Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Wasze dzieci, wasi wnukowie

Kolejna – trzecia – część niemieckiego filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” potrafiła przebić poprzednie dwie w fałszowaniu historii. A kiedy już się zna całość, można też powiedzieć więcej o samej idei, zamyśle przyświecającym twórcom. Rozmowa polskich i niemieckich historyków oraz dziennikarzy po filmie, pokazała dość spore różnice w poglądach, ale też wyrażała potrzebę dialogu pomiędzy naszymi nacjami. Warto ten dialog podjąć i dlatego moja dzisiejsza wypowiedź będzie formą takiego dialogu.
Drodzy normalni Niemcy!
Film zaczyna się w roku 1941, ale wojna nie zaczęła się w tym roku. Narrator zdawkowo wspomina tylko o swej „służbie” w Polsce i we Francji. A to właśnie w Polsce rozpoczęliście wojnę w 1939 roku. W Polsce też rozpoczęliście zaplanowane przez waszego ukochanego Führera dzieło ludobójstwa. Pierwsi niewinni cywile zginęli właśnie w Polsce, gdy bombardowaliście ewakuujące się kolumny cywilnych uchodźców, bo właśnie prowadziliście wojnę totalną. To nie paskudne gestapo zrzucało bomby, ale wasze lotnictwo, normalni Niemcy. Być może bohater tego filmu już w Polsce rozstrzeliwał cywilów, u których znaleziono radio. Tak, radio. Posiadanie radia było karane śmiercią. Do połowy 1941 roku – gdy zaczyna się film – tysiące Polaków wywieziono już do Auschwitz. A elitę intelektualną – profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego – wymordowaliście już w 1939 roku.
Drodzy normalni Niemcy, czy pamiętacie z jakim nabożnym skupieniem i radością w sercach słuchaliście przemówień Hitlera i jak gorąco wierzyliście w Lebensraum na wschodzie? Uderzyliście więc na wschód. Hitler rozkazał zabijać schwytanych komisarzy ludowych. Nie mam powodu kochać rosyjskich komisarzy, ale to była kolejna zbrodnia wojenna, której dopuszczaliście się wy – normalni Niemcy. Potem zaczęliście świńskim truchtem uciekać z Rosji i stopniowo przestawaliście kochać swojego ubóstwianego wodza. Tak, trzeba przyznać, że to pokazuje wasz film dość dokładnie. Bohater tak bardzo przestaje kochać Hitlera, że aż dezerteruje. Jednak wielu normalnych Niemców walczyło do końca. Postacie bohaterów niemieckich w filmie przedstawione są z zachowaniem głębi psychologicznej i pokazują ewolucję zachowań, jednak wszystko, co jest na wschód pokazano jako barbarzyńską antysemicką dzicz.
Obraz Armii Krajowej przedstawiony jest odrażająco. Partyzanci, którzy napadli na pociąg, otwierają wagony z więźniami w pasiakach i natychmiast zamykają je, zakładając, że w środku są Żydzi. Polacy doskonale wiedzieli, że w obozach są też setki tysięcy ich rodaków i choć oddział partyzancki nie miał możliwości udzielić więźniom pomocy, to nawet jako antysemici przecież sprawdziliby chociaż, czy są tam Polacy. Film dopuszcza się więc wyjątkowo ordynarnego fałszerstwa. Są też fałszerstwa śmieszne. Pociąg się zatrzymuje przed postawioną na torach tabliczką stop. Bo niemiecki maszynista – mówi polski partyzant – musi się zatrzymać przed niemiecką tabliczką. Sami sobie wystawiliście świadectwo.
Cały polski epizod w filmie został zrobiony wyjątkowo niechlujnie, w sposób sprawiający wrażenie, ze zajmował się tym kompletny ignorant. Polacy mówią jakimś dziwacznym językiem, który trochę tylko podobny jest do polskiego. Warto byłoby obejrzeć polskie filmy. Tam często dbałość o realia była ogromna. Aktorzy grający Niemców mówili perfekcyjnym niemieckim z rozróżnieniem nawet różnic językowych pomiędzy różnym regionami Niemiec.
Jest w tym filmie jedno zdecydowanie prawdziwe zdanie. I nie wiem, czy znalazło się tam celowo, czy może to kolejny wyraz indolencji realizatorów. Narrator mówi w ostatnich minutach filmu: Już niedługo wojna się skończy i będą sami Niemcy, i ani jednego nazisty.
Tak właśnie było. Gdy wojna się skończyła, spaliliście swoje mundury i frontowe pamiątki i staraliście wzajemnie się przekonać, że byliście w jakimś sensie również ofiarami nazizmu. Ale tak naprawdę byliście tylko ofiarami swej wiary w nazizm, wiary, która wypełniała wasze radosne serca aż do mocnego kopa pod Stalingradem.
Pokolenie waszych dzieci, które zrozumiało bezmiar waszych – normalnych niemieckich zbrodni – wykrzyczało wam prosto w twarz, ze jesteście pokoleniem morderców i nie jest ważne, czy ktoś należał do NSDAP, czy był w Wermachcie. Wszyscy byliście winni. To wy rozpoczęliście wojnę totalną, podczas której morduje się kobiety i dzieci, to wy daliście swą zgodę na holokaust i jeśli pod koniec wojny doświadczyliście rewanżu w postaci totalnego zniszczenia Drezna, to powiem, że na to zasłużyliście sobie latami waszej własnej totalnej wojny. Całe zło, które wyrządziliście wróciło do was w spotęgowany sposób i słusznie wasze dzieci wstydziły się swoich rodziców.
Dziś żyje już pokolenie waszych wnuków. I to wnukowie nakręcili ten skandaliczny i fałszujący historię film. Bo wnukowie nie potrafią dziś już pogodzić się z waszymi zbrodniami i gorączkowo szukają kogoś, z kim mogliby się podzielić winą.
My Polacy też mamy swoje winy I też nie wszyscy chcą je przyjąć do wiadomości. Był pogrom w Kielcach – tuż po wojnie, gdy wydawało się, że potworne niemieckie zbrodnie odstraszać powinny fatalnym przykładem. Było Jedwabne, byli szmalcownicy, którzy w zamian za obietnicę milczenia pozbawiali Żydów wszystkiego, niektórych spotkała za to śmierć z rąk Armii Krajowej. Byli i są wśród nas antysemici. Ale to nie myśmy zorganizowali obozy śmierci, myśmy w nich umierali. Te obozy założyli normalni Niemcy, którzy wierzyli w swego Führera jak w boga. Wasze dzieci miały z tym problem, dziś mają go wasi wnukowie, a za jakiś czas z tym samym problemem będą się musieli zmierzyć wasi prawnukowie. Wasze zbrodnie nie przestaną istnieć z tego powodu, że ktoś zrealizuje wybielający was film.
Jedna z końcowych scen filmu pokazuje, jak tuż po kapitulacji żydowski i cudem ocalały bohater Wiktor odnajduje w administracji oficera SS, który go wysłał do obozu i zdumiony dostrzega, że Amerykanie, którzy go zatrudnili doskonale o tym wiedzą. Jest w tym pewna prawda. Zarówno Amerykanie jak i Rosjanie wykorzystywali nazistowskich funkcjonariuszy do zarządzania okupowanymi Niemcami. Ale też jest w tym fałsz, bo w maju 1945 w Berlinie nie było Amerykanów. Berlin Zachodni powstał później.
O naszej wspólnej historii powinniśmy rozmawiać i dyskutować, jest bolesna i trudna, ale rozpoczynanie dyskusji od fałszerstwa to zdecydowanie głupi pomysł.

Oceń felieton

4 komentarze “Wasze dzieci, wasi wnukowie”

Możliwość komentowania została wyłączona.