Angielski Guardian po raz kolejny podrzucił amerykańskiej administracji kukułcze jajo. Ujawnił, że źródłem przecieku dotyczącego programu PRISM jest były pracownik CIA Edward Snowden. Zgodził się on na ujawnienie swej tożsamości, mówiąc: NSA zbudowało infrastrukturę, która umożliwia przechwycenie prawie wszystkiego. Mogą przejąć wasze e-maile, hasła, numery telefonów, karty kredytowe. Nie chcę żyć w społeczeństwie, które robi takie rzeczy. Nie chcę żyć w świecie, w którym wszystko, co robię i mówię jest rejestrowane.
Najprawdopodobniej – jak sam powiedział – nie zobaczy już nigdy swych bliskich, ani domu, ale ujawniając się zapewnił sobie możliwość przeżycia. Gdyby nie to, najprawdopodobniej nikomu nieznany były pracownik rządowej agencji „uległby” jakiemuś banalnemu wypadkowi lub „popełniłby” samobójstwo, zaś Amerykanie dalej prowadziliby śledztwo w sprawie karygodnego przecieku na temat rzekomo nieistniejącego programu i uzasadniali, że rząd jest niewinny jak biała owieczka Dolly.
Wyjawienie istnienia programu PRISM oraz towarzyszących mu tajnych przepisów w postaci równie tajnych orzeczeń Sądu Najwyższego, powoduje, że niektórzy ludzie mogą znaleźć się w sytuacji bohatera Procesu Kafki. Zostaną oskarżeni, ale nie dowiedzą się o co, bo to będzie tajne.
Czasem jedna przypadkowa i omyłkowa rozmowa z kimś nieznajomym może zostać zakwalifikowana jako działanie terrorystyczne. Rozmowy i maile są skanowane przez „inteligentne programy”, które same zadecydują, jak należy interpretować wypowiedziane lub napisane słowa. A wojsko już pracuje nad autonomicznymi robotami, które będą miały prawo same decydować kogo zabić, a kto może żyć. Nie tak dawno fabuła Terminatora wydawała się zupełnie od czapy i całkowicie fantastyczna.
Jako nastolatek słyszałem o aferze Watergate i niesławnym odejściu prezydenta Nixona. Dlaczego odszedł? Kluczową wpadką afery Watergate była nieudana próba umieszczenia podsłuchu w siedzibie sztabu wyborczego Partii Demokratycznej w Waszyngtonie. Dziś Obama nie musi odchodzić w niesławie, a jedynie tłumaczy, że podsłuchiwanie każdego i wszędzie ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa i jest dobre. Tak zmienił się świat. Niestety obecny prezydent nie wyjaśnia przekonująco, komu to bezpieczeństwo chce zapewnić. Jak na razie nie widać, żeby te środki ostrożności przyniosły poprawę bezpieczeństwa, za to skutecznie odbierają wolność, demokrację i poczucie godności zwykłym ludziom, których prześwietla się i każe się rozbierać przed wejściem do samolotu.
Jeśli daje się władzy możliwości takie, jak dostają obecnie rządy amerykańskie, to ta władza kiedyś skorzysta z nich, żeby całkowicie zniszczyć demokrację, która już teraz staje się tylko pozorem dla naiwnych.
—
* Investigare necesse est (inwigilacja jest koniecznością) – parodia starego rzymskiego przysłowia Navigare necesse est, vivere non est necesse (żeglowanie jest koniecznością, życie nie jest koniecznością).
9 komentarzy “Investigare necesse est*”
Jak na razie to wiekszosc ludzi sama odziera sie z prywatnosci , wystarczy zajrzec na FB , Nasza Klase czy inne portale spolecznosciowe i nie trzeba rzadu USA . Co do powszechnej inwigilacji to jestem niemal w 100% przekonany ze niemal wszystkie rzady maja podobne narzedzia i korzystaja z nich bez naszej wiedzy.Jezeli chodzi o kontrole na lotniskach to wole sie rozebrac na lotnisku i miec pewnosc ze zaden fanatyk z bomba lub bronia nie poleci razem ze mna i dolece caly i zdrowy.
W ubiegłym roku podczas kontroli musiałem zdjąć buty, pasek od spodni, wyrzucić do śmieci do połowy pełną butelkę czystej wody, krem do golenia(miał 120g zamiast 100), maszynkę jednorazową do golenia, lekarstwo w saszetkach, ale przez dziwny przypadek w mojej torbie od laptopa znalazł się nóż do tapet (używałem go kilka dni wcześniej do cięcia skrętki ethernetowej przy zakładaniu sieci i zapomniałem wyjąć), który nie został zauważony i spokojnie poleciał ze mną za granicę.
Ostatni zamach w Bostonie wskazuje wyraźnie na to, że te wszystkie środki ostrożności to kit dla naiwnych, a naprawdę chodzi o to, by swoich obywateli trzymać za mordę.
Nie wszystkie rządy mają narzędzia by inwigilować swoich obywateli. Ani też by ich zabijać. W Europie nie ma czegoś takiego, jak wyrok Sądu Najwyższego, który jest tajny, a który umożliwia agencji rządowej zabicie bez sądu i wyroku obywatela, którego owa agencja uzna za niebezpiecznego. Przy czym wyrok wydany jest przed, a nie po wydarzeniu. Nawet służby tajne w krajach europejskich działają na podstawie jawnych przepisów prawa.
A co do prywatności, to widzisz różnicę pomiędzy sytuacją, gdy sam wskoczysz do basenu z zimną wodą, a tym, że cię ktoś wrzuci tam przemocą?
Obecna „demokracja” JEST tylko pozorem dla naiwnych!
Wiem ze to co powiem bedzie niepopularne , ale ja amerykanom sie wcale nie dziwie ze siegaja do takich metod . Po upacku ZSRR stali sie glownym chlopcem do bicia i wrogiem nr 1 na swiecie i gdyby nawet nagle zaczeli robic wszystkim dobrze to i tak beda znienawidzeni niezalerznie czy slusznie czy nie. Polacy moga miec im za zle Jalte , ale europa zachodnia tylko dzieki amerykanom nie mowi dzis po rosyjsku , tylko dzieki amerykanom rosjanie zatrzymali sie na Labie a nie poszli dalej ku oceanowi.USA stosujac take metody a nie inne byc moze uchroni swoj kraj a byc moze i swiat zachodni przed tragedia przy ktorej 9/11/01 to bedzie pikus.
Wielu się wydaje, że żyją w nowym wspaniałym świecie. Tymczasem pętla zaciska się coraz bardziej na szyjach zwykłych obywateli. Dostęp do najnowszych zdobyczy techniki jest oczywiście w rękach władzy. Inwigilacja jest powszechna i nieuchronna. Raz zdobytej władzy nie oddamy – oto jest motto rządzących. Myslicie, że telefony, tablety, telewizory, oprogramowanie macie najlepsze na świecie. Nieprawda. Rząd ma to, co dopiero za dwadzieścia lat wejdzie pod strzechy. Obecny totalitaryzm będzie stokrotnie gorszy od tego dawniejszego.
Ta PRL-owska inwigilacja, przy dzisiejszej, to bajka.
http://www.youtube.com/watch?v=rNChq7hLUjc
Inwigilacja jest powszechna i nieuchronna. Raz zdobytej władzy nie oddamy – oto jest motto rządzących. Myslicie, że telefony, tablety, telewizory, oprogramowanie macie najlepsze na świecie. Nieprawda. Rząd ma to, co dopiero za dwadzieścia lat wejdzie pod strzechy.
Nowe wcielenie father bossa śpiewa tę samą starą piosenkę. Jak byś nie zauważył, to sprawa dotyczy USA, które tak kochasz, a nie Tuska.
Janko Walski. Jestes pewien ze dotyczy to tylko USA?
A ty jesteś pewien, że europejskie rządy są lepsze w te klocki od Amerykanów i nie dały się przyłapać, a na dodatek mają większe możliwości techniczne i polityczne dobrać się do zasobów Google, Facebooka, Microsoftu i Skype?
Nie nie jestem pewien , dlatego nie wypowiadam stanowczych osadow i nie obdarzam nikogo 100% zaufaniem.