Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Kto ukradł krowę

Wszyscy pamiętamy słynną kwestię z powszechnie znanej powieści Henryka Sienkiewicza, która weszła już do obiegu jako credo tzw. moralności Kalego. Przypomnę, że brzmiało to mniej więcej tak: jak Kali ukraść krowę dobry uczynek Kalemu ukraść krowę zły uczynek.
Cenię bardzo panią Dominikę Wielowieyską, która jest dziennikarką wnikliwą i w przeciwieństwie do wielu swoich kolegów po fachu potrafi zajmować się sprawami naprawdę ważnymi. Dziś wszyscy emocjonują się listem Kaczyńskiego napisanym bóg wie do kogo. Podniecają się rozpadem PiSu i nową partią kursko-ziobrową. Jednym słowem na ustach wszystkich są dyrdymały, jak by to określił mój dziadek.
Wszyscy widzieliśmy awanturę wokół prokuratorów startujących z listy PiS. Panowie Bogdan Święczkowski i Dariusz Barski, będąc prokuratorami w stanie spoczynku, chcieli zostać posłami. Udało im się to, ale ich mandaty zostały zakwestionowane z powodów konstytucyjnych. Wszyscy skupili się na tym aspekcie awantury. Jedni wywrzaskiwali wniebogłosy, ze oto demokracja jest zagrożona, bo zabrania się być posłem przedstawicielom opozycji. Drudzy z satysfakcją mówili, że to właśnie jest przestrzeganie prawa. Zaś pani Wielowieyska w „Gazecie Wyborczej” zajęła się sprawą uposażeń tych panów prokuratorów w stanie spoczynku. Okazało się bowiem, że panowie pracując choćby krótko w Prokuraturze Krajowej, mają zapewnione 100% swojej pensji jako emeryturę. Jest to uposażenie niezależne od wieku, od stażu pracy i przysługujące każdemu prokuratorowi prokuratury krajowej. Bohdan Święczkowski zaczął pracę w prokuraturze krajowej w 2005 roku, niecały rok później został szefem ABW, a po kolejnym roku powrócił do prokuratury krajowej i pracował tam do momentu jej likwidacji. Swą sutą emeryturę zawdzięcza zatem dwuletniej pracy.
Ten przywilej dotyczy około 30 osób ze zlikwidowanej już za rządów PO Prokuratury Krajowej, odbyło się to w ramach rozdzielenia stanowiska Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Zagadką jest to, kto dodał do ustawy zapis tak hojnie gratyfikujący prokuratorów? Niektórzy posłowie uważają, że zapis był w projekcie rządowym. Jednak to nie jest prawda.
Poprawkę musiał zgłosić ktoś na posiedzeniu podkomisji. Zrobił to bardzo sprytnie: czytając ustawę, nie można się zorientować, że owi prokuratorzy dostali 100 proc. uposażenia jako wynagrodzenie emerytalne. (GW)
Zatem tym razem nie Kali ukraść krowę, ale ktoś to zrobił dla Kalego, tylko kto? W skali kraju nie są to duże kwoty, liczba beneficjentów jest pomijalna dla stabilności budżetu i wielkości długu publicznego, jednak smutne jest, że wciąż mamy do czynienia z moralnością Kalego i to, że nie dowiedzielibyśmy się o tym, gdyby Kali nie zechciał zostać posłem.

Oceń felieton

2 komentarze “Kto ukradł krowę”

Możliwość komentowania została wyłączona.