Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

The day after

Wybory są już za nami. Jutro zaczną się normalne powyborcze działania polityczne. Zacznie się formować rząd, budować na nowo koalicja. Teraz zaś na gorąco można podsumować dzisiejsze głosowanie. W jakimś sensie czuję potrzebę rozliczenia się przed czytelnikami z moich własnych przypuszczeń i prognoz.
Nie ulega wątpliwości, że PiS poniósł kolejną porażkę. Normalna partia polityczna przeżyłaby wewnętrzną rewolucję i musiałby się zmienić przywódca i program. Jednak PiS to kościół Jarosława Kaczyńskiego i jego brata „zamordowanego w zamachu”. Kiedyś, gdy prezes umrze, stanie się świętym dla swoich wyznawców. Klęska PiS cieszy, ale jednocześnie niepokoi stały procent jego wyznawców. Na dodatek po katastrofie smoleńskiej nasza narodowa skłonność martyrologiczna zwiększyła tę liczbę z około 20 do około 30%.
Warto rzucić okiem na przyczyny wyborczego niepowodzenia PiS. Poza niefortunnym początkiem, gdy poseł Hofman obraził działaczy PSL i samą końcówką, gdy prezes obudził antyniemieckie upiory, to kampania wyborcza PiS była niezła. Jednak brakowało w niej odpowiedzi na ważne pytanie. Co ewentualny rząd Kaczyńskiego zrobi w obliczu zagrażającej nam drugiej fali kryzysu? Zamiast tego usłyszeliśmy obietnice wydawania budżetowych pieniędzy. Jak widać, wytykanie błędów obecnemu rządowi to za mało.
Platforma Obywatelska odniosła znaczące zwycięstwo. To pierwszy rząd, który przetrwał całą kadencję i zdobył mandat na drugą. W tym sensie jest to również sukces PSL. Z tego względu z satysfakcją odnotowuję swoją pomyłkę. Zdecydowanie nie doszacowałem partii Pawlaka. Sądzę, że partie klasowe muszą przejść do historii, ale chyba nie nastąpi to tak szybko. Kampania PO nie była wolna od błędów i niezręczności, a mimo to wynik jest podobny jak przed czterema laty. Można zatem sądzić, że wyborcy postawili jednak na przewidywalną politykę w obliczu trudności.
Spektakularną klęskę poniósł też SLD. Z satysfakcją odnotowuję, że to przewidziałem. Politycy Sojusz z Napieralskim na czele byli mało wiarygodni. W swoich opozycyjnych pretensjach do rządu byli wtórni wobec PiSu, a w antyklerykalnych deklaracjach żałośnie nieprawdziwi i nieprzekonujący. Część wyborców SLD wciąż kojarzy z peerelowskim rodowodem. Przypomniał o tym powrót Millera, kojarzonego nadal z aferą Rywina. SLD nie potrafił przypomnieć, że to rząd Millera wprowadził nas do Unii. Napieralski był sztuczny i nienaturalny i w rezultacie te błędy oddały elektorat partii Janusza Palikota. Nie będę płakał o SLD, jednak szkoda, że nie ma w Polsce żadnej liczącej się partii lewicowej.
W przypadku Ruchu Palikota trochę miałem racji, a trochę myliłem się. Od dłuższego czasu RP miał szansę w wyborach, ale wydawało mi się, że jest przeszacowany. Początkowo wydawało mi się, że agresywny antyklerykalizm jest politycznym błędem, ale okazało się, że to właśnie był strzał w dziesiątkę. Palikot słusznie zauważył, ze po katastrofie smoleńskiej i cyrku z krzyżem zaczyna się tworzyć antyklerykalna atmosfera. Takich wyborców, dla których antyklerykalizm okazał się najważniejszy, znalazło się półtora miliona. Przy czym – według mnie – Palikot jedynie zagospodarował te antyklerykalne nastroje i potrafił to zrobić na tyle zdecydowanie, że przebił SLD. Jednak daleki jestem od wiary w autentyczność tego antyklerykalizmu samego Janusza Palikota. Jest to raczej efekt doskonałego politycznego biznesplanu. Kto znalazł się z ramienia RP w sejmie i jaka będzie przyszła jego rola, tego nie wie sam Palikot. Obawiam się, że partia Palikota będzie w sejmie źródłem problemów, którym sam lider nie będzie potrafił zaradzić.
Nie pomyliłem się w ocenie PJN. Pomimo intensywnej promocji w TVN24 partia ta nie weszła do sejmu, a wynik wyborczy poniżej 3% oznacza, że za 4 lata nie będziemy już mówić o PJN. To dobrze, bo ci politycy nie mieli nic ciekawego do zaproponowania.
Jutro okaże się, czy wstępne wyniki będą zgodne z ostatecznymi. Czy faktycznie PO i PSL mają wystarczającą większość do rządzenia. Czy Ruch Palikota faktycznie będzie trzecią siłą w sejmie. A potem cztery lata, które – mam nadzieję – będą kontynuacją dotychczasowej polityki, a ja będę mógł zająć się ciekawszymi sprawami niż polityczne komentarze.

Oceń felieton

9 komentarzy “The day after”

Możliwość komentowania została wyłączona.