Najbardziej dojrzali obywatele naszego pięknego kraju nad Wisłą pamiętają zapewne ulubioną audycję niedzielną w Polskim Radiu, którą był „Koncert Życzeń”. To był pierwszy zwiastun komercji w eterze, albowiem za pieniądze można było przekazać komuś życzenia z okazji imienin, urodzin, rocznicy śluby lub podobnie paskudnej okazji. Do życzeń dołączyć można było piosenkę. Jednak myli się ktoś, komu wydaje się, że to była dowolna piosenka, wybrana przez składającego życzenia. Piosenek było kilka i można było co najwyżej wybrać taką, która jest najmniej obciachowa lub najmniej wkurzy solenizanta.
Jaki to ma związek z obecną sytuacją polityczną? Wbrew pozorom ogromny. Dziś także możemy wybrać sobie dowolną partię polityczną, pod warunkiem, że jest to jedna z kilku znanych nam organizacji. Taki wybór pomiędzy dżumą i cholerą.
Komentatorzy polityczni od kilku dni przestali palić skręty i mają odloty w związku z nagłym i niespodziewanym wzrostem sondażowych notowań PiS. Sam pan prezes Kaczyński wreszcie zrozumiał, co to jest orgazm. To jest to uczucie, które go opanowuje jak widzi sondaże i zaczyna marzyć o tym, co będzie za trzy lata.
Tymczasem do wyborów jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie i kogo wybiorą Polacy, tego nawet Pytia Delficka dziś nie wie. Natomiast z całą pewnością wyniki sondaży pokazują, że Platforma Obywatelska dostała żółtą kartkę. Nauczyliśmy się przez ostatnie dwadzieścia lat, że honor polityka to taka figura retoryczna, która nie ma żadnego desygnatu w rzeczywistości. Jakkolwiek przyzwyczajeni jesteśmy do kłamstw polityków, to tym razem stopień zlekceważenia wyborców posunął się zbyt daleko. Myślę oczywiście o słynnym głosowaniu posłów PO w sprawie aborcji. Czy to znaczy, że tym razem zamiast dżumy wolimy cholerę? Ależ skąd. Pomimo nagłego wzrostu PiS do ponad 40%, w sondażach jednocześnie 68% badanych mówi że zdecydowanie (lub raczej) nie chcieliby pana Jarosława znów widzieć na stanowisku premiera, zaś 56% odpowiada, że nie chcieliby (lub raczej nie chcieli) realizacji poronionej idei IV RP. Chyba pan prezes miał przedwczesny orgazm.
Skoro nie dżuma, ani cholera, to może koklusz – czyli SLD. Jednak były premier Miller w oczach wielu Polaków jest świetnym byłym premierem i chcą by tak już pozostało. Ostatnio w sejmie bardzo przekonująco prawił o tym, że jego biedni rodacy prowiantu muszą szukać na śmietnikach. W opinii wielu wyborców jednak nigdy nie było nam tak blisko do śmietników, jak wtedy, gdy pan Miller był premierem. Pomijając już to, iż wielu pamiętliwych staruszków ciągle ma w pamięci ma kumpla pana Millera, tego z odstającymi uszami i o wyglądzie jajka na twardo, który niegdyś niczym „Mis z okienka” mówił, że „rząd się wyżywi”. Oczywiście pan Miller bardzo ładnie mówi o biedzie, jak ulicznica o miłości. I takie samo ma na ten temat pojęcie. Nieprędko nadejdą czasy, gdy SLD będzie mogło aspirować do poważniejszej roli w polityce. Wielu z nas bowiem pamięta też wszelkie ustępstwa tej partii wobec Kościoła, za które do dziś płacimy.
No to może PSL? Jakoś nie widać wielkiej miłości wyborców w obecnych sondażach. To jest zresztą taka panna młoda, która dziewictwo traciła już wiele razy, a wyjdzie za mąż za każdego, kto ma odpowiednio dużą kiesę. O wybrakowanych odpadach z PiS nie ma co wspominać, ani PJN, ani Solidarna Polska nie różną się niczym od PiS, a są dużo mniej śmieszne.
Praktycznie zostaje na polu walki jedynie niespełniona miłość wielu wyborców, czyli Ruch Palikota. Niestety jest to partia nieprzewidywalna i chaotyczna podobnie jak przemówienie jej lidera po tzw. drugim expose premiera Tuska. Od chwili wyborów partia ta robi wszystko by zaistnieć w mediach za sprawą prowokowania zadym na temat aborcji, konopi i krzyża na sali sejmowej. Zapomnieli jednak, że najlepszym miejscem do wygłupów jest kanapa w programie Kuby Wojewódzkiego, a nie polityka. Przez rok czasu pokazali tylko, że są taką samą koterią jak inne, nie zrobili kompletnie nic pożytecznego i słusznie wciąż balansują na poziomie minimum wyborczego.
Jakiekolwiek są dziś pytania w sondażach, to i tak nie dowiemy się z nich, na kogo Polacy zagłosują za trzy lata. Natomiast z całą pewnością we wszystkich sondażach brakuje jednego ważnego pytania. Jakiego?
Czy wysłałbyś wszystkich polityków do diabła?
I na to pytanie odpowiedzielibyśmy jak Kazio Marcinkiewicz. Yes! Yes! Yes!
2 komentarze “Koncert życzeń”
Nie chcę uprawiać czarnego humoru, ale przypominam sobie pewne wyznanie byłego prezydenta L. Wałęsy. Otóż oświadczył swoim wyborcom, że mają takiego prezydenta, na jakiego zasługują. Osobiście uważam, że Wałęsa był wielkim wojownikiem o wolność i demokrację, ale słabym prezydentem, ponieważ nie potrafił wznieść się ponad poPReLowskie krajobrazy. Jednak w jego stwierdzeniu jest większa i uniwersalna, niż mogłoby się wydawać, prawda. Mamy takich polityków na jakich zasługujemy. I to nawet wtedy, gdy jakiś tam Belfer i wielu jemu podobnych ma ochotę wysłać całą tą zgraję to diabła. W tym kontekście skądinąd faszystowskie wezwanie „Polsko Obudź się!” może mieć nowy sens, politycy są tylko odbiciem nastrojów i dążeń społeczeństwa. Im światlejsze i mądrzejsze społeczeństwo tym lepsi wybrani przez te społeczeństwo politycy. Tak więc posługując się szkiełkiem i okiem i pracą oddolną możemy cokolwiek zmienić.
Palikot to wrzód na dupie, który będzie śmierdział i ropiał dopóki się go nie wytnie. Myślę że Polacy zaczęli myśleć a wrzody im przeszkadzać.
Pis po dojściu do władzy mógłby nic nie robić, a wzrost gospodarczy byłby dużo wyższy, a zadłużenie by spadało. Brak pasożytów i złodziei byłby zaraz widoczny.
Jak buduje się autostrady najdrożej w Europie –a ich wykonawcy bankrutują, to chyba o czymś świadczy. Zapowiadana szumnie cyfryzacja Polski miała być dowodem cywilizacyjnego skoku naszego kraju w czasach rządów premiera Donalda Tuska. Jej sztandarowy projekt – system e-administracja, który miał dać obywatelom możliwość kontaktu z urzędami poprzez internet, okazał się wielką klapą. Nieudolność ministra ds. cyfryzacji, Michała Boniego, sprawiła, że Komisja Europejska zamroziła wypłatę 3,7 mld zł na stworzenie polskiej e-administracji, czyli systemu, dzięki któremu polscy obywatele mogliby kontaktować się z urzędami poprzez internet.
Np. przy fuzji banków, często posiadających więcej klientów niż ludność Polski zajmuje to miesiąc, dwa.
Prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie śledztwo, już na początku pokazało, że cyfryzacja Polski jest swoistą piramidą korupcyjnych „przekrętów”.
Tak więc złodziejstwo, złodziejstwem pogania.
Wszyscy pamiętamy rządy Pis, któremu wszyscy patrzyli im na ręce. Tak, że nawet korupcyjnych lekarzy windowano na bohaterów, a z mafiozów węglowych na męczenników.
Wysoki wzrost gospodarczy, spadek bezrobocia, obniżki podatków coś jednak mówią o dawnych rządach PiS.
Drugie expose” premiera pokazało, iż nie ma on żadnej wizji Polski. Przedstawił tylko kilka nierealnych pomysłów gospodarczych.
Widać, że Donald Tusk chce rozpaczliwie kupić czas. Nie wiem po co? Może coś wie, czego inni nie wiedzą?
*
To partia Kaczyńskiego dzisiaj wyznacza standardy i kierunki polityczne w Polsce. Jeśli uda się zbudować wspólnotę wolnych Polaków, to można rozpocząć na poważnie projekt odejścia od postkomunizmu. Oznaczać to będzie definitywny upadek Donalda Tuska i III RP.
Jesteśmy w stanie, może nie natychmiast, może nie w ciągu roku czy dwóch, ale jest to ciągle możliwe – dokończyć rewolucję Solidarności. Przebudować Polskę tak, jak sobie ją w sierpniu 1980 r. wymarzyliśmy.