewikami, którą Polska toczyła w latach 1919 – 1920. Warto tu wspomnieć, że ówczesny Związek Radziecki, choć powstał na gruzach wyniszczonej I Wojną Światowej Rosji, choć wyniszczony trwającą od 1918 roku wojną domową, był potęgą wobec Polski, która powstała dopiero pod koniec 1918 roku i nawet nie do końca jeszcze miała określone swoje granice. Polska administracja na terenach dawnych zaborów dopiero się tworzyła, armia była w stadium organizacji, a państwo było nie mniej wyniszczone niedawną wojną niż przeciwnik. W kluczowych momentach bitwy po stronie sowieckiej walczyło blisko 900 tysięcy żołnierzy, po stronie polskiej zaledwie 123 tysiące.
Gdy w początkach sierpnia Bolszewicy stanęli u bram Warszawy, wydawało się, że klęska jest nieunikniona. We wspomnieniach moich dziadków, którzy niecały rok wcześniej uciekali przed komunistycznymi bandami z kresów wschodnich, była to nieledwie apokalipsa. Wraz z niespełna półrocznym pierworodnym (moim ojcem) ewakuowali się z Warszawy.
Ostatecznie polskie zwycięstwo miało kilka przyczyn. Brawurowy manewr oskrzydlenia sowieckich oddziałów był tylko jedną z nich. Całkiem prawdopodobne, że polskie działania odnosiły sukcesy dlatego, że złamano bolszewickie szyfry. Polskie dowództwo wiedziało, jakie są plany Armii Czerwonej i potrafiło im przeciwdziałać. Skutecznie też zakłócano komunikację radiową sowieckiej armii dzięki zdobyciu jednej z dwóch sztabowych radiostacji czerwonoarmistów. Do dziś jest wiele kontrowersji dotyczących bitwy, w której brało udział wielu znanych wcześniej i później dowódców takich jak generał Haller czy Sikorski. Od samego początku niektórzy usiłowali „odebrać” pomysł strategiczny Piłsudskiemu, znajdując wiele mniej lub bardziej wymyślnych powodów zwycięstwa. Jednym z nich było podkreślanie cudowności tego zwycięstwa.
Paradoksalnie upływ lat stosunkowo niewiele przyczynił się do złagodzenia sporów i dyskusji o bitwie z większym obiektywizmem. Wraz z upływem czasu Kościół Katolicki coraz bardziej akcentuje element cudu wpływającego na wynik tej bitwy. W nocy z 14 na 15 sierpnia miał także miejsce cud objawienia się Najświętszej Maryi Panny nad oddziałami Armii Czerwonej, wywołując popłoch w jej szeregach, co jest udokumentowane – stwierdził w przeddzień rocznicy arcybiskup Hoser, skądinąd znany ze sprowadzenia do Polski na „gościnne występy” znanego księdza uzdrowiciela z Rwandy i głośnej awantury w sprawie księdza Lemańskiego.
Pozostaje tylko zapytać pana Hosera, dlaczego Maryja nie pomogła Polakom zwyciężyć w 1939 roku, a potem nie uchroniła Polski od 50 lat zależności od Związku Radzieckiego? Czyżby przeszła na stronę Niemców i Bolszewików?

Oceń felieton

4 komentarze “Cud nad Wisłą”

Możliwość komentowania została wyłączona.