Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Naga prawda

Czasem dobrze włączyć telewizor. Można się nieźle ubawić. Włączyłem sobie jakiś program informacyjny, a tam usłyszałem, że nasza wybitna specjalistka od interpretacji hymnu narodowego pozwie „Fakt”. Prawdę powiedziawszy nie bez kozery w internecie przerabiają nazwę tego szacownego brukowca na „Fuckt”, więc od razu pomyślałem sobie, że tu musi chodzić o goliznę. Ha! Normalnie jestem jak wróżbita Maciej z tefauenowego „po godzinach emisji”. Otóż pani Edyta postanowiła pozwać brukowca za publikację jej cycków. Albowiem wyjechała sobie do Tajlandi – zawsze myślałem, że to faceci jeżdżą do Tajlandii. Pojechała do tej Tajlandii i tam zastanawiała się czy to nie ona była Ewą i chyba doszła do wniosku, że była, bo paradowała nago, jak w raju. A te zboki z „Fucktu” wysłały za nią równie zboczonego paparazzi (jakie to światowe słowo), który gołe cycki pani Edyty sfotografował.

Legalne cycki z Playboya
Legalne cycki z Playboya

Najciekawsze jest to, że cycki pani Edyty całkiem legalnie i w sporej ilości możemy znaleźć w internecie, ponieważ uczestniczyła w rozbieranej sesji dla „Playboya”. Przy czym jest to całkiem miłe dla oka i w żadnym razie nie obraża mojego poczucia estetyki.
Gdyby jakiś szmatławiec zamieścił rozbierane zdjęcia pani ministry Joanny Muchy z jej prywatnego urlopu gdzieś w ciepłych krajach, to oczywiście wielu chętnie by je obejrzało. Nie mniej chętnie niż cycki Edyty. Jednak prawnie sytuacja byłaby oczywista. Pismo powinno zapłacić karę i to tak wysoką, by na przyszłość odechciało im się wysyłać fotografów za znanymi kobietami. Dlaczego? Ponieważ pani Joanna nie zarabiała nigdy sprzedawaniem swoich gołych cycków. W przypadku pani Edyty mamy paranoiczną sytuację – jedne cycki są w porządku, bo dostała za nie kupę kasy, a drugie już nie, bo fotograf robił je zwisając z palmy niczym orzech kokosowy? Jeśli ktoś zarabia sprzedażą swojego nagiego wizerunku, to chyba oczywiste się wydaje, że każde kolejne rozbierane zdjęcia mogą się ukazać w jakiejś gazecie. Niezależnie czy delikwentka rozbierze się w Tajlandii, na Syberii, czy w Tybecie. Wystarczy, że nie będzie to jej prywatny pokój z zasłoniętymi oknami, a miejsce publiczne.

Oceń felieton

17 komentarzy “Naga prawda”

Możliwość komentowania została wyłączona.