Zwykła sobota w zwykłym kraju. Pogoda jest piękna. Słońce świeci i niebo czyste bez jednej chmurki. Większość mieszkańców mojego miasta zapewne spędzi ten dzień, jadąc nad morze. Na pewno też nie będą narzekać na dzisiejszy dzień sprzedawcy napojów orzeźwiających i lodów. Mniej zadowoleni będą kierowcy, miasto jest rozkopane, remontowane są ulice w centrum, a to powoduje korki. Dzięki unijnym funduszom miasto robi wiele remontów i dziś trudno sobie wyobrazić, że ponad dwadzieścia lat temu wszystko wyglądało inaczej. Nie wszyscy mają wolną sobotę, ja też dzisiejszy dzień spędzę pracując. Ale nie narzekam, robię to, co lubię i nieźle mi za to płacą. Nie, to nie jest to, o czym niegdyś śpiewał Jacek Kaczmarski w piosence „Nasza klasa”.
Niekiedy patrząc na świat wokół mnie mam wrażenie, że to – co pamiętam z przeszłości – to nie mogło być rzeczywiste, że to był jakiś koszmarny sen, a przecież było tak naprawdę. Życie w kraju szarym, brzydkim i biednym za żelazną kurtyną, w kraju, z którego nie można wyjechać, a co najwyżej uciec.
Dwadzieścia dwa lata temu była niedziela. Odbywały się wybory, pierwsze wybory w moim życiu, które miały sens. Wybieraliśmy demokratycznie senat i częściowo demokratycznie sejm. To był pierwszy – symboliczny – dzień naszej demokracji. Miałem nadzieję i świadomość, że odtąd zmieni się wszystko. Powiedziałem sobie, że mogę nawet do końca życia jeść suchy chleb, byleby tylko żyć w kraju, w którym obowiązuje prawo, a nie „widzimisię” jakiegoś towarzysza sekretarza.
Przez te dwadzieścia dwa lata bywały trudne chwile. Czasem faktycznie było ciężko, bardzo. Do dziś wiele aspektów rzeczywistości złości i boli. Może kiedyś też o tym napiszę, ale nie dzisiaj. Jednak nigdy nie opuściła mnie nadzieja. Czułem, że mam wreszcie wpływ na swoje życie, że coś ode mnie zależy. Nie wszystko potoczyło się tak, jak bym chciał, nie wszystkie oczekiwania się spełniły, ale mogę mieć swoje plany, marzenia i do nich dążyć.
Dwa lata temu, gdy była okrągła dwudziesta rocznica tych czerwcowych wyborów napisałem do córki, która wówczas studiowała w Londynie, taki trochę patetyczny i nieco sentymentalny mail. A w nim miedzy innymi:
Data 4 czerwca 1989 roku jest symbolem – bo zmiany zaczęły się kilka miesięcy wcześniej i skończyły się kilka miesięcy później. Ta data zmieniła sporą część mojego życia. Ale zmieniła całe Twoje życie. Wszystko co jest możliwe i co się dzieje w Twoim życiu, jest dzięki tej dacie.
Dziś jest to święto demokracji i wolności, święto, które szczególnie ważne powinno być dla młodych, bo ich życie stało się pełne możliwości. To święto powinno być ważne także dla starszych, bo oni pamiętają niewolę. To dziś powinny pojawić się flagi na ulicach miast, bo dziś jest dzień, w którym narodziła się wolność.
32 komentarze “The day when freedom was born”
Dlaczego piszesz bzdury?
Jestem od Ciebie ciut starszy, bo byłem pierwszym rocznikiem kończącym ósma klasę – niedaleko ciebie – w Koszalinie. Jakoś nie pamiętam abym żył kiedykolwiek w niewoli. Wyjeżdżałem na „zachód” w latach sześćdziesiątych bawiąc się w żeglarstwo. Jako młody chłopak byłem we wszystkich krajach Morza Bałtyckiego. Byłem w Anglii, Holandii, Irlandii, Francji i wielu innych krajach. Nikt nigdy nie sprawiał mi żadnych kłopotów w wydaniu paszportu czy tzw. klauzuli morskiej w książeczce żeglarskiej. Wyjeżdżało mnóstwo ludzi z Koszalina. Miałem koleżankę w klasie, która corocznie wakacje spędzała u wujka w USA. Dopiero gdy wyjechałem na studia dowiedziałem się od tzw. opozycjonistów o ich kłopotach z otrzymaniem paszportu. A ja nadal tych kłopotów nie miałem. No to kto ma rację?
Faktem była obecność żołnierzy radzieckich. Bardzo grzecznych, miłych, handlujących czym tylko się dało. Jak oni tęsknili za domem!
Jak wściekali się podczas rozmów na układ Poczdamski i Jałtański dzielący Europe na strefy wpływów. Belfer – poczytaj trochę prawdziwej historii i sam wyciągnij wnioski. Nawet IPN sam się usidlił wydając książkę „Kraj bez wyjścia? Migracja z polski 1949-1989” Dariusz Stola – Instytut Studiów Politycznych PAN, IPN, Warszawa 2010. Szczególnie warto zwrócić uwagę na dane statystyczne wydanych paszportów.
Drogi Andrzeju,
masz prawo tęsknić za komuną, bo było ci fajnie. Nie miałeś problemów z paszportem, bo byłeś grzeczny i posłuszny władzy, może miałeś też porządne robotniczo-chłopskie pochodzenie, a może nawet tatusia na stanowisku partyjnym. Mój kolega usiłował wyjechać kilka lat i odmawiano mu paszportu podając tak debilne argumenty, że na milę śmierdziały. Niestety miał, zdaje się, pecha nieładnie się wyrazić o naszej „socjalistycznej ojczyźnie” i gdzieś w aktach SB zostało to zapisane. Ja z pewnych powodów też nie miałem szans (ale to zbyt osobiste).
Niektórym w PRL było dobrze, jeden z komentatorów mojego blogu – o pisowskiej orientacji – też tęskni za PRL. I widzisz na tym polega właśnie wolność, że oszołomy w rodzaju reżysera Brauna mogą szukać obcych agentów nawet w Kościuszce, śpiewać pod pałacem „ojczyznę wolną racz nam zwrócić panie”, inni mogą mówić,ze w PRL każdy mógł jeździć, gdzie chciał za granicę. I że w ogóle fajny był ten PRL.
Przeciętny Polak zarabiał równowartość 20 dolarów i mógł wyjechać tylko wtedy, gdy:
– dostał paszport;
– miał zaproszenie ze zobowiązaniem pokrycia kosztów. Na bilet do Londynu, czy Paryża nas nie było stać. Zapraszający zagraniczny wujek przysyłał zaproszenie i kasę na podróż. Miliony Polaków nie mogło wyjechać nigdzie, bo nie miał im kto przysłać zaproszenia i pieniędzy. A były takie momenty, że gdyby mi dali paszport to pieszo bym poszedł.
Na tym polega demokracja i wolność, że możesz się ze mną nie zgadzać i dyskutować. Wtedy nie mogłem przedstawić swoich poglądów. Grożono mi wyrzuceniem ze studiów, choć miałem średnią 4,75 (szóstek nie było). Dlaczego? Bo panu dziekanowi odmówiłem donoszenia na koleżanki i kolegów z roku. Gdyby dziś się zdarzyła taka sytuacja, to byłby rejwach na cały kraj. Wtedy to była norma.
I jeszcze coś. Z całego serca nienawidzę twoich poglądów, ale oddam życie za to, byś miał prawo je głosić. To jest właśnie wolność, to jest demokracja.
Uczyciołek a nie zrozumiał!
Nigdzie i nigdy (jak do tej pory) nie napisałem, że tęsknie za komuną – bo to nieprawda. Ja pisałem o sobie i swoich kolegach tamtych latach. Jakoś nie słyszało się w klubie, żeby ktoś nie dostał paszportu na rejs.A może koszalińska bezpieka była normalniejsza niż słupska? Nie wiem dlaczego, ale nikt nigdy nie proponował mi donoszenia na kogokolwiek, do tej pory jakoś nawet policja mnie nie zatrzymuje do kontroli, nigdy nie zapłaciłem mandatu – może mam jakieś względy, a może , jako ateista pochodzący z porządnej rodziny zostałem wychowany w szacunku dla prawa. Miałem wykształconych rodziców (Mama urodziła się we Francji), oboje na dyrektorskich stanowiskach (żadne nigdy nie należało do żadnej partii – nawet do satelickich),w domu się nie przelewało – chociaż jak mówili rodzice – na chleb może braknąć – na książkę nigdy.
Pozdrawiam.
Twój blog czytuję niedługo – trochę ponad rok. Nawet niezły. Trzymaj poziom, tylko nie wpychaj tzw. słusznych racji. Twoje przemyślenia od razu rzucają się w oczy – gdy korzystasz z cudzych, całość blednie.
Cały problem z Belfrem polega na tym, że dla niego zawsze najważniejsza była micha. W PRL-u faktycznie nauczyciele mieli gorzej od robotnika. Mniej zarabiali, a i państwo niechętnie wydawało im paszporty. Później min. Handke się pomylił w wyliczeniach i drastycznie podniósł pensje nauczycielom, co skutkowało dużą dziurę budżetową. Można było zakładać prywatne szkoły. Byłem świadkiem wielu spektakularnych metamorfoz. Jak z podrzędnego nauczyciela alkoholika powstawał dyrektor prywatnej szkoły. Tak, wielu na przemianach skorzystało, lecz nie większość.
Co ciekawe, najwięksi wichrzyciele mogli dostać paszport bez bez najmniejszego problemu. W ten sposób władza pozbyła się największych wrogów, a potencjalnie najbardziej wartościowych bojowników o wolność i demokrację). Zostały same hieny i donosiciele. Nawiasem mówiąc, ciekawe dlaczego dziekan widział w Belfrze potencjalnego donosiciela? Pedagodzy powinni znać się na ludziach. Pewnie z oczu mu to wyczytał.
System PRL-owski i tak by upadł, tak jak upada kapitalizm, z powrotem ewoluujący w stronę socjalizmu i totalitaryzmu.
Ważne jest dla obywateli, aby na stole była wódka i zakąska, wtedy wszystko się im wmówi. Nawet to, że mamy demokrację i wolność.
To święto panie Belfer, miałoby znaczenie, gdyby naprawdę przywróciło należne miejsce, dużemu krajowi w środku Europy, który posiadał tak duży potencjał, że dzisiaj mógłby w tej Europie mieć pozycję równorzędną, obok Francji, Anglii i Niemiec. Czym jesteśmy, widzi Polak, który podróżuje po Europie. Dlatego jego najczęstszą decyzją jest opuszczenie tego kraju na zawsze.
Dlatego nie dziwi, że jakoś tej rocznicy 4 czerwca 1989 nikt radośnie nie obchodzi.
Pamiętacie to:
„Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się nam w Polsce komunizm.”
Tak przynajmniej ogłosiła nam 22 lata temu artystka Szczepkowska. A Lech Wałęsa pokazał dwa palce ułożone w małe wesołe ‘V’, co miało oznaczać mniej więcej: Vypad Voyciech.
Warto zapytać dzisiaj Szczepkowską, czy mając dzisiejszą wiedzę wypaplała by znowu te słowa.
Również wypadałoby zapytać protestantów przed domem Wałęsy, o co im chodzi.
A w końcu spytać Michnika, czym jest dla niego to święto, skoro na uroczystości w Pałacu Prezydenckim, gdzie Bronisław Komorowski odznaczał zasłużonych dla transformacji ustrojowej polityków, przyszedł w kapciach i w niechlujnej koszuli.
Taką mamy Polskę, jakich obalaczy komuny.
Nam zostało obalić flaszkę, póki jest jeszcze wódka i zakąska.
Ja podobnie jak Andrzej – nigdy nie spotkałem się z indywidualnym represjonowaniem w PRL. Kiedy zdarzyła się pierwsza możliwość wyjazdu za granicę (byłem wtedy studentem, znajomy Anglik przysłał zaproszenie i obietnicę zakwaterowania i wyżywienia na miejscu) – to paszport dostałem bez problemów. Czyli – normalnie, jak każdy obywatel – musiałem wypełnić wniosek paszportowy (formularz 4 strony formatu A4, a może 6 stron – już nie pamiętam), potem stanąć o 4 rano w kolejce, żeby go złożyć w urzędzie, przedtem tylko jeszcze pisemna zgoda dziekana (wyjazd był w czasie wakacji) i już miałem upragniony dokument w ręku. Aha, przedtem tylko jeszcze kupiłem w NBP dewizy w pełnej dopuszczalnej kwocie (już nie pamiętam – 10 czy 20 dolarów) i jako obywatel świata mogłem wsiadać do samolotu (na który oszczędzałem poprzednie 6 miesięcy). Naturalnie, jak każdy normalny obywatel, paszport musiałem zwrócić natychmiast po powrocie do Polski.
Czy byłem potraktowany gorzej niż ktokolwiek inny? Nie – moje formalności paszportowo-wyjazdowe sprowadziły się do niezbędnego określonego obowiązującymi przepisami minimum. Nikt mnie nie namawiał do donoszenia, nie stawiał żadnych warunków, nie szantażował – czyli pełna kultura i Europa.
A jednak doskonale pamiętam mój wstyd i pełne zakłopotania miny Anglików, którzy ciekawi świata „za żelazna kurtyną” wypytywali mnie o różne rzeczy a ja im opowiadałem, jak to było – np. jak w PRL wyglądała procedura paszportowa.
W PRL były trzy grupy ludzi:
– nieliczna grupa czynnych opozycjonistów – ci mieli poważnie przerąbane
– kasta uprzywilejowana – partyjni i ich rodziny – tym było bardzo dobrze
– oraz znakomita większość, która nie należała do grupy pierwszej ani drugiej.
W tej trzeciej grupie byli też najwyraźniej tacy, których poglądy streszczały się następująco: „Nie biją w mordę na ulicach – znaczy ludzkie paniska. Pełna kultura”.
Dodałbym jeszcze to, że co prawda zarobek 20$ był nieduży i nie pozwalał poszaleć np. we Włoszech. Ale wystarczyło za to kupić w Polsce wódki i papierosów, następnie sprzedać Włochom. Przebitka była kilkunastokrotna i można było żyć i podróżować jak gość. W Anglii przebitki były jeszcze większe. Poza tym Angole szanowali polską wódkę. Zresztą spytajcie Amerykana, Anglika, Francuza z czym kojarzy mu się taka nazwa; „Sobieski”. Destylarnia SOBIESKI istniała już w XIX w. Teraz niestety już nie jest w rękach polskich.
PS
Niech się Święci 4 czerwca:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=rcNo5Bvapzo#at=53
Jakoś mi nie przyszło do głowy, żeby swoim angielskim gospodarzom proponować zakup prezentów z Polski lub wypytywać, gdzie mogę je sprzedać.
Najwyraźniej przegrałem życie.
Natomiast swego czasu widziałem w Wiedniu (na słynnym Mexicoplatz przedsiębiorczych rodaków, korzystających z tych fenomenalnych „przebitek” i oszczędzających na publicznej toalecie – szczających pod krzakami na publicznym trawniku.
Zabrali mnie tam znajomi wiedeńczycy w ramach mało wyszukanego żartu („pokażemy ci jedną z wiedeńskich atrakcji turystycznych”). Na pewno nigdy przedtem a chyba i nigdy potem nie wstydziłem się tak bardzo że jestem z Polski.
@Troll
Jak nie będziesz sprytny, to przegrasz życie. To przecież teraz dewiza młodych wykształconych.
Nie wiem jakich miałeś gospodarzy, ale to oni nauczyli Polaków jak zarabiać.
Co do Polaków szczających pod krzakami, nie wątpię, że tak było. Sam wydziałem w Rzymie pod Colosseum szczających pod krzakami Japończyków i wcale to wrażenia na mnie nie zrobiło.
Będąc swego czasu w USA, na lotnisku O’Hare widziałem taki oto obrazek, celnik znajdując u Polaka oszczypek lub kiełbasę, przy nim wywalał to do kosza, bo nie wolno było czegoś takiego wwozić do USA. Ale później inny celnik wszystko wyjmował z tego kosza, pakując to ładnie do reklamówek.
Co kraj to obyczaj.
@Andrzej:
Też nie zrozumiałeś. Pisałem, jakie mogą być ewentualne przyczyny zadowolenia z PRL, a nie, że na pewno. Dla mnie brak wolności był faktem. Dla ciebie nie. Może ja miałem gorzej, a może tylko więcej widziałem.
Cały mój blog to są moje myśli, moje tezy, moje poglądy, „gdy korzystasz z cudzych, całość blednie” – nigdy nie korzystam, po co wtedy pisać.
@father boss:
Dzięki za wypowiedź. Udowadniasz, że zwolennicy PiS ćwiczą się w kłamstwie i manipulacji. To ważna lekcja. Handke, ani żaden inny minister nic nauczycielom nie dał. Od czasów Mazowieckiego kapały nauczycielom nędzne grosze, każdy rząd uważał, ze najlepiej zaoszczędzić na nauczycielach, pielęgniarkach i lekarzach. Jedyne co Handke zrobił, to wprowadził reformę i pojawiły się gimnazja – nie jestem przekonany, czy to dobrze. Kłamstwo twoje, czy niewiedza?
Uważam, że PRL zabierał mi wolność, jeśli nie mogłem wyjechać. Ty nazywasz to „najważniejsza była micha”. Nie wiem po co jeździłeś za granicę i jaką cenę za to zapłaciło twoje sumienie. Ja po michę nie jeździłem nigdy. Nie sypiałem na dworcach nie sikałem na ulicy dla oszczędności i nie kradłem w supermarketach. Jak już dostałem to co mi się należy – czyli paszport, to wyjeżdżałem, gdy mnie było stać, poznawać kraje i ludzi. Przepraszam za wyrażenie, ale „micha i dupa” to twoje marzenia.
Joanna Szczepkowska w 2009 roku udzieliła wywiadu w państwowej telewizji i powiedziała to samo. Wtedy skończył się komunizm i powiedziała też, że zdania nie zmieniała.
Piszesz, że wystarczyło „kupić w Polsce wódki i papierosów, następnie sprzedać Włochom”, być może i teraz dałoby się jakiś pokątny przemyt robić, nawet łatwiej, bo granic nie ma. Nawet mam dla ciebie pomysł. Stołowe wino w pięciolitrowych baniakach jest bardzo tanie w Portugalii i nadspodziewanie dobre. Rozlejesz je w kraju do butelek po jakimś drogim winie i będziesz sprzedawał po trzy dychy.
@Troll:
Było zapewne tak, jak piszesz. Jedni mieli problem z otrzymaniem paszportu, a inni nie. Złe było to, że o paszport i pozwolenie wyjazdu trzeba było prosić. Paszport jest tylko dokumentem identyfikacyjnym, zaś prawo do podróżowania i przemieszczania się to jedno z podstawowych praw. PRL nie wypuścił cię bez zaproszenia, ale także gwarancji powrotu. Urzędnicy SB dostawali po głowie za każdego uciekiniera.
Pisałem już, ze powody odmów bywały rozmaite i debilne.
– Skończył pan studia za państwowe pieniądze, a jak pan ucieknie to ojczyzna będzie stratna (dlaczego ktoś miałby uciekać z tak szczęśliwej ojczyzny?).
– Był pan w wojsku i może pan zdradzić ważne tajemnice (dlaczego obywatel ma być potencjalnym zdrajcą?).
– Nie może pani jechać, bo nie ma pani męża i dzieci, więc może pani nie wrócić.
– Ma pan starych rodziców, kto się nimi zaopiekuje (petent miał 5 rodzeństwa).
– Nie należy pan do partii, więc nie jest pan godny zaufania.
– Pana wujek napisał do nas, że pan zamierza nie wrócić.
Paszportów nie dostawali rożni ludzie, także ci zwykli. Czasem dlatego, że „łapali się” do jakiejś kategorii podejrzanych, a czasem dlatego, ze takie „widzimisię” miał esbek.
Słusznie Troll pisze też, ze można się było wstydzić za rodaków często, bo jakoś często paszport dostawali rozmaici cwaniaczkowie o kulturze troglodytów. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych bywało mi wstyd za rodaków kombinatorów i złodziei. Dziś coraz częściej Polacy są dobrze oceniani, wyjeżdżają bowiem nie „młodzi i cwani”, ale młodzi, wykształceni, znający języki i pracowici. Nawet mnie biednego emeryta stać dziś na wyjazd tu i tam, bez zaproszenia, bez handlu wódką, po prostu na wyjazd turystyczny i łażenie po galeriach*, muzeach, piwko w pubie, obiad w fajnej restauracji.
—
* galeriach sztuki father boss, nie handlowych.
Mam tyle szczęścia że moje traumatyczne wydarzenia związane z PRL kończą się na braku teleranka, który był wtedy do mnie adresowany. Czytając komentarze tu mam wrażenie, że wolność dla niektórych oznacza „no to teraz wszystko wolno i w związku z tym że wszystko wolno to ja zrobię kupę na środku placu w mieście”. Nie, przepraszam ten przykład to już Troll podał. Znajdą się tacy co mieli przyjemność zabrudzić Wiedeń, ale podczas brudzenia w kraju ich złapano i ukarano, tacy najgłośniej krzyczą, że u nas nie ma wolności.
Myślę, że Belfer mnie nie zrozumiał. Pisząc o 20 dolarach w Polsce chciał wykazać, jak to marnie zarabialiśmy w porównaniu do tzw. zachodu. Ja tylko udowodniłem, że te 20 dolarów zarobione w Polsce można było śmiało zamienić na 400 zarobione za granicą. I o to chodziło mnie. KaPeWu. Oczywiście Belfer wszystko przedłożył nad michę i po ichniemu mu pasuje. Panie Belfer Polacy zaczęli kraść w supermarketach dopiero po transformacji.
To co się dzisiaj dzieje to dopiero jest wstyd dla Polaków.
Drogi Belfrze zejdź na ziemię.
Polecam Youtube i hasła:
„Anglicy sie śmieją z polskich dziewczyn.”
„Polak w Anglii Taksówka”
„Prawda o Polakach w UK”
itp, itd.
Dla Ciebie na deser:
http://www.youtube.com/watch?v=UjMQkHuQ1ow&feature=related
Pamiętasz tę reklamę, która nie tak dawno robiła furorę. I to nie były czasy zapyziałego PRL-u:
Masz swoje lata. Przestań być chłopie oszołomem.
Jeszcze zapomniałem o min. Handke, który jednak się pomylił i to łatwo można sprawdzić.
Minister Handke pomylił się w naliczaniu podwyżek wynikających z Karty Nauczyciela, do czego sam się przyznał i za to podał się do dymisji.W ustawie zapisano, że środki niezbędne na średnie wynagrodzenie nauczycieli „zagwarantowane są przez państwo w dochodach jednostek samorządu terytorialnego”, czyli w tzw. subwencji oświatowej. Kilka miesięcy trwał spór między samorządami a poprzednim ministrem edukacji o to, kto nie umie liczyć – minister twierdził, że pieniądze na wynikające z Karty podwyżki zostały wkalkulowane do tegorocznej subwencji, a przedstawiciele samorządów alarmowali, że ich nie mają (w skali kraju niedobory oceniano na ok. 2 mld zł). W lipcu minister M. Handke przyznał, że to ministerstwo pomyliło się w rachunkach, ocenił brakującą kwotę na 800 mln zł i podał się do dymisji. Spory wokół pytania, ile pieniędzy potrzeba na realizację podwyżek, trwały nadal. W końcu Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego zgodnie „przyjęła do wiadomości” kwotę 1 mld 196 mln zł. Rząd został zmuszony do szukania niezbędnych środków w rezerwach budżetowych.
Belfer, bardzo proszę: nie rżnij głupa. Poszukaj, poczytaj. Mądrzejszy będziesz.
Powiem krótko: Obraz Polaków to zawdzięczamy father bossom, którzy jechali handlować wódką i papierosami, a poza tym nie znali języków. I to 800 milionów brakujące to była ta horrendalna podwyżka? A nawet 2 miliardy. Podziel to sobie na 12 miesięcy i wyjdzie ci niecałe 17 milionów, podziel to na liczbę nauczycieli od przedszkoli do szkół policealnych (nie dotyczyło to tylko uniwersytetów). Podziel te 2 miliardy na 12 miesięcy i potem podziel na tych kilkaset tysięcy nauczycieli – wyjdzie ci „drastyczna” podwyżka w kwocie 30 złotych.
Zadam zatem jeszcze raz pytanie – głupiś taki, czy taki kłamca?
Jak zwykle się uczepię drobiazgów, nie jest problemem jeżeli ktoś wyjeżdża do obcego kraju nie znając tamtejszego języka. Problemem jest jeżeli ktoś stale jeździ na „saksy” i nadal nie umie ni w ząb tamtejszego języka. Moim idolem został rodak, któremu pomogłem w pewnym urzędzie za granicą, a dla którego kupno biletu miejskiego u kierowcy było problemem. „One ticket please”. Zwyczajne „One”, „ticket, czy podanie pieniądza by też wystarczyły, była tylko jedna taryfa. Krótkie przeszkolenie na przystanku niestety nie dało żadnych rezultatów. Mój ulubiony rodak był na obczyźnie tylko rok i dzięki rodakom nigdy nie musiał się splamić osobistymi kontaktami z ludnością tubylczą. Przez tamtą krótką chwilę poczułem się jak lokalny przewodnik białego człowieka na obcym lądzie.
Wiesz co Belfer, przynajmniej raz mógłbyś być uczciwy w swych wywodach. Płace każdego nauczyciela wzrosły dzięki pomyłce Handkego, średnio 3800 zł rocznie. Więc to nie było te 30 zł.
Tu taki stary link znalazłem:
http://www.wprost.pl/ar/8158/Reforma-reformy/
To, że kłamiesz dobitnie pokazują teorie, które wkładasz.
I jak tu nasz kraj ma się pomyślnie rozwijać, jak nawet przeciętny obywatel nie ma zamiaru przekazać prawdy, tylko mataczy. Przynajmniej tym młodym. Dalej pierdziel swoje prawdy. Były takie teksty z dzieciństwa:
„Srali muchy będzie wiosna. Będzie lepiej trawa rosła”
Pewnie was pedagogów wtedy tak szkolili i tak ci zostało.
Żałosne to.
Znajdujesz artykuł, który mówi, ile nauczyciela dostaną. A ile naprawdę dostali?
W tamtym czasie pracowało w polskiej szkole około 550 tysięcy nauczycieli (znajdź, łatwo sprawdzić). W przeliczeniu podwyżka ta wyniosłaby 300 złotych brutto i tu przyznaję popełniłem błąd w liczeniu (no cóż, polonista). Sięgnąłem do papierów z tamtych lat i muszę cię rozczarować. Nie dostaliśmy tyle ile napisał „Wprost”.
A teraz o zarobkach. Nauczyciel – taki jak ja – miał według tegoż samego tygodnika ok 1900 brutto, to oznaczało na rękę ledwo trochę ponad 1000. Podwyżki kapały powolutku i z opóźnieniami i były mniejsze. Ja dostałem na rękę jakieś 180 zł. Nauczyciele żyli w tym czasie nędznie i ta podwyżka też była nędzna. To był datek dla żebraka, a nie podwyżka.
A tak na marginesie, zdaje się twierdziłeś kiedyś, że Wprost to szmata, gdy źle pisał o Kaczyńskim, ale teraz nagle uznałeś, ze jest wiarygodny?
Mi w PRL żyło się na pewno lepiej niż innym (co nie znaczy że żyło mi się jakoś super), ale miałem świadomośc że jest to pewne odstępstwo od normy.
Kolejkę po paszport pamiętam – i to nie po to,żeby go wyrobić, ale żeby go znowu dostać do ręki. W krajach cywilizowanych paszport zatrzymuje się osobom oskarżonym na czas procesu. W PRL podejrzany był każdy.
Nawet teksty w paszportach świadczą o tym jakie to było państwo. W paszportach wydawanych przez RP znajdował się tekst, jak to władze RP proszą o okazanie pomocy posiadaczowi paszportu.
W paszporcie PRL w tym miejscu był zapis że „paszport ten jest własnościa Polskiej Rzeczypospolitel Ludowej” (żeby obywatel sobie nie daj Boże nie ubzdurał że przysługują mu do paszportu jakieś prawa).
Poza tym była jeszcze taka efemeryda jak paszporty służbowe (i żeby było śmiesznej, w przypadku takich paszportów niektóre kraje stosowały odmienny reżim wizowy).
Do tego można dodać jeszcze ten dwocip, że w PRL prawdziwy towar znajdował się w sklepach, gdzie nie przyjmowano polskich pieniędzy, bo sobie wymyślono „eksport wewnętrzny”.
Innymi słowy, PRL był przykładem pewnego zbiorowego szaleństwa.
Tak swoją drogą to postawa PiSlamistów w temacie PRL mnie śmieszy. Jednym z głównym zarzytów JarKacza odnośnie transformacji było to, że zamiast budować RP budowano PRL-bis (cokolwiek ten bełkot nie miałby oznaczać). A nasi lokalni PiSlamiści dzisiaj właśnie zarzucają naszej wolnej ojczyźnie że nie jest PRLem. Ale czy od ludzi którzy tęsknią za zbiorowym szaleństwem można oczekiwać konsekwnecji?
Skoro już jesteśmy przy wspominaniu paszportowego Eldorado w PRL’u to przypomnę, że jak się już ten paszport dostało to nie oznaczało automatycznie, że można sobie po całym świecie podróżować. Paszport wydawano na określony region czy nawet na określone państwa. Prawdę mówiąc nie wiem, jak do tego podchodziły służby celne krajów „kapitalistycznych” (czyli – wedle ówczesnej propagandy – „reżimowych”), bo ja zawsze jeździłem tam, dokąd miałem pojechać (z jednym wyjątkiem – raz ze Szwecji „wyskoczyłem” sobie promem na jednodniową wycieczkę do Danii, ale na tym połączeniu promowym nikt nikomu nie sprawdzał żadnych dokumentów).
Jak wspomniał Belfer – paszport to dokument identyfikacyjny, więc skoro stwierdzał moją tożsamość w Czechach to czemu w Austrii już nie? Typowy bareizm – tak właśnie działało to „państwo” – przesycone tragikomicznymi absurdami. No ale jak napisałem – nigdy nie miałem okazji sprawdzić, czy rzeczywiście te ograniczenia terytorialne były przestrzegane przez służby graniczne krajów innych niż demoludy.
Zresztą te ograniczenia były chyba stosowane dość niekonsekwentnie – kiedyś dostałem paszport „obowiązujący” na bardzo ograniczonym obszarze, kiedy indziej – na znacznie większym (choć za tym drugim razem wcale nie było to uzasadnione moim planem podróży, który – podobnie jak wiele innych ciekawych danych – trzeba było umieścić we wniosku paszportowym).
FB mam dla Ciebie wyzwanie i prośbę, potraktuj to proszę poważnie. Znajdź mi poważne podsumowanie IV RP i działalności Kaczyńskiego L. coś dłuższego niż felieton, z przypisami i wszystkimi innymi wymaganymi dla tego gatunku. Podsumowanie pisane nie przez te kłamliwe elity, tylko przez poważnych i sprawiedliwych obywateli.
@Maruda
Formuła Belfra zabrania pisania dłuższych tekstów od jego.
(Brunner, też nie znosił widoku ludzi bitych nie przez siebie, he,he..)
Tutaj masz lekturę, jeśli masz czas obnaż kłamstwa:
http://www.4lomza.pl/forum/read.php?f=1&i=95749&t=95749
Jakiekolwiek byłyby sukcesy w realizowaniu idei IV RP, proces jej narodzin przebiegał w atmosferze powszechnej wrogości, racje były zagłuszane jazgotem, a osiągnięcia wykrzywione negatywnymi politycznymi emocjami. I niestety, wyhodowano stado lemingów, takich jak ty.
Nadmienię, iż wiele osiągnięć IV RP zniszczyły obecne rządy PO.
FB nie obrażam Cię, czemu ty to robisz? Tekst nie spełnia wymogów formalnych, to jest zwyczajny felieton, tylko dłuższy, bez podania odwołań do dokumentów źródłowych. Wybacz, ale szkoda i twojego i mojego czasu na weryfikację. Nie żądam wklejania tu całych prac, pytam o linki, tytuły prac, książki, tak by można to było w spokoju poczytać i zweryfikować.
Już wyjaśniam o co chodzi, na przykładzie jednego podanego punktu. „Utworzenie CBA, dotychczas aresztowano 115 osób, skierowano 297 zarzutów o popełnienie przestępstwa, zabezpieczono na poczet przyszłych kar około 13,5 mln złotych.” Sama ilość aresztowanych, czy zarzutów o niczym nie świadczy. O skuteczności służby świadczy ilość skazań. Do celowości i jakości służby CBA w tamtym okresie nawet się nie odniosę.
Jako że IV RP nie powstała, to można tylko mówić o założeniach jej twórców oraz o tym czego po IV RP oczekiwali jej zwolennicy. Nadmienię że to czego oczekiwali zwolennicy zdecydowanie różniło się z założeniami twórców IV RP.
1) Zwolennicy myśleli „odnowa moralna w życiu publicznym” – twórcy wylewali jad na przeciwników politycznych, odmawiali polskości, ustawiali pociotków w instytucjach publicznych oraz spółkach skarbu państwa nazywając to „odzyskiwaniem”, jawnie oszukiwali wyborców, nazywali ich nawet ciemnym ludem, który wszystko kupi, wprowadzali w życie osobiste wendetty itd. Zarzutów tutaj jest bardzo dużo.
2) Zwolennicy myśleli „oparcie o tradycje narodowe i demokratyczne” Twórcy zamiast naszej tradycyjnej gościnności postawili na ksenofobię, antysemityzm, piętnowanie inności, nazywanie Ślązaków zakamuflowaną opcją niemiecką czyli zdrajcami, agentami. Tradycje demokratyczne sprowadziły się w wykonaniu twórców do podważania demokratycznych wyborów ponieważ nie były po ich myśli, oszustw wyborczych takich jak np. na Bemowie gdzie „mąż zaufania PiS” stwierdził że „pomyłka” była wolą Boga.
3) Zwolennicy myśleli – „odbudowa zaufania społecznego do instytucji państwa, prawa, parlamentu, administracji, rynku gospodarczego” – Twórcy sprawili że te wszystkie instytucje straciły swoją wiarygodność poprzez takie działania jak podważanie wyroków sądowych, wymianę sędziów na „swojaków”, wyroki muszą być dobre dla państwa ale niekoniecznie sprawiedliwe, cenzura w telewizji publicznej, prześladowanie opozycji parlamentarnej za pomocą telewizji publicznej, brak rzetelności dziennikarskiej w TVP, ręczne sterowanie wymiarem sprawiedliwości oraz rynkiem. Państwo Polskie oraz jego instytucje w zamierzeniu twórców stałyby się kompletnie pozbawione wiarygodności.
4) „konieczność stworzenia od nowa wielu praw i instytucji, likwidację zbędnych urzędów” – twórcy mieli zamiar stworzyć nowe prawa dające im totalną kontrolę nad każdą dziedziną życia społecznego – cenzura, zakaz grania „o dwóch takich …”. Likwidacja zbędnych urzędów polegała na stworzeniu urzędu ds. rybołówstwa dla ukochanego koalicjanta, co wcale nie było korupcją polityczną tylko zwykłymi negocjacjami.
5) „zwalczanie przez władze korupcji” – twórcy zwalczali w ten sposób opozycję. Poprzez prowokacje – często nieudane próbowano zdobyć jeszcze więcej władzy.
6) „likwidację komunistycznej agentury w służbach specjalnych” – Twórcy naturalnie byli w stanie udowodnić istnienie takiej agentury w tych służbach, nie? Zresztą nieważne, byleby tylko ciemny lud kupił. Likwidacja polegała na całkowitym pozbawieniu naszego kraju wywiadu oraz kontrwywiadu, na skutki nie trzeba było długo czekać.
Dalej jest już tylko gorzej.
Gdyby twórcom IV RP udało się ją stworzyć, mielibyśmy państwo totalitarne, zarządzające mediami, sądami, policją latającą po hamburgery i służącą jako taksówki oraz każdą dziedziną życia społecznego. Dzisiaj na Białorusi aresztuje się opozycję, kandydaci na prezydenta są katowani w więzieniach tylko dlatego że odważyli się kandydować. Tak byłoby również w IV RP – wszystko na to wskazuje. Nie byłoby miejsca dla opozycji, która tradycyjnie zostałaby nazwana zdrajcami, Niepolakami oraz agentami Rosyjskimi lub Niemieckimi.
Nie chcę żyć w takim kraju.
@maruda
Nie obrażam Cię. Żądasz wykonania pewnej pracy, którą możesz śmiało wykonać sam.
Żaden rząd do tej pory, nie zrobił tak dużo, w ciągu niedługiego czasu i tego nie da się zamazać.
PS
Czyżby dzisiaj CBA było tak znakomicie skuteczne, bo praktycznie nie ma żadnych afer? No jasne, niema tego wstrętnego Kamińskiego.
Jeszcze by przepytał tych Chińczyków od dróg i znowu by była z tego jakaś afera. A my przecież tak lubimy spokój. Ważne, że jest wódka i zakąska.
Ale mnie, wbrew pozorom nie martwi to co robi III RP. Nawet po cichu życzę im wygranych wyborów, wtedy spełnią się obietnice Kononowicza:
Nie będzie niczego.
Wtedy spokojnie, tanio będę sobie kupował mało używane samochody, może jakieś mieszkanko, zabrane przez bank zadłużonym naiwnym i młodym wykształconym wyborcom PO. Bo za długi przyjdzie zapłacić. Chyba, że ktoś wykorzystał dobry dla gospodarki i robienia biznesu, czas IV RP. Wtedy jak był przetarg, to można było liczyć, że będzie uczciwy. Młode małżeństwo mogło łatwiej spłacić kredyt, bo miało np becikowe. Były ulgi prorodzinne, były przede wszystkim niższe ceny, niższy VAT, a frank miał przyzwoita cenę. Nauczycielom przestawano zakładać kosze na śmieci na głowy. Przekrętasy z przerażenia popełniali samobójstwa, a inni z rozpaczy ryczeli jak dzieci biorąc na litość.
IV RP z pewnością kiedyś wróci. Niech się boi ten, co ma czego.
Koniec i bomba, a kto nie rozumie ten trąba!
@Maruda:
Do rzeczowej dyskusji father bossa nie namawiaj, bo to wołanie na puszczy.
Tekst zlinkowany przez niego, napisał ktoś o pseudonimie „mistyk”, to dużo mówi.
ad 1. Oczywiście masz rację, że liczba aresztować przez CBA to mało wiarygodny argument. SB, a wcześniej UB miały więcej aresztowań.
ad 2. Sławetne WSI kontra Macierewicz to też wątpliwy argument w świetle rozwalenia wywiadu wojskowego w Azji. Żołnierze oskarżani w sprawie Nangar Khel pozbawieni byli wsparcia wywiadu, który wtedy nie istniał.
Chęć zrobienia z żołnierzy morderców też przypisać należy Macierewiczowi. Napisał donos Proszę Pana Ministra o rozważenie zintensyfikowania czynności dochodzeniowo-śledczych prowadzonych w przedmiotowej sprawie. Nie było w nim żadnych faktów, a jedynie przekonanie, że żołnierze powinni trafić przed sąd. Wiadomo, to dobry argument w czasie kampanii wyborczej – „my jesteśmy czujni”. No i świetne kukułcze jajo dla rządu następnego.
ad 7. Przygotowany został plan modernizacji Policji – gdyby plany cokolwiek zmieniały, to mielibyśmy wielkie zmiany. Plany jeszcze trzeba zrealizować.
ad 8.Od stycznia 2008 roku Polska weszla do Systemu Informacyjnego Schengen – rząd PiS tylko przyklepał, to co zaczęto realizować już dawno.
ad 17. Słynny rurociąg południowy, którym się chciał pochwalić PiS, ale zapomniał o jednej rzeczy, tam również są strefy wpływu, a nawet ziemie Rosji. Bańska mydlana.
ad 78. W 2006 roku przeznaczono rekordową kwotę na inwestycję drogowe – rząd PiS nie zbudował NIC!
Jakoś nie zauważyłem tam chwalenia się, że to PiS „wywalczył” dla Polski Euro 2012. Zapewne dlatego, ze od dawna wszyscy mówią, że to kolejne kukułcze jajo.
@jakuszyn:
To jest świetne podsumowanie.
Jako jedną z najważniejszych porażek rządu Donalda Tuska pryszczate, niewykształcone lemingi z PiS wymieniają również likwidację stoczni. Jestem ciekaw, czy w 2005-2007 stocznia była w o tyle lepszej sytuacji że nie trzeba było niczego robić? A jeżeli nie była to co zrobił rząd Kaczyńskiego żeby ratować stocznię. Przecież według propagandy PiS, był wtedy taki dobrobyt że państwo mogło sobie zamówić kilka dużych statków ratując tym samym stocznię.
„Młode małżeństwo mogło łatwiej spłacić kredyt, bo miało np becikowe. Były ulgi prorodzinne, były przede wszystkim niższe ceny, niższy VAT, a frank miał przyzwoita cenę.” – rozumiem że niska cena franka jest według FB wynikiem działań (jakich?) rządu Kaczyńskiego a wysoka jest wynikiem działań rządu Tuska…
Tak z obserwacji wynika że rząd Kaczyńskiego nie robił nic innego niż wewnętrzne kłótnie i intrygi mające na celu powiększenie władzy oraz rozdawnictwo z budżetu państwa, rząd Tuska nie jest doskonały ale jego zasługi dla dobra Polski są nieporównanie większe niż rządu Kaczyńskiego.
@jakuszyn
Ty się chyba nie słyszysz. Nic nowego nie powiedziałeś. I to mnie boli. Ciągle słyszę od przeciwników PiS-u, że powiększanie władzy, kłótnie rozdawnictwo z budżetu. Chłopie zastanów się co piszesz. Dziwię się, że do dziś wytrzymałeś w swych poglądach. Jestem pełen podziwu dla aparatu państwa, że potrafił na swojej piersi wyhodować takich zacietrzewionych bezmyślnych osobników.
Chłopie, taki Tusk od początku urzędowania latał rządowymi samolotami „do domu i z powrotem” 285 razy, co kosztowało nas podatników 6 mln zł.
A zarobki premiera wynoszą średnio rocznie 200 tys. zł.
Czyli kilkakrotnie mniej niż koszt tych przelotów.
No i taki napisze, że zasługi Tuska są nieporównywalnie większe (no, zależy na jakim polu). Za te słowa Jakuszyn będziesz się smażył w piekle. Ale to piekło będzie jeszcze tu, na ziemi.
PS
Faktycznie PiS strasznie cyckał budżet państwa. Każdy zna słynną sprawę bezczelnie wydanych budżetowych pieniędzy na zakup dorsza za 8 zł. O wiele cięższa gatunkowo sprawa, to zniszczenie państwowego laptopa przez min. Ziobrę, o czym ochoczo informowała zapracowana i stojąca na straży (ochrony) korupcji pani Pitera (oby żyła wiecznie).
fader bosie – napisałem prawdę, rozumiem że liczysz na to że ludzie zapomnieli jakie mroczne widmo na nich czyhało. To co napisałem było prawdą 4 lata temu i jest prawdą teraz – nic się nie zmieniło a ja pamięć mam dobrą. Ty zaś zamiast odnieść się do tego co napisałem – merytorycznych argumentów urządzasz sobie osobiste wycieczki – a propos osobistych wycieczek – jak tam lina do wieszania komuchów, a może teraz komuchy będą w cenie i będziesz wieszał liberałów? Nieważne, zapewne będziesz wieszał tych, których wskaże ci wódz.
„Chłopie zastanów się co piszesz.” – piszę to co opowiadał twój guru i jego przydupasy ale rozumiem że nie należy już wypominać czegoś komuś, którego moralność jest jak trawka na wietrze – bardzo elastyczna.
6 milionów? Udowodnij, że przeloty nie usprawniały rządów. Jestem ciekaw jak się odniesiesz do faktu że pewien poseł PiS pobiera z budżetu taką kasę na paliwo, że zapewne porusza się kolumną czołgów i do tego bez przerwy. Ciekawe jak taki ktoś wypełnia mandat posła skoro nie wysiada ze swego czołgu… Ale naturalnie nic o tym nie wiesz. Tak się składa że jedni wydają kasę na to żeby być mobilni, widzieć kraj na własne oczy i być bliżej ludzi a inni wydają dużo cięższą kasę na podgrzewany chodnik żeby do niego jakiś kot nie przymarzł albo zbrojony płot żeby się od tych ludzi odgradzać.
„Za te słowa Jakuszyn będziesz się smażył w piekle.” – piekło jest jedynie przestrogą dla niegrzecznych dzieci. O moją przyszłość się nie martw, radzę sobie coraz lepiej, moje dzieci również.
„Ale to piekło będzie jeszcze tu, na ziemi.” – dla ciebie zapewne jest już teraz bo nie ta władza, za mały dług publiczny no i te żydy…
6mln – faktycznie zrujnuje to nasz budżet, szczególnie że te 6 mln jest zaplanowane w budżecie kancelarii premiera. Tak naprawdę liczy się coś innego, liczą się grube miliardy, które PiS rozdawał za free, liczy się fakt że państwo wydawało kasę na prześladowanie opozycji – zastawianie pułapek na różnych ludzi, pakiet ratunkowy a’la PiS, który pogrążyłby nas tak dokładnie że nawet i za 50 lat byśmy się nie pozbierali.
„O wiele cięższa gatunkowo sprawa, to zniszczenie państwowego laptopa przez min. Ziobrę,” – po co ktoś niszczy laptopa? Szczególnie że to był sprzęt, który nie należy do danej osoby tylko do firmy, w której pracuje. Możemy się jedynie domyślać bo danych już chyba nie odczytamy.
@jakuszyn
Nie o to chodzi, że chcę mieć ostanie słowo. Ale po prostu nie chce mi się już z Tobą gadać.
PS
Ten rzekomo zniszczony laptop uruchomił się od strzału.
http://www.pcworld.pl/news/138703/laptop.ziobry.zniszczony.czy.nie.html
@father boss:
Podarować ci kupon do Vision Express? Masz problemy z małym drukiem:
Aktualizacja:
Okazuje się, że w materiale przedstawionym przez Fakty TVN, pomylono laptopy. Katarzyna Kolenda-Zaleska uruchomiła komputer należący do Marcina Romanowskiego, a nie Zbigniewa Ziobry.
klasyczna odpowiedź fadera bosa – próba obrażenia i kłamstwo (lub niewiedza).
„Ale po prostu nie chce mi się już z Tobą gadać.” – ciężko się gada z kimś nie mając argumentów, to fakt, dlatego cię rozumiem.
Jeśli powiedziało się „A”, to czasem trzeba dopowiedzieć „B”.
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/37991,prokuratura_umorzyla_sledztwo_ws_laptopow_ziobry_i_jego_asystenta.html
Jak mogli popuścić taką korupcję. Przecież loty Tuska, to przy tym pikuś
faderze bosie, przecież to Twój guru mówił że jak nie ma dowodów to znaczy że zostały zniszczone… razem z laptopem znaczy się. Jak nie ma dowodów to tylko PiSowska prokuratura wsadza ludzi do więzienia i jeszcze wymaga od nich że mają sąd przekonać o swojej niewinności. W normalnych czasach jak nie ma dowodów, prokuratura umarza sprawę. Teraz są normalne czasy.