Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Zabijam, kradnę, wierzę

Tematy zastępcze to u nas już metoda na dyskusję społeczną. Zamiast zająć się prawdziwymi problemami, wymyślamy sobie nośnie i poruszające emocjonalnie, ale mało ważne kontrowersje. Ostatnio powszechne oburzenie katolickie wywołała akcja billboardowa stowarzyszeń ateistycznych, której w niektórych rejonach kraju próbowano nie dopuścić, posuwając się nawet do gróźb i szantażu wobec firm sprzedających miejsca reklamowe.

Akcja ateistyczna
Akcja ateistyczna

Akcja kilku organizacji społecznych nie jest wymierzona w żadną religię, a jedynie ma uzmysłowić osobom religijnym, że ateiści nie są jakimiś „wierzącymi a rebours„, że nie czczą tajemniczych ciemnych sił piekielnych, ale są normalnymi ludźmi, którzy w swoim życiu przestrzegają zasad moralnych. Święte oburzenie na taką akcję, jest nie tylko dziwne, ale wręcz podejrzane u ludzi, którzy rzekomo kierują się zasadą miłości bliźniego.
W związku z tym znów przypomniało mi się, że od dawna nurtuje mnie kilka istotnych pytań do naszych religijnych współobywateli. Niestety zawsze gdy je zadaję, to odpowiadają wyzwiskami lub zwyczajnie spieprzają świńskim truchtem.
Jedno z przykazań mówi „Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu.” Na niedawnym marszu katolickich zwolenników PiS i Radia Maryja aż się roiło od napisów, transparentów i plakatów pełnych ohydnych pomówień pod adresem rządu, premiera i prezydenta. Była mowa o tym, że dokonali zamachu na Kaczyńskiego, że zamordowali prawdziwego prezydenta, że są zdrajcami ojczyzny, sprzedawczykami i złodziejami. No to jak? Ważne to przykazanie, czy nieważne? Wolno obrzucać błotem przeciwników ideologicznych i politycznych, czy nie? Co ważniejsze – przykazanie boskie, czy nauki doktora Goebbelsa?
Polska obok Włoch i Hiszpanii, a także małej Irlandii należy do najbardziej religijnych i katolickich krajów. A jesteśmy w czołówce przemocy domowej. W żadnym innym kraju nie ma tylu mężów katujących swoje żony i dzieci, co w Polsce. Ustępujemy jedynie Włochom w zakresie agresywnych zachowań seksualnych. To jak to jest? Wolno bić żonę, czy nie? Prawie wszyscy Polacy są katolikami, więc te potworne statystyki przemocy domowej wyrabia mała garstka ateistów i innowierców?
Czy w Polsce tylko ateiści są biznesmenami? Polskie firmy (od najmniejszych do największych) uplasowały się na pierwszym miejscu w Europie w zakresie opóźnień w płaceniu swych należności. Znamy zresztą wiele przypadków, ze sporo tych opóźnień trwa do „świętego nigdy”. A co na to księża i wspólnota katolicka? Przykazanie „nie kradnij” jest, czy nie jest ważne. Można, czy nie można. Nie można kraść, bo to grzech, czy może lepiej nie kraść, bo wstyd jak złapią?
Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego – czy jest ktoś, kto tego przestrzega? W życiu codziennym wciąż doświadczamy odwrotności tej zasady – oszukaj bliźniego, wykorzystaj bliźniego, zrób krzywdę bliźniemu, rzuć na niego podejrzenia, mów na jego temat oszczerstwa, utrudniaj mu życie. To robi ta kilkuprocentowa garstka ateistów?
Kiedyś dawno temu, gdy odchodziłem od instytucjonalnej religii. zrobiłem to głównie dlatego, ze dla wszystkich członków wspólnoty, łącznie z księdzem proboszczem te przykazania były śmieciem istniejącym tylko na papierze. Nikt nigdy niczego nie przestrzegał, a ważne było tylko jedno przykazanie: Postępuj tak, aby się nie wydało.
Dość niewygodne te moje pytania bracia katolicy, ale może w końcu się dowiem, dlaczego ja – uczciwy ateista – traktowany jestem jak idiota – bo przecież wszyscy kradną, cudzołożą, rzucają oszczerstwa, oszukują na każdym kroku.

Oceń felieton

13 komentarzy “Zabijam, kradnę, wierzę”

Możliwość komentowania została wyłączona.