Tematy zastępcze to u nas już metoda na dyskusję społeczną. Zamiast zająć się prawdziwymi problemami, wymyślamy sobie nośnie i poruszające emocjonalnie, ale mało ważne kontrowersje. Ostatnio powszechne oburzenie katolickie wywołała akcja billboardowa stowarzyszeń ateistycznych, której w niektórych rejonach kraju próbowano nie dopuścić, posuwając się nawet do gróźb i szantażu wobec firm sprzedających miejsca reklamowe.
Akcja kilku organizacji społecznych nie jest wymierzona w żadną religię, a jedynie ma uzmysłowić osobom religijnym, że ateiści nie są jakimiś „wierzącymi a rebours„, że nie czczą tajemniczych ciemnych sił piekielnych, ale są normalnymi ludźmi, którzy w swoim życiu przestrzegają zasad moralnych. Święte oburzenie na taką akcję, jest nie tylko dziwne, ale wręcz podejrzane u ludzi, którzy rzekomo kierują się zasadą miłości bliźniego.
W związku z tym znów przypomniało mi się, że od dawna nurtuje mnie kilka istotnych pytań do naszych religijnych współobywateli. Niestety zawsze gdy je zadaję, to odpowiadają wyzwiskami lub zwyczajnie spieprzają świńskim truchtem.
Jedno z przykazań mówi „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu.” Na niedawnym marszu katolickich zwolenników PiS i Radia Maryja aż się roiło od napisów, transparentów i plakatów pełnych ohydnych pomówień pod adresem rządu, premiera i prezydenta. Była mowa o tym, że dokonali zamachu na Kaczyńskiego, że zamordowali prawdziwego prezydenta, że są zdrajcami ojczyzny, sprzedawczykami i złodziejami. No to jak? Ważne to przykazanie, czy nieważne? Wolno obrzucać błotem przeciwników ideologicznych i politycznych, czy nie? Co ważniejsze – przykazanie boskie, czy nauki doktora Goebbelsa?
Polska obok Włoch i Hiszpanii, a także małej Irlandii należy do najbardziej religijnych i katolickich krajów. A jesteśmy w czołówce przemocy domowej. W żadnym innym kraju nie ma tylu mężów katujących swoje żony i dzieci, co w Polsce. Ustępujemy jedynie Włochom w zakresie agresywnych zachowań seksualnych. To jak to jest? Wolno bić żonę, czy nie? Prawie wszyscy Polacy są katolikami, więc te potworne statystyki przemocy domowej wyrabia mała garstka ateistów i innowierców?
Czy w Polsce tylko ateiści są biznesmenami? Polskie firmy (od najmniejszych do największych) uplasowały się na pierwszym miejscu w Europie w zakresie opóźnień w płaceniu swych należności. Znamy zresztą wiele przypadków, ze sporo tych opóźnień trwa do „świętego nigdy”. A co na to księża i wspólnota katolicka? Przykazanie „nie kradnij” jest, czy nie jest ważne. Można, czy nie można. Nie można kraść, bo to grzech, czy może lepiej nie kraść, bo wstyd jak złapią?
Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego – czy jest ktoś, kto tego przestrzega? W życiu codziennym wciąż doświadczamy odwrotności tej zasady – oszukaj bliźniego, wykorzystaj bliźniego, zrób krzywdę bliźniemu, rzuć na niego podejrzenia, mów na jego temat oszczerstwa, utrudniaj mu życie. To robi ta kilkuprocentowa garstka ateistów?
Kiedyś dawno temu, gdy odchodziłem od instytucjonalnej religii. zrobiłem to głównie dlatego, ze dla wszystkich członków wspólnoty, łącznie z księdzem proboszczem te przykazania były śmieciem istniejącym tylko na papierze. Nikt nigdy niczego nie przestrzegał, a ważne było tylko jedno przykazanie: Postępuj tak, aby się nie wydało.
Dość niewygodne te moje pytania bracia katolicy, ale może w końcu się dowiem, dlaczego ja – uczciwy ateista – traktowany jestem jak idiota – bo przecież wszyscy kradną, cudzołożą, rzucają oszczerstwa, oszukują na każdym kroku.
13 komentarzy “Zabijam, kradnę, wierzę”
Zastanów się, o co ci chodzi.
Są złodziejami? Oczywiście, że są. Mam podawać przykłady.
Maczali palce w zamachu? Maczali.Udowodnij, że nie było zamachu.
Do tej pory mamy festiwal niekompetencji ignorancji i wręcz sabotażu. Tak jest prowadzone śledztwo, które nie ma zamiaru coś wyjaśnić.
Są zdrajcami ojczyzny, sprzedawczykami? Widzimy to w każdym ich kroku.
Nie ma tu żadnych ohydnych pomówień. Tylko zwykłe stwierdzanie faktów.
Jedno z przykazań mówi „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu.” To ty grzeszysz Belfer i to bardzo. Skończ z tymi pomówieniami, bo przed obliczem pana będziesz się bardzo wstydził.
Udowodnij, że nie było zamachu.
W zderzeniu pieszego z toną blachy jadącą z prędkością 100 km/h pieszy nie ma szans. Tak mówią. Wierzysz w to? Udowodnij, ze nie przeżyjesz.
Co ma piernik do wiatraka?
Belfer! Pomyśl! Przecież w więzieniach /wg statystyk/ nie ma ani jednego ateisty. No to kto przestrzega tych zasad religijnych, czy jak one się tam nazywają?
@faather boss:
Ma. Jeśli ktoś formułuje teorię, to na nim spoczywa obowiązek dowodu. Dlatego pokazałem ci, na przykładzie, że twoje „udowodnij, że to nie był zamach” jest debilne. „Udowodnij, że nie przeżyjesz zderzenia z samochodem”, bo moim zdaniem przy twoim zderzeniu z samochodem, to auto poniesie większe szkody.
@Andrzej:
To właśnie dopełnia moje pytania pod adresem religijnych. Ale niestety. Father boss też nie chce odpowiedzieć.
Konstatacja, że ludzie zabijają, kradną itd, krótko mówiąc postępują źle nie zmienia faktu, że zło rujnuje a dobro buduje. Jest to uniwersalna zasada, dotyczy i ludzi religijnych i ateistów. Skoro fanatyczni katolicy burzą, niszczą to znaczy, że potrafią zobaczyć źdźbło w oku bliźniego, a nie dostrzegają belki w swoim. Chyba się zgodzisz, że jest to uniwersalna prawda. A czy te słowa mogą się z czym skojarzyć? Chyba tak, bo pochodzą z Biblii (Mat. 7:3–5). Tak więc ziejący siarą katolicy robią to na swój własny rachunek. Bo rzucają kamieniami, a czy sami są lepsi od tych, których potępiają? Chrześcijaństwo stara się już od 2000 lat zaradzić tym ludzkim słabościom (Jan, 8, 1-1). Ale widocznie jest wielu odpornych na uniwersalne zasady i prawdy, być może szczególnie w szeregach wierzących i praktykujących katolików. Można powiedzieć że nie praktykują oni poszukiwania dobra i prawdy ale hołubią własne słabości.
Dodać warto, że z tego samego źródła pochodzą słowa „ostatni będa pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mat. 20, 1-16). Proszę zwróć uwagę, że głodny zawsze będzie myślał chlebie. W tym kontekście oznacza to, że fanatyczni katolicy, którzy cały czas szukają Boga (czytaj uniwersalnych prawd) tylko dlatego, bo mają wielkie manko na tym koncie. Bo syty człowiek nie klepie bezustannie o chlebie. Tak więc tego rodzaju katolicy są biedni duchowo. A kierujący się humanizmem i wartościami humanitarnymi ateiści praktykują miłość bliźniego (w formie np. tolerancji i chęci niesie pomocy swoim bliskim) zamiast tylko o niej mówić a poza tym ziać siarą z różańcem w ręku.
W całej tej gadaninie umyka nam jedna istotna kwestia. W postępowaniu funkcjonariuszy Kościoła widać coś, co jest przywarą Polaków w ogóle: ci, co prawo tworzą (lub chociażby formułują) czują się automatycznie ponad nim. Ksiądz nie musi być moralny, on ma pilnować, aby tacy byli jego wierni. Wierni nie muszą przestrzegać zasad religii, czują się natomiast zobowiązani głosić je wszem i wobec, wymagać od innych, aby ich „przestrzegali”. Zresztą, jak już kiedyś wspomniałem, polska religijność jest fasadowa: większą wagę przywiązują ci niby katolicy przestrzeganiu „tradycji” jak opłatek czy święcenie jajek, niż postępowaniu zgodnie z naukami ich boga.
Stąd już prosta droga do moralnego relatywizmu, jakim aż kipi Polak-katolik. Wybacza z automatu księdzu, który kazał jego dziecku publicznie lizać się po kolanach, z nienawiścią odniesie się do „antykościelnych” prób sprowadzenia tegoż kapłana do poziomu równego innym wobec prawa. Każdą wyimaginowaną „krzywdę” wyrządzoną strukturom organizacji kościelnej nazwie walką z religią. Na skinienie kapłana rzuci się z zębami i pazurami, kipiąc nienawiścią, na jego wrogów (TVN na Jasnej Górze, na przykład)
„Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe – ależ jest mi właśnie bardzo miłe, co drugiemu czynię” 🙁
@ZERRO:
Bardzo celne spostrzeżenia. Dziękuję.
@Tadeo:
Być może masz rację. Będzie wtedy paradoks religijny. Wierzący najbardziej odczuwają brak boga, bo w swojej religii odnaleźć go nie potrafią.
@Zerro
Myślę, że nie jesteśmy ani dużo lepsi ani dużo gorsi od innych katolickich nacji. Porównując się z innym narodami trzeba jednak powiedzieć, że np. protestantyzm powstał na fali protestu właśnie przeciw najgorszym tradycjom upadającego w bagno moralne Kościoła Katolickiego. Jak np. kupczenie odpustami. Czyli tego tam nie ma i nigdy nie było. Z tego powodu religia protestancka jest bardziej chrześcijańska niż katolicka, bo KK jest przeniknięty pogonią za wygodnym życiem i dążeniem do władzy nad Bogu ducha winnymi ludźmi. Stąd ogólnie mówiąc KK w każdym kraju będzie miał większe wpływy i władzę niż Kościół Protestancki. Przykładów nie trzeba długo szukać Włochy, Hiszpania, Portugalia są bardzo katolickie. KK jest tam ważną instytucją. Natomiast Skandynawia, Holandia W. Brytania na wskroś protestanckie i Kościół ma tam skromniejsze ambicje i mniejszą odgrywa rolę. Np. nie ma zapędów do kontrolowania i piętnowania społeczeństwa. Paradoksem jest, że kończysz swój wywód cytatem z Biblii. Tak właśnie, to o to tu chodzi. Widać jak na dłoni, że KK nie całkiem jest chrześcijański, bo nie ma formatu aby realizować w życiu podstawową zasadę religii chrześcijańskiej.
@Tadeo
Niezupełnie miałem na myśli podanie na koniec cytatu z Biblii jako takiego, chodziło mi o pokazanie jak pokrętnie można go sobie wytłumaczyć.
Piszesz, że Polska nie jest dużo gorsza od innych katolickich krajów – fakt, w każdym takim kraju zakłamanie przejawia się nieco inaczej, w jednym są terroryści z IRA, w innym znów przez wiele lat panował ultrakatolicki dyktator Franco. Zauważ jednak, że właśnie tam, gdzie lud prosty doznał ucisku od kościoła, otworzyło to obywatelom usta na otwartą krytykę tegoż. Polecam „Le mala educación” Almadovara. Taki film w obecnej Polsce jest absolutnie nie do pomyślenia! Twórca zostałby zapewne ukamienowany jak niewierna Muzułmanka. W naszym kraju KK długotrwale i nad wyraz skutecznie tworzy wokół siebie mit jedynego spoiwa Narodu, jego siły przewodniej i duchowej, essentia jego narodowej tożsamości. I to nie tylko z ambony, jak zapewne sam zauważyłeś. To samo dzieje się w kulturze i obyczajowości. Ksiądz w serialu jest zawsze dobry lub ma dobre intencje, w życiu codziennym jest automatycznie tytułowany dobrodziejem.
To zło, z którym należy walczyć.
@ZERRO:
Zestawienie historii różnych krajów dobrze pokazuje przyczyny takiej sytuacji, jaka jest w Polsce. Hiszpanie dość mocno odrzucili kościół jako instytucję, bo tam biskupi byli po stronie dyktatury. W Irlandii kościół był oparciem dla opierających się wynarodowieniu Irlandczyków, w Polsce pozwalał na zachowanie tożsamości w czasie zaborów – to zasadnicza różnica. Dlatego też są u nas i częściowo w Irlandii te zjawiska, o których napisałeś.
@Tadeo:
Oczywiście można wdać się w skomplikowaną dyskusję teologiczną, ale nie o to chodziło w moim dość powierzchownym tekście. Nie jest ważne jaka jest istota boskości i jak ten boski pierwiastek wyraża się w ludziach. Tu chodzi o to, że tak naprawdę w naszym kraju religia jest takim stempelkiem dopuszczającym do zajmowanie ról społecznych, a nie ma żadnej duchowości w tym rytuale.
Można nawet rzec, że KK obarczony jest swoistym grzechem pierworodnym religii. Nikt nie wierzy, nikt nie przestrzega zasad, ale wszyscy używają religii jako broni i tarczy.
Dziękuję za wartościowe obserwacje. Właśnie obejrzałem ponownie „Le mala educación”. Pierwszy raz widziałem ten film kilka lat temu bo bardzo lubię filmy Almadovara. Oglądając teraz umieściłem go w kontekście sytuacji KK w Polsce. Zgadzam się, że takiego filmu nie można nakręcić w Polsce. Na to władza KK nad polskimi umysłami jest zbyt duża. Aby nazwać sprawę po imieniu to jest ona miażdżąco duża. Do tego stopnia, że polski umysł jest zniewolony przez kapłaństwo KK. A o niewoli można mówić, gdy jakiś kraj jest okupowany. Nie ma tam wtedy wolności. Tak więc KK okupuje Polskę. Tzn. zamiast służyć społeczeństwu wychodząc naprzeciw jego potrzebom traktuje je instrumentalnie do osiągnięcia własnych celów. A jakie są te cele? To zapewnienie wygodnego życia duchowieństwu, stawiając ich w dużym stopniu ponad prawem i prawem obyczajowym. To także troska o swoją wywyższoną pozycję, prestiż poprzez mieszanie się w politykę. No i nieustające wysiłki do poprawy sytuacji materialnej. Itp. Itd. Dramat Polaków polega na tym, że takiemu okupantowi nie można wypowiedzieć wojny, nie można też czynnie brać udziału w ruchu oporu. W innych krajach władza KK została drastycznie ukrócona, nierzadko w barbarzyński sposób (np. za pomocą gilotyny we Francji – zamordowano tam tysiące duchownych pod koniec XVIII wieku). Nie było to godne światłego człowieka rozwiązanie, ale ilustruje jak wielką niechęć i gniew ludu potrafią ściągnąć na siebie stawiający się ponad prawem i zwykłym człowiekiem tzw. „słudzy Boży”.