Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Babcia tańczy w Europie

Dwa lata temu pisałem o fenomenie Petera Nalitcha – rosyjskiego wokalisty i pianisty, który za sprawą internetu stał się w Rosji prawdziwą gwiazdą, a następnie – wbrew wszelkim układom i układzikom telewizyjnym – zwyciężył w konkursie na reprezentowanie Rosji w konkursie Eurowizji. To był istotny sygnał, że internet to nie tylko młodzi ludzie popijający piwo i oglądający porno, jak widział to Jarosław Kaczyński. Od tego czasu mieliśmy także i w Polsce kilka spektakularnych akcji internetowych, pokazujących, że my też oswoiliśmy się z internetem i potrafimy go używać do działania w rzeczywistym świecie.
Wiemy, że w Rosji demokracji nie ma lub przynajmniej jest bardzo ograniczona. Jednak w pewnych zjawiskach to Rosjanie potrafią wyprzedzić resztę Europy. Choćby w sposobie, w jaki potrafią przeciwstawić się dyktatowi wielkich medialnych potęg, które w interesie swoich zysków zwykle narzucają nam produkowaną przez siebie muzyczną sieczkę. Także w tym roku eliminacje do konkursu Eurowizji zaskoczyły. Cюрприз.

Jednak to nie jakiś wyjątkowy wybryk, ponieważ okazuje się, że muzyka wywodząca się z etnicznych korzeni rozmaitych narodów nadal jest atrakcyjna. Dla jednych jako element tradycji kulturowych, dla innych jako element egzotyki. Może nadal jest to nurt niszowy, ale ta nisza nie jest już wątłym strumyczkiem, a stała się rwącym potokiem.

Oceń felieton

5 komentarzy “Babcia tańczy w Europie”

Możliwość komentowania została wyłączona.