Kilka dni temu żartowałem ze zdjęcia z protestów przeciw ACTA – na fotografii dziewczyna(!) unosiła w rękach plakat z napisem „Redtube nie oddamy”. Tymczasem szczęka mi opadła, gdy przeglądając statystyki swojej strony, zobaczyłem najpopularniejsze słowa kluczowe, które wpisywali internauci w google, a moja strona ukazywała im się w wynikach wyszukiwań. Były to oczywiście słowa „redtube nie oddamy”.
Autorem zdjęcia jest reporter „Wyborczej” Dominik Werner i zdjęcie umieścił na swoim blogu. Zaś cała historia warta co najwyżej uśmiechu stała się motorem napędowym wielu poszukiwań i rozważań, które przysłoniły właściwy sens protestów przeciw ACTA.
Pan Stefan Niesiołowski z kolei oburzył się strasznie na młodzież, która użyła emblematu podobnego do słynnego znaku Polski Walczącej z czasów II Wojny Światowej.
Młodych ludzi określił słowami ostrymi i napiętnował ich głupotę oraz brak poszanowania symboli patriotycznych, a następnie w odwecie zadeklarował, że ACTA to on popiera w całej rozciągłości. Pamiętam, że pan poseł przebył długą życiową drogę. Od działalności opozycyjnej w PRL, przez Obywatelski Klub Parlamentarny, a potem Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe do dzisiejszej PO. Po drodze bywało mu z dziwnymi ludźmi, takimi jak Antoni Macierewicz i Romuald Szeremietiew, czy nawet Richard Henry Czarnecki.
Nie zgadzam się z wieloma poglądami posła, ale podobała mi się jego metamorfoza polityczna w ostatnich latach. Sprawiedliwie będzie przypomnieć świetną scenę z TVN24, gy dyskutowano o fenomenie Rydzyka i jego radiostacji. Niesiołowski uparcie używał sformułowania „Tadeusz Rydzyk”, a gdy jeden z posłów PiS po raz kolejny upomniał go, że mówi się „ojciec Tadeusz Rydzyk”, poseł warknął przez zęby” „dla kogo ojciec, dla tego ojciec”.
Niestety czas robi swoje i chyba pan Niesiołowski nie bardzo ogarnia ten współczesny matrix. Pora na emeryturę, oglądać pod mikroskopem te swoje robaczki, motylki na łące obserwować, bo polityka stała się zbyt trudna. Znak Polski Walczącej nie jest niczyją własnością i wykorzystanie jego motywu nie świadczy o braku szacunku do historii. Jako gówniarz myślałem, że dokonuję wielkich patriotycznych czynów, zrywając w okolicach 1 Maja czerwone flagi (bo ruskie) i malując znak Polski Walczącej. Zapewne należało mi się lanie za narażanie bogu ducha winnych rodziców na nieprzyjemności, ale czy moje wybryki oznaczały brak szacunku dla historii?
Inny obrazek, jaki robi furorę to podobizna premiera z pieczęcią „Ad ACTA”. Potocznie mówi się, ze do trzech razy sztuka. Za pierwszym i drugim razem próbowano wprowadzić przepisy prawne, które „przy okazji” dodawały regulacje mogące wpływać na swobodę wypowiedzi w internecie. Za każdym razem w ostatniej niemal chwili znajdowali się ludzie, którzy przeczytali proponowane ustawy i nagłaśniali problem. Robiło się głośno, tysiące ludzi podpisywały się pod petycjami i dawało to efekt. Tym razem protesty poszły dalej. Odbyły się nie tylko w internecie, ale też w świecie realnym.
Jakie konsekwencje będzie miała sprawa ACTA? Czy PO przegra przez to następne wybory? Czy Tusk zaprzepaści szansę zostania kiedyś prezydentem? Czy sprawa ACTA przełoży się na konkretne wyniki wyborcze? Na razie nic na to nie wskazuje. Spadek poparcia dla PO jest niewielki, a hałłakujący Palikot nic nie zyskał. Wydaje się raczej, że Polacy pogodzili się z tym, że klasa polityczna jest klasą egoistów i trzeba ich przywoływać do porządku czasem brutalnymi środkami, ale to nie znaczy, że damy się wziąć na lep i zagłosujemy na Kaczyńskiego, bo wypowiedział się przeciw ACTA. Nie wierzymy politykom i ich sprawdzamy, kontrolujemy, nawet jeśli na nich głosowaliśmy. To dobry objaw.
2 komentarze “Redtube nie oddamy”
A ja proponuję wchodzić na stronę premiera i informować go ile głosów straci w najbliższych wyborach, podpisując się własnym imieniem i nazwiskiem, adres również byłby wskazany. Może to go wreszcie ruszy.
To jest dobry pomysł. Czas najwyższy, aby polscy politycy nauczyli się liczyć z wyborcami nie tylko raz na cztery lata. Myślę, że dobrze by było żeby zyskiwali tę świadomość, iż są obserwowani i oceniani.