W peerelowskiej rzeczywistości jedyną bronią obywateli był śmiech. Można było wyśmiać władzę i jej głupotę. Dlatego pomimo szykan i utrudnień tak doskonale rozwijała się twórczość kabaretowa. Pod koniec lat siedemdziesiątych – legenda polskiego kabaretu – Jan Pietrzak był w Słupsku. Miał wówczas szlaban na kabaretowe występy i podróżował po kraju z jakimś recitalem. W tym samym czasie na słupskiej uczelni organizowaliśmy chyba pierwszy raz juwenalia. Jedną z atrakcji był nocny kabareton. W ostatniej chwili też dowiedzieliśmy się, że Pietrzak jest w Słupsku i jakimś cudem ściągnięto go na uczelnię.
Po kilku kabaretach studenckich na deser mieliśmy okazję zobaczyć Pietrzaka. Musze przyznać, że był genialny, oczywiście przedstawiał swoje sztandarowe teksty, ale aplauz widowni go nakręcał, więc improwizował, komponował nowe skecze ad hoc i było to coś niesamowitego. Wtedy też po raz pierwszy usłyszałem znane później powiedzonko: Emeryci i renciści popierajcie Partię czynem, umierajcie przed terminem.
W tamtej rzeczywistości była to esencja czarnego humoru. Według filozofii państwa socjalistycznego, każdy obywatelem był klientem państwa. Państwo dawało mieszkania, państwo dawało pracę, państwo dawało tez emeryturę. Formalnie nie płaciliśmy podatków, co doskonale służyło ilustrowaniu opiekuńczej roli państwa. Jeśli jednak obywatele bywali nieposłuszni, to państwo potrafiło też ustami swojego rzecznika oznajmić: Rząd się wyżywi. Była to groźba wobec nieposłusznych, ale też kwintesencja filozofii państwa – które rządzi wszystkim, ma wszystko i łaskawie dzieli i wszystko, w zależności od warunków, może stać się przywilejem. Obowiązki mieli obywatele – nigdy państwo.
Po roku 1989 wszystko się zmieniło. Przynajmniej nominalnie. Każdy obywatel otrzymuje wynagrodzenie za pracę, ale nie są to wszystkie koszty pracodawcy. W tych kosztach zawiera się także składka zdrowotna i składka emerytalna*. W całej Europie ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne zaczęły się pojawiać pod koniec XIX wieku (jako pierwsze w Niemczech). W naszym kraju często wskazuje się jako wzór do naśladowania system niemiecki lub skandynawski, ale zapomina się, że tamte kraje nie miały ponad 50 lat rządów ustroju, który w końcu zbankrutował. Zbankrutował nie tylko nasz przemysł ciężki, stocznie i przestarzałe fabryki, kompletnym bankrutem okazał się też ZUS.
Wśród politycznych sporów czasami głośne są te o podatki i inne obciążenia związane z funkcjonowaniem państwa. Ludzie narzekają dziś na podwyższanie podatków, na koszty ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego. Do największych krytyków systemu należy Janusz Korwin Mikke, a za nim rzesza wyznawców – szczególnie młodych ludzi. Świetnych sposobów na obniżenie kosztów pracy w ciągu ostatnich lat słyszałem wiele, ale żaden z nich nie uwzględniał wstydliwej kwestii – co zrobić z żyjącymi dziś emerytami.
Zwykle przed świętami bożonarodzeniowymi mozna usłyszeć wiele dobrych rad, jak należy sprzedawać i humanitarnie traktować karpie i jak je na koniec humanitarnie pozbawić życia. Domorośli reformatorzy zaś powinni zacząć projekt reformy emerytalnej od humanitarnego sposobu pozbywania się emerytów.
W zimie można nie odśnieżać, zawsze jest nadzieja, że mniej sprawni staruszkowie szybciej zejdą z tego świata. Choć to dość płonna nadzieja.
Dzisiejszy emeryt często spędził pracowicie wiele lat w PRL. Nie mówię to o takich „darmozjadach” jak Belfer, który skorzystał z dobrodziejstwa wcześniejszej emerytury. Czy winą emeryta jest to, że władcy marionetek w PRL zmarnowali jego wkład emerytalny? A nawet Belfer, w dawnych czasach tzw. realnego socjalizmu podpisał z państwem pewną umowę. Umowa ta przewidywała dla nauczyciela emeryturę po 30 latach pracy, ale też łączyła się z dość kiepskimi zarobkami. Ponieważ Belfer zdecydował się na pracę na wsi, to państwo zaoferowało mu za darmo mieszkanie, bo nauczycieli na wsi brakowało. Po jakimś czasie okazało się, ze PRL przestał istnieć, a państwo postanowiło zmienić umowę. Belfrowi się udało, ale odrobinę młodsi już mają pecha. Zarobki przez 30 lat mieli kiepskie, ale emerytury nikt im nie chce dać. Jednocześnie słynny agent Tomek – nasz polski James Bond (rodem z PGRu sądząc po fizjonomii) staje się emerytem w wieku 35 lat. I dostaje tej emerytury tyle, ile nauczyciel z dwudziestoletnim stażem pensji.
Z punktu widzenia państwa, obecnie pracujących i niepełnoletnich oczywiste jest reformowanie systemu emerytalnego. Dobrze, że zlikwidowano wcześniejsze emerytury. Źle, że zabrakło determinacji do zmian w emeryturach funkcjonariuszy rozmaitych służb. Bardzo źle, że do tej pory nie zreformowano systemu emerytalnego dla rolników.
Dopóki są wydatki budżetowe, muszą też być obciążenia pracujących obywateli, jeśli ktokolwiek ma bardzo za złe rządowi 1% podwyżki VAT dla wszystkich, to powinien się zacząć też poważnie zastanowić nad szybkim wyprawieniem dziadka, babci lub innego emeryta z tego świata.
—
* Uproszczenia w zakresie ekonomii są konieczne, ponieważ inaczej tekst stałby się mało strawny.
7 komentarzy “Zabić emeryta”
Belfrze, skąd taki smutny wpis? Czy Ci ktoś coś głupiego i przykrego powiedział?
Nigdy o sobie nie mów „darmozjad” nawet metaforycznie! Na swoją emeryturę ciężko zapracowałeś, nikt Ci jej za darmo nie dał. Praca nauczyciela to harówa i orka na ugorze. Jak to szło w tym przysłowiu, „Obyś cudze dzieci uczył”?
Prawdziwym darmozjadem jest ten pożałowania godny agent Bond z Pipidówki, niejaki Tomek. Nawiasem mówiąc zagadką jest co w nim widziały te nieszczęsne omotane przez niego kobiety, bo ja w nim nic ciekawego nie widzę, obślizgły lowelas i tyle.
Problemy Polski to KRUS, przywileje górnicze, fałszywi renciści, nieszczelny NFZ i podobne temu. Potrzeba reform systemowych, ale nie ma odważnych. Pawlak KRUS-u ruszyć nie da, górnicy swoje obronią płonącymi oponami i pozostanie czekać aż wszystko samo pierdyknie.
Teraz z innej beczki, jest mi głupio, że po długiej przerwie napisałam taki złośliwy komentarz w Dobrym Państwie, ale nie wytrzymałam. To co tam się teraz dzieje to obraza dla SD. Czy Derektor tego nie widzi? Nic nie przesadzałam pisząc, że DB jest najgorsze w blogosferze, mam skalę porównawczą.
Belfrze, wprawdzie oboje jesteśmy ateistami, ale dobrym słowem zawsze warto się podzielić, więc serdecznie życzę Ci wszystkiego co najlepsze, czego sobie życzysz, o czym marzysz i w co wierzysz.
@Astrid:
Prawdziwą przyczyną powstania tego tekstu jest bankructwo PRL w 89. Wbrew rozmaitym teoriom spiskowym PZPR nigdy nie oddałaby władzy dobrowolnie, gdyby nie to, że tamto państwo najzwyczajniej w świecie zbankrutowało. Trzeba było przejść do prawdziwej ekonomii i wiadomo było, że to będzie bolesne.
Nasz własny James Bond to inna historia i mam ochotę o nim napisać szerzej. A może raczej o tych kobietach.
Trafnie wypunktowałaś to, co jest prawdziwym dziś problemem. I pomimo wszelkich moich wątpliwości, wydaje mi się dziś, ze jedyną nadzieją byłoby samodzielne sprawowanie władzy przez PO, bo tylko wtedy można byłoby ich rozliczyć z reform, które muszą być zrobione. Problem emerytur bowiem istnieje i jest poważniejszy, niż można by sądzić.
No i na koniec dzięki za życzenia, jest dziś święto prawdziwej wiosny i tego się trzymajmy. 😉
Nikt nie lubi podwyżek podatków, ale faktycznie, państwu pieniądze nie spadają z nieba, a jak jest kryzys to dotyka także państwo.
Natomiast co do reformy OFE, to ja już mam wątpliwości. Otóż wedle np. Rostowskiego, fakt że państwo musi składki na emerytury wydać zgodnie z przeznaczeniem (tj. przekazać do OFE) zamiast rozpieprzyć wedle własnego widzimisię tj. rak na budżecie. A prawda jest taka że chodzi o zwykłą kreatywną księgowość i przesunięcie słupków z jednej kolumny do innej. Przy czym jest to bardzo krótkowzroczne, bo akurat wydatki na OFE są stosunkowo niewielkie w porównaniu np. z wydatkami na KRUS, czy emeryturami duchownych czy mundurówki (agent Tomek jest ode mnie starszy o dwa lata – dla mnie emerytura to odległa przyszłośc, dla niego – teraźniejszość).
Z emeryturami duchownych i mundurówką to w ogóle jest śmieszna sprawa. Otóż nasze supermocarstwo w ramach walki o pokój zlikwidowało X jednostek wojskowych. Dowcip polega na tym, że w tych jednostkach były parafie garnizonowe (też za bardzo nie wiadomo po co), i pojawił się problem co zrobić z tamtejszymi proboszczami. Co zrobiono? Otóż proboszczów pozostawiono w tych parafiach nieistniejących garnizonów aby doczekali emerytury. Przez ten cały czas oczywiście pobierają żołd równy żołdowi zastępcy dowódcy jednostki (nie robiąc przy tym absolutnie nic – w końcu garnizonu już nie ma), a na emeryturę też przejdą mundurową.
Oczywiście ktoś może podnieść argument że takich proboszczów w skali całego kraju jest względnie niewielu, ale to pokazuje sposób gospodarowania pieniędzmi w państwie. Państwo wydaje pieniądze nie otrzymując w zamian absolutnie nic. Popularnie nazywa się to wyrzucaniem pieniędzy w błoto. Przy takiej gospodarce publicznymi pieniędzmi każdy kraj by poszedł z torbami – także taki który nie ma za sobą 50 lat komuny. I niestety, na tym polu reformy nie widać, a pomogłaby ona wiele bardziej.
@wujek_manfred:
Co do „reformy” OFE też mam wątpliwości. Niewątpliwie chodzi o księgowanie. To z ZUSu (a więc instytucji rządowej) środki wędrują do OFE (instytucji prywatnych) i jest to formalnie wydatek budżetowy. Pozostawienie tychże środków w ZUSie już wydatkiem nie jest.
Ale mam też wątpliwości co do opinii Balcerowicza. Według niego należy przykręcić śrubę emerytom, zatem powstaje pytanie – dlaczego dzisiejsi emeryci mają żyć gorzej w imię hipotetycznie lepszego życia przyszłych emerytów? Czy to nie jest napuszczanie młodych na starych?
I druga rzecz, Balcerowicz sugerował też cięcia wobec nauczycieli. O ile obecnych emerytów można w krańcowym przypadku eksterminować bez konsekwencji, o tyle zabicie polskiej oświaty zemści się za lat kilkadziesiąt. Dlatego też uważam, że niestety czas Balcerowicza się skończył.
Ten facet już niczego dobrego w tym kraju nie zrobi, bo rzucił jedną z najgorszych w konsekwencji propozycji – i nie jest ważne, ze to była tylko „jedna z wielu”, ważne, ze w ogóle padła.
Też muszę ci przyznać rację w kwestii emerytur duchownych, może to nie jest najważniejsze, ale „ziarnko do ziarnka”…
Nie mam zaufania do Balcerowicza, uważam, że broni OFE ze względów ambicjonalnych, bo jest jego twórcą, a poza tym za to mu płacą, np. ING. Jak na mój gust, to on jest zbyt dogmatyczny i doktrynerski, nie liczy się człowiek tylko obrót kapitałem. Balcerowicz dużo mówi o tym, by ciąć wydatki socjalne, a zostawić w spokoju OFE, to ja się pytam czemu nie ciął tych wydatków w latach 1997-2001, gdy rządził?
Wielu ekonomistów potwierdza racjonalność i słuszność wyliczeń Rostowskiego, wskazujących, że OFE po jedenastu latach „przegrywają” z ZUS. Aktywa emerytów przyrosły o około 4 mld złotych, a koszty systemu to około 17 mld złotych. Po jedenastu latach stopa zwrotu z OFE dla mężczyzny wynosi 32 procent, a stopa zwrotu z ZUS 70 procent.
No i dług publiczny, wypłaty z ZUS generują bieżący dług publiczny, a wypłaty z OFE w obligacjach przekładają go na później.
P.S. Belfrze, ze zmęczenia w moim pierwszym komentarzu wśród problemów Polski zapomniałam wyszczególnić emerytury mundurowych i utrzymanie KrK (ponad 10 mld zł rocznie).
@Astrid:
Zauważyłaś ważną rzecz, która mi jakoś umknęła, choć niedawno o tym dyskutowałem. Jeśli założę lokatę (100 PLN miesięcznie) na jakieś nędzne 5% to po 40 latach będę miał ponad 50 tysięcy i w tym parę tysięcy z procentów, zaś OFE pobiera za obsługę opłatę 7% niezależnie od tego, czy coś zarobi. Czy zawsze OFE zarabia ponad 12%, żeby być konkurencyjnym? Czy zarobić 12% to taka prosta rzecz? Wydaje mi się, że OFE dziś to system faktycznie bardzo dobry dla samych OFE.
A Balcerowicz jest monetarystą i dla niego liczy się stan kasy bez względu na czynnik ludzki. W czasach, gdy rządził, oświata cienko przędła.
Jeszcze jedno spojrzenie na OFE, tym razem z zagranicy i bardziej skupiająca się na mechanizmach powstania takich tworów jak nasze OFE.
„Z rozważanych w Polsce kilku koncepcji reformy emerytalnej ostatecznie do realizacji została przyjęta koncepcja, której opracowanie sponsorował Bank Światowy. BŚ oddelegował do Polski przedstawiciela, który stanął na czele Biura Pełnomocnika Rządu ds. Reformy Systemu Zabezpieczenia Społecznego. Po wykonaniu misji w Polsce powrócił on do BŚ na znaczące stanowisko. Orenstein podkreśla, że biuro uzyskało z BŚ wszelkie niezbędne zasoby finansowe i techniczne, potrzebne, by przekonać potencjalnych sojuszników proponowanych rozwiązań i udaremnić wysiłki oponentów. Fakt, że Bank Światowy umieszczał swoich ludzi w najważniejszych biurach rządowych, wskazuje na to, jak bardzo instytucja ta była w stanie wpływać na proces reformy w różnych krajach. W książce pokazano, jak udało się zyskać poparcie najważniejszych polskich polityków dla koncepcji przymusowego filara kapitałowego.”
http://lewica.pl/?id=23845