Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Habemus Papam

Od dawna przyzwyczajony jestem, że za swoje opinie na temat religii i kościoła obrywam z dwóch stron. Katolicy zarzucają mi złośliwość i tendencyjność oraz atakowanie Kościoła. Przeciwnicy Kościoła zarzucają mi tendencję do ukrywania prawdy i bagatelizowanie win tej instytucji. Tak więc pośrodku obrywa się najwięcej.
Gdy będę miał podsumować ostatnie półwiecze w Kościele Katolickim i jego znaczenie dla dziejów naszego kraju i świata, to znów wygłoszę opinię, która nie zadowoli nikogo. Zmiany w kościele były ważne głównie dla samego kościoła. Rewolucyjne – z punktu widzenia ortodoksji – zmiany liturgiczne sprzed kilkudziesięciu lat nie miały żadnego znaczenia. Przypomnę, że pierwotnie zarówno kapłan, jak i wierni, skierowani byli twarzami do ołtarza i stali zwróceni w tym samym kierunku. Rzec by można, iż kapłan był primus inter pares, stał na czele społeczności modlącej się. Tradycyjnie liturgię sprawowano po łacinie. Rewolucja polegała na zastosowaniu języków narodowych tak, jak to od dawna było w kościele prawosławnym i wyznaniach protestanckich. Drugą zmianą było ustawienie ołtarza. Odtąd kapłan stawał się głównym aktorem celebrującym liturgię i stał twarzą do wiernych, ołtarz stał pomiędzy nim, a wiernymi. Pamiętam dyskusje, jakie to powodowało wśród katolików w latach sześćdziesiątych, niektóre osoby przez wiele lat nie potrafiły przyzwyczaić się do nowych zasad. Jednak z perspektywy lat widać, że ta „rewolucja” nie miała żadnego istotnego znaczenia. Taka kosmetyka, jak zmiana dekoracji w studiu telewizyjnym.
Za to miał znaczenie wybór papieża spoza zwykłego kręgu włoskich kardynałów w 1979 roku. Kardynał Karol Wojtyła z Polski miał szansę wiele zmienić. Został wybrany po wyjątkowo krótko rządzącym papieżu Janie Pawle I. Jan Paweł I wziął swe imiona po dwóch poprzednich papieżach – Janie XXIII i Pawle VI. Miało to oznaczać, że będzie kontynuować najważniejsze elementy ich pontyfikatów. Jan XXIII to działania otwierające Kościół na inne wyznania (ekumenizm), Paweł VI to reorganizacja Watykanu, dostosowanie Kościoła do współczesności (to za jego pontyfikatu zlikwidowano wreszcie indeks ksiąg zakazanych). Karol Wojtyła przybrał imię Jan Paweł II, co oznaczało wyraźną deklarację kontynuowania zamiarów poprzednika. I tak też się stało. Z jednej strony zmiany w samym papiestwie, z drugiej konserwatyzm coraz bardziej odstający od współczesnego świata. Warto przypomnieć, ze w sprawach seksualności jeszcze encyklika Pawła VI dopuszczała jedynie seks w małżeństwie jako swoistą konieczność związaną z prokreacją. Za czasów Jana Pawła II niewiele się w tym zakresie zmieniło. Pontyfikat Jana Pawła II przeszedł do historii jako okres pielgrzymek papieża. Starał się w ten sposób pokazać, że jest z ludźmi i dla nich, że jest sługą bożym, warto tu zaakcentować symboliczny gest całowania ziemi, na którą przybywał. Z drugiej zaś strony z biegiem lat jego zachowania stawało się coraz bardziej konserwatywne, a uroczystości coraz bardziej bizantyjskie. Nie dokonał zmian, których wielu ludzi się spodziewało, a wręcz utrwalił stan istniejący. Nie poradził sobie z aferami finansowymi i seksualnymi w obrębie Kościoła.
Natomiast istotna była polityczna rola, którą odegrał Karol Wojtyła. Jako człowiek pochodzący zza żelaznej kurtyny, miał wiedzę, której przywódcom zachodnim nie mogli dać ani dziennikarze, ani nawet agenci. Rola papieża w ostatecznej likwidacji systemu komunistycznego w Europie była istotna. Nie zgadzam się w tym zakresie z teoriami bagatelizującymi wpływ Jana Pawła II na historię współczesnej Europy. Ale też za bzdurną uważam wiarę katolików, że Jan Paweł II był nadrzędnym i jedynym spiritus movens zmian w Europie środkowej i wschodniej. Był ważnym, choć nie najważniejszym i nie jedynym elementem w całym ciągu zmian o charakterze politycznym i ekonomicznym.
Jednak ostatnie lata jego pontyfikatu dobitnie pokazywały, że bycie symbolem za życia nie przysłuży się nikomu. Pontyfikat Jana Pawła II stał się skostniały i konserwatywny, a w ostatnich latach jego panowania w Watykanie rządzili wszyscy, ale nie on sam. Starając się ocenić w miarę obiektywnie rolę kościoła w tym czasie, to schyłek stulecia stał się także schyłkiem kościoła wstrząsanego aferami.
Na korupcję i zepsucie nie ma szczepionki. Każda instytucja jest zagrożona nadmiarem władzy i wpływów oraz podatnością ludzi na pychę i zadufanie. Jednak Kościół jest instytucją szczególną, przyznaje sobie prawo do pouczania ludzi, jak mają żyć, zatem skandale pedofilskie i finansowe są dla niego szczególnie kompromitujące.
Po długim pontyfikacie polskiego papieża nastał kolejny, tym razem przewidywalny. Został wybrany wiekowy i powszechnie uważany za wielkiego konserwatystę kardynał niemiecki Ratzinger. Przybrał imię na cześć swego poprzednika panującego w czasach I Wojny Światowej i podejmującego wiele działań na rzecz pokoju oraz dla przypomnienia świętego Benedykta uważanego za patrona chrześcijańskiej Europy. Nie należy uważać tego za przypadkowe, bowiem papież z Niemiec, był tym, który w oczywisty sposób doceniał jedność europejską jako narzędzie budowania pokoju, likwidowania granic i budowania dobrej przyszłości. Paradoksalnie ultrakonserwatywny kardynał stał się dość liberalnym papieżem. Jako pierwszy oficjalnie wypowiedział się w sprawie księży pedofilów, zdarzyła mu się również wypowiedź dopuszczająca używanie w pewnych okolicznościach prezerwatyw.
A co najważniejsze stał się pierwszym papieżem od setek lat, który zdecydował się na abdykację*.
Benedykt XVI nie zmienił diametralnie kościoła Kościoła Katolickiego. Jednak dał impuls do ważnych zmian, czy jego następca i następcy skorzystają z precedensu, to się jeszcze okaże.
Niedawno wybrany papież Franciszek I jest dla wielu zaskoczeniem. To pierwszy papież spoza Europy. Jest jezuitą, a więc przedstawicielem zakonu, który w historii miał karty bardzo jasne i bardzo ciemne. Przybrał imię Franciszek, w nawiązaniu do świętego z Asyżu, którego ideą było życie w skromności i ubóstwie. Czy to oznacza poważne zmiany? Nowy papież też jest dość wiekowy, ma 76 lat, zatem nie będzie to długi pontyfikat. Zakładając, że faktycznie zdecydowany jest zmienić Kościół, czy zdąży to zrobić? Już w kilka godzin po wyborze pojawiły się informacje o niejasnej roli jaką odegrał Jorge Mario Bergoglio w okresie rządów wojskowej junty w Argentynie. Połączono to z jego konserwatyzmem religijnym oraz z faktem, ze niegdyś krytykował również lewicowe organizacje argentyńskie. Jednak nie przywiązywałbym do tego nadmiernej wagi. Kościół jest organizacją z natury konserwatywną, w sytuacji zmian politycznych w różnych krajach zwykle opowiadał się za dyktaturami konserwatywnymi. Wystarczy przypomnieć postawę Kościoła w Hiszpanii (poparcie dyktatury Franco). Kościół w Argentynie lub Chile też nie był wyjątkowy. Losy Kościoła w krajach komunistycznych były dla innych krajów przestrogą, lewicowość zawsze kojarzyła się ze zwalczaniem religii.
Być może papież Franciszek I zmieni oblicze współczesnego Kościoła Katolickiego, czas pokaże, jednak w aspekcie politycznym nie ma to dziś najmniejszego znaczenia. Ostatnim ważnym politycznie papieżem był Jan Paweł II i to tylko w pierwszej części swego pontyfikatu. Nie ma to także większego znaczenia społecznego. Franciszek I może zmienić nieco upadający i tracący na znaczeniu Kościół, ale nie ma to już większego znaczenia w świecie współczesnym. Kościół przestał być wyznacznikiem etycznym i jego rola w Europie znacznie zmalała (z wyjątkiem takich krajów jak Polska i Irlandia), czy nowy papież zatem skupi się na Ameryce Południowej? Zobaczymy.


* Doskonały tekst na ten temat można znaleźć na stronie Nasze Państwo.

Oceń felieton

3 komentarze “Habemus Papam”

Możliwość komentowania została wyłączona.