Słowo pisane coraz więcej sprawia kłopotu współczesnej młodej populacji. Nic wiec dziwnego, ze kina świecą pustkami podczas wyświetlania nawet największych hitów, o ile nie ma dubbingu. gazety przypominają coraz bardziej komiksy, a nakłady książek w kraju z ponad 37 milionami obywateli spadają do paru tysięcy egzemplarzy. Trzeba do ludzi przemawiać obrazkami, bo z czytaniem kłopoty.
Jako mały chłopiec potrafiłem godzinami przestawać na pobliskim wiadukcie i przypatrywać się parowozom, które sapiąc i świszcząc przestawiały setki wagonów na ogromnej plątaninie torów. Można zrozumieć awangardowych poetów, że hasło ich brzmiało: „Miasto, Masa, Maszyna”.
Do trzech M wspólcześnie dodałbym jeszcze jedno hasło: „Manipulacja”. Człowiek współczesny zrobił się głupi i naiwny jak dziecko. Niedawno internet huczał pod wpływem popularnego zestawienia mapek z liniami kolejowymi. Z porównania wynikałoby, że polskie rządy dopuściły się jakiegoś bezprzykładnego wandalizmu niszcząc i zaniedbując zastaną na zachodnich i północnych rubieżach infrastrukturę kolejową. Mało komu niestety przyszło do głowy nad tą manipulacją się chwilę zastanowić i zrozumieć, że niestety dziś kolej coraz częściej jest za droga, za mało elastyczna i zanikanie drugorzędnych żelaznych dróg jest procesem dziejowym o ekonomicznym charakterze. Tym bardziej, że nikt z nas wcale nie byłby chętny do rezygnacji z własnego samochodu na rzecz dojeżdżania pociągiem.
Niedawno zelektryzowała świat wiadomość o abdykacji papieża. Rzym zelektryzowała nawet bardzo dosłownie. Pamiętam ostatnie dni papieża z Polski, gdy niektórzy zastanawiali się nad możliwością abdykacji papieża, który i tak już nie był w stanie pełnić swej funkcji. Najtęższe głowy dowodziły wówczas, że jest to niemożliwe. I oto parę lat minęło, a niemożliwe staje się możliwe.
Kto zostanie następnym papieżem? Tego nie wie nawet Palikot. Nawiasem mówiąc, jego postępowanie ostatnio dowodzi stępienia instynktu politycznego. Wycofanie poparcia dla Wandy Nowickiej i próba jej odwołania były tyleż populistyczne, co pozbawione szans. Żadna z pozostałych partii nie mogła zgodzić się na odwołanie Nowickiej, bo trzeba byłoby być debilem, żeby nie przewidzieć następnego ruchu Palikota. „Myśmy swojego marszałka odwołali, odwołajcie swoich, bo też wzięli nagrody”. Polityk może być świnią i draniem, ale niech będzie skuteczny – niedawno wyczytałem gdzieś w sieci. Palikot okazał się nie tylko draniem, bo nieładnie postąpił, ale co gorsza okazał się nieskuteczny.
A przypomnę, że wszystko zaczęło się od nagród dla marszałków sejmu. W ten sposób Ewa Kopacz zastąpiła szybko „chytrą babę z Radomia”. Niesłusznie. Bo nagrody były od lat, tylko po raz pierwszy ktoś z dziennikarzy postanowił to upublicznić, zwrócić powszechną uwagę na ten fakt. W tych nagrodach nie ma nic nielegalnego, to typowe nagrody dla sfery budżetowej. Tylko przez ponad dwadzieścia lat nikomu nie przyszło do głowy ich zlikwidować. Niech dostają nagrody pracownicy sejmu, kancelarii prezydenckiej i ministerstw, ale na miłość boską nie ministrowie i marszałkowie. Nikt wybieralny. A szczególnie wtedy, gdy mówi się obywatelom o braniu odpowiedzialności za własny los i konieczności cięć budżetowych.
Nie ma chleba, ale igrzyska będą. Polacy chcą oglądać proces słynnej bohaterki brukowców – pardon – tabloidów. Szmatławce wykreowały gwiazdę z psychopatki, a teraz nasi rodacy aż piszczą, żeby oglądać proces na żywo. Aż żal, że telewizje nie będą mogły transmitować wykonania wyroku śmierci. To byłby hit. Niestety wnioski PiSu o przywrócenie kary śmierci są wciąż ignorowane.
Mało kogo za to obchodzą prognozy na przyszłość. Rząd Tuska zbudował i jeszcze zbuduje najwięcej dróg od chyba Kazimierza Wielkiego licząc. Jednak koło 2035 roku nie będzie komu po nich jeździć. Polska się wyludnia i będzie się wyludniać w coraz szybszym tempie. Polska – kraj pustych autostrad. Będą wymarłe wsie i opustoszałe miasteczka. Jak w jakimś katastroficznym filmie. Tylko nie trzeba będzie wcale iść do kina.
A w opustoszałych miastach będą opustoszałe biblioteki i jakiś troglodyta z przyszłości będzie cieszył się łatwym materiałem na podpałkę.
9 komentarzy “Historyjka obrazkowa”
Nie wiem skąd ten pesymizm (a może optymizm, kto wie?) dotyczący gęstości ruchu na polskich autostradach. Obecnie w wielu polskich miastach, np. w Bydgoszczy, jest dwa razy więcej samochodów w przeliczeniu na głowę mieszkańca niż w Berlinie. Tam młodzi ludzie, i nie tylko, wolą komunikację miejską i publiczną.
A co do pustych autostrad to najpierw trzeba je zbudować. Jeżeli ma to zrobić rząd Tuska, to znaczy że Donald długo jeszcze będzie rządził. A gdy już będą te autostrady to wtedy zobaczymy czy będą puste. Nie jest to wykluczone, ale nie z powodu braku ludzi i samochodów, ale może z powodu opłat. U naszego zachodniego sąsiada autostrady są gratis.
Nie chodzi o brak samochodów. Chodzi o brak ludzi. Samochody bez kierowców nie jeżdżą. w 2010 roku dziennikarz Wojciech Orliński na swoim blogu napisał:
Według planów Polska ma mieć ok. 2000 km autostrad. Ma ich teraz oddanych do ruchu 842 km. W budowie jest 630 km. Problem rozwiązany jest więc już w około 80%. Rząd Tuska pokazał, że trzaśnięcie czterystu kilometrów autostrady to nie jest jakieś wielkie wyzwanie. Gdybyśmy mieli tylko takie, to byłby bardzo szczęśliwy kraj. O ile wiem, to dziś tych autostrad jest wybudowanych jeszcze kilkaset kilometrów więcej. I nie o to chodzi, bo to najmniejszy z problemów. Są też tysiące kilometrów innych dróg , które zostały zmodernizowane, wybudowane, wyremontowane. To akurat się da robić. Pytanie, kto będzie po tych drogach jeździł.
Nad podobnym problemem debatowała niegdyś cała zachodnia Europa. Wszędzie społeczeństwo się starzało, przyrost demograficzny spadał. A teraz? w każdym miasteczku jest przynajmniej kilka kebabiarni prowadzonych przez napływową ludność z Bliskiego Wschodu (chociaż np. Turcja utrzymuje, że jest państwem europejskim) oraz innych zakątków świata. Ba! Jak sam wspomniałeś, w co poniektórych krajach zaczyna się panika przed zalewem kolejnych imigrantów, tym razem z bliższej Europy wschodniej. Więc już wiemy, co Polskę czeka.
Ciekaw jestem ile nowych kościołów przerobią na meczety.
Co do autostrad, to mogę przytoczyć odpowiedź takiego pana z wąsikiem, który w swoim kraju kazał swego czasu budować autostrady. Na pytanie „a po co autostrada tutaj skoro ruch jest znikomy?” odparł pytaniem: „myślisz, że tak dalej będzie, kiedy ona powstanie?”
Będą mieli Turcy (przepraszam, nowi Polacy) wygodny dojazd z meczetu na kebab…
@ZERRO:
U nas to raczej będą cerkwie, nie meczety. Polska jest krajem o kiepskich możliwościach socjalnych. Tu zwykle przyjeżdżają ludzie, którzy chcą się dorobić, pracy się nie boją. A więc Ukraińcy, Białorusini, Wietnamczycy i Chińczycy. Część z nich nieźle się asymiluje, a pozostali też nieźłe się aklimatyzują. Poza tym naszego własnego fanatyzmu religijnego starczy na jeszcze sporo lat i nie będzie tu miejsca na fanatyzm muzułmański.
Zauważmy, że mniejszości muzułmańskie świetnie się mają tam, gdzie do życia nie jest potrzebna praca. Tam, gdzie zasiłki są nędzne lub nie ma ich wcale to jakoś nie ma też muzułmanów.
Też tak uważam, że ludzi nad Wisłą nie zabraknie. Może będzie ich trochę ze Wschodu, ale na pewno będą. A co do spadku ilości urodzin, to każde państwo może zrobić co uważa, aby młodzi ludzie chcieli zakładać rodziny i mieć dzieci. Być może że ci, którzy z wielkim dzisiaj sukcesem budują autostrady (rząd) powinni zająć się w krótce tym drugim problemem? Bo kto mogłby im w tym przeszkodzić?
Też tak uważam, że ludzi nad Wisłą nie zabraknie.
A ja się boję, ze zabraknie.
A co do spadku ilości urodzin, to każde państwo może zrobić co uważa, aby młodzi ludzie chcieli zakładać rodziny i mieć dzieci.
Owszem, ale jak na razie to państwo nie uważa, za to młodzi „uważają” i dzieci nie ma. 🙂
Polityka i zadania jakie stoją przed rządem to nie tylko sprawne autostrady ale także np. przyrost naturalny. Tutaj rządowi nikt ie będzie przeszkadzał, ani Unia, ani opozycja ani tym bardziej Kościół. Tylko najpierw trzeba chcieć.
@Tadeo
dzieci nie ma, a in vitro jest feee
@ eles
ano tak jest. jedni mogą mieć dzieci a nie chcą, inni chcą a nie mogą.