Dyskryminacja jest przykra. Osoba dyskryminowana czuje się często gorsza, a przynajmniej wyobcowana z grupy. Przyczyny dyskryminacji nie zawsze są możliwe do usunięcia. Jako bardzo młody człowiek zacząłem nosić okulary, wzrok miałem na tyle kiepski, że bez nich nie bardzo mogłem funkcjonować, zresztą lekarze nie zalecali ich zdejmowania. Choć bardzo lubiłem piłkę nożną, już po jednej z pierwszych gier przekonałem się, że uderzenie piłką w twarz jest nie tylko nieprzyjemne, ale kosztowne, a także niebezpieczne. Blizna od stłuczonych szkieł została do dziś. Choć nie było to moją winą, zostałem wykluczony ze wszelkich gier kontaktowych i rozpocząłem swą długą szkolną drogę fajtłapy na wu-efie.
Wada moja była wadą wrodzoną, a być może i genetyczną. Mówi się trudno. Z biegiem czasu znalazłem sobie inne sposoby aktywności i nie przeżywałem tego zbyt mocno.
Niedawno przez naszą prasę przewinął się cykl publikacji na temat taktowania osób homoseksualnych w szkołach. Wiadomo, że ta mniejszości istnieje i żadne udawanie, że problemu nie ma, nie zmieni faktów. Zatem trzeba problemowi stawić czoła i w tym kierunku idzie podręcznik wydany przez „Kampanię przeciw Homofobii”. W podręczniku można przeczytać między innymi: Nauczyciele powinni podczas lekcji akcentować, że Maria Konopnicka była lesbijką, a do szkół zapraszać zdeklarowanych gejów.
O pewnych skłonnościach erotycznych naszych znanych poetów i pisarzy zwykle wie każdy bardziej dociekliwy student polonistyki. To nie są sprawy głęboko skrywane, czy wręcz utajniane. Byli też profesorowie, którzy wręcz specjalizowali się w wydobywaniu rozmaitych pikantnych szczegółów z życia wielkich twórców. Studiowałem w latach siedemdziesiątych i już wtedy nie było żadną tajemnicą, że Konopnicka wiele lat mieszkała z niejaką Marią Dulębianką przez wiele lat najprawdopodobniej nie była to tylko zwykła przyjaźń. Jednak studenci mogli się również dowiedzieć, że Konopnicka uznawana była w swoim środowisku za dość swobodną obyczajowo osobę i były plotki o niej i wielu różnych mężczyznach, jeden nawet z jej powodu – jak się mniema – popełnił samobójstwo. Nie tylko Konopnicka budziła kontrowersje. Jej koleżanka Eliza Orzeszkowa, która nie udała się z niekochanym mężem na syberyjskie wygnanie po Powstaniu Styczniowym, by zostać z kochankiem. Doskonale znane było skłonności seksualne Jarosława Iwaszkiewicza. Nawet o Mickiewiczu było parę pikantnych historyjek. Rekordy erotycznych przygód z osobami płci obojga bili twórcy okresu Oświecenia z Trembeckim, który złapał trypra, na czele. Nie jest to żadna wiedza tajemna.
Jednak, jeśli ktoś twierdzi, ze powinniśmy tego nauczać w szkole, to ja mówię – nie. Uczymy się o Konopnickiej nie dlatego, że była lesbijką lub biseksualistką. Uczymy się, bo napisała kilka ważnych dla naszej kultury i tradycji literackiej utworów. jej orientacja seksualna nie ma nic do tego i jest sprawą uboczną. Nauczyciel może wspomnieć o tym niejako mimochodem, jeśli uzna, że uczniowie są to w stanie przyjąć bez sensacji. Ale nie to jest tematem głównym lekcji języka polskiego o Konopnickiej.
Być może w przyszłości na lekcjach historii uczniowie będą się uczyć o pośle Biedroniu i posłance Grodzkiej. Wtedy informacja o tym, że poseł Biedroń był pierwszym homoseksualistą, którego orientacja znana była przed wybraniem go posłem, będzie bardzo istotna. Tak samo jak to, że Anna Grodzka to pierwsza osoba transseksualna wybrana do polskiego sejmu.
Według autorów podręcznika również zwyczaj tańczenia poloneza na studniówkach jest dyskryminacją osób homoseksualnych. Poloneza tańczy się bowiem w parach – kobieta tańczy (lub raczej chodzi) z mężczyzną. Polonez na otwarcie balu to stara szlachecka jeszcze tradycja sprzed kilkuset lat. Tradycje są częścią bytu narodu i powinno się je kultywować. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, to albo zdecyduje się na ten taniec z osobą przeciwnej płci, albo też nie będzie tańczył. Dyskryminacja jest przykra, czasem w żaden sposób niezawiniona i nawet niezamierzona, wręcz przypadkowa. Czy jako młody okularnik miałem się domagać, by zmieniono zasady piłki nożnej tak, bym grał bezpiecznie w okularach? Osoby homoseksualne również muszą się liczyć z tym, że w ich życiu nie wszystko będzie się toczyło tak, jak u większości. Jeśli ktoś jest bardzo niski z reguły nie zostanie mistrzem gry w koszykówkę, zaś osobnik bardzo wysoki nie ma szans służyć na okręcie podwodnym, choćby to było marzenie jego życia.
To jest pewien rodzaj dyskryminacji, jeśli już uprzemy się to tak nazywać, niezawiniony i w żadnym wypadku nie jest celowy. Jestem za tym by osoby homoseksualne wspierać i przede wszystkim nie dopuścić do żadnych przejawów ksenofobii. Jednak należy uważać, by nie uczynić im krzywdy nadmiernie akcentując ich odmienność. Moim zdaniem bardziej należy akcentować to, ze pod wieloma względami są tacy sami, jak reszta uczniów.
4 komentarze “Dyskryminacja”
Ładna konkluzja na samym końcu Belfer! Nie jestem ksenofobem lecz stawianie np. gejów na piedestale w mojej opinii nie jest trafione:-)
Skoro tak to można odebrać, to nie spisałem się. Chodziło o to, że należąc do takiej lub innej mniejszości, z wyboru lub konieczności, trzeba się liczyć z tym, że konsekwencją będzie niedostępność czegoś w naszym życiu. Żadna poprawność polityczna, ani prawo w tym nie pomogą.
Drugą sprawą jest to, że ciągłe akcentowanie czyjejś odmienności nie jest dobre. Ludzie mają tendencję ksenofobiczne i raczej należy pokazywać, że gej jest taki sam jak inni w wielu obszarach życia – może bez problemu być kolegą, współpracownikiem, może należeć do rodziny…
Zaś stawianie kogokolwiek na piedestale nie jest dla niego dobre. Bo z piedestałów się spada.
😉
Delikatność kwestii akcentowania swej odmienności nieźle opisuje znana anegdotka:
-Uznaję prawa mniejszości seksualnych, w mojej orkiestrze jest dwunastu gejów! -Mówi dyrygent do kolegi po fachu
-No to ja jestem ksenofobem -odpowiada drugi -bo nawet nie wiem, czy u mnie są jacyś geje.
@ZERRO:
To doskonały przykład. Szczególnie dobrze obrazuje te przypadki, w których informacja o profilu seksualnym (w szerokim znaczeniu) nie jest istotna w przekazie artystycznym. Tak jest np. w przypadku Konopnickiej. Akurat w przypadku niektórych dzieł Iwaszkiewicza informacja o jego skłonnościach może wpłynąć na odbiór jego utworów.
Jednak tu nie ma jakiejś jednoznacznej i obowiązującej zawsze reguły.