Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Klechistan

Powszechnie dostępne dane mówią, że na niedzielne msze uczęszcza około 40% wierzących. Nawet zakładając kompletność stereotypu Polaka katolika jest to zaledwie około 15 milionów*. Wyjątkowo, tylko podczas najważniejszych świąt religijnych ta liczba zwiększa się do około 22 milionów.
Można powiedzieć, że to wciąż sporo, ale ludzie pamiętający tłumy zdążające na niedzielną mszę przed kilkunastu jeszcze laty, dziś widzą opustoszałe kościoły, w których sporo jest wolnego miejsca. Mimo to w Polsce buduje się obecnie około pięćset kościołów. Często w sposób nadmierny muszą w tym partycypować lokalne społeczności zmuszane do tego miękkim szantażem księżowskim, a czasem zmuszane poprzez wygórowane „cenniki” posług kapłańskich, które rosną w zawrotnym tempie, czasem znacznie przekraczając cenniki instytucji świeckich. Podczas ślubu lub pogrzebu płaci się za każdy kwiatek, obrus na ołtarzach lub dywanik i niemal osobno za każdą nutkę – nie mniej pazernego niż ksiądz – organisty.
Jednocześnie – im większe pustki w kościołach – tym większe zakusy katolickie na opanowanie przestrzeni publicznej. Po raz kolejny, niczym bumerang, wraca sprawa klauzuli sumienia dla aptekarzy, którzy nie chcą sprzedawać środków antykoncepcyjnych. Nie będę powtarzał powszechnie znanych argumentów, tym bardziej, że pisałem o tym problemie religijnym dwukrotnie – tu i tu.
Gdy pojawiła się oczywista konieczność likwidacji bezprawnego już Funduszu Kościelnego, który prawem kaduka w nieskończoność przedłużyła niegdyś polska lewica postpezepeerowska (co samo w sobie może wywoływać paroksyzmy śmiechu i wściekłości jednocześnie), strona kościelna natychmiast zaczęła wymyślać, jak by dostać więcej niż mniej. Zgodnie z kleszymi żądaniami z początkowego 0,3% już robi się 1%, a na tym wcale nie koniec.
Jednak spójność wizerunku polskiego kościoła katolickiego zaczyna się kruszyć i to za sprawą odległej watykańskiej afery. Okazało się bowiem, że kamerdynera, który ujawniał tajne watykańskie dokumenty na temat różnych przekrętów i pedofilii, wprowadził na watykańskie salony nie kto inny a znany nam kardynał Dziwisz. Czy przeciętny Polak i katolik zastanawia się dziś dla kogo zatem pracuje i w czyim interesie działa kardynał Dziwisz? Jaka w tej całej aferze jest rola polskiego kościoła? I czy naprawdę ludzie wiedzą, po co jeszcze chadzają w niedzielę do tych przybytków wątpliwej wiary, a niewątpliwej pazerności?


* Wliczając oczywiście w to absolutnie wszystkich – od jeszcze srających w pieluchy niemowląt do już srających w pieluchy staruszków.

Oceń felieton

5 komentarzy “Klechistan”

Możliwość komentowania została wyłączona.