Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Świat według Jarka

Rzadko na naszym rynku wydawniczym pojawia się jakiś prawdziwy rarytas literatury fantastycznej. Sapkowski ostatnio wydał skleconą naprędce powieść, która zdegustowała czytelników, nowych tłumaczeń mistrzów pióra zza granicy jest mało. Wielcy autorzy realizują projekty popłuczyn po swych wielkich dziełach, że przypomnę Orsona Scotta Carda i kolejne sequele, prequele związane ze słynną „Grą Endera”
Nagle pojawia się coś niesamowitego. Dzieło debiutanta, ale nie jakiegoś nieopierzonego młodzika bez doświadczenia. Autor jest znany na innych polach swej wcześniejszej działalności, dojrzały, no – może nawet lekko przejrzały (żeby nie rzec nadgniły). Jednak jako debiutant na niwie political fiction ma wyobraźnię, fantazję i sporą dozę czarnego humoru.
Nie mogę zepsuć czytelnikowi lektury, zatem skupię się tylko na niektórych literackich „smaczkach” i nie zdradzę pointy.
Ambitny plan ożywienia polityki budownictwa mieszkaniowego napotkał na przeszkody, jak się okazało, związane z powierzeniem tego resortu
koalicjantowi. I to mimo że deklarował on pełną gotowość jego realizacji.

Rozdział poświęcony słynnym trzem milionom mieszkań, których – jak wiadomo – następcy rządu PiS nie wybudowali w sposób perfidny i złośliwy, to szczytowe osiągnięcie z pogranicza fantasy religijnej.
To wtedy opracowano plan budowy mieszkań na wynajem, ale takich, które po 30 latach stają się własnością lokatorską, co wraz z przeprowadzoną wcześniej ewidencją gruntów, które mogły być przekazane przez państwo za darmo pod tego rodzaju budownictwo, stwarzało szanse na jego rozwój z wykorzystaniem kapitału prywatnego i przy niskich kosztach budowy.
Oczywista sugestia, że piękny plan ma moc inkarnacji rzeczywistej, jest wspaniałym pomysłem godnym samego Tolkiena. Co prawda wcześniej powstawały takie teorie, ale działo się to w polityce – nie w literaturze i to w okresie realnego socjalizmu. Tak więc tę transpozycję można uznać za szczególną we współczesnej fantastyce literackiej.
Nie brakuje w powieści mrożących krew w żyłach elementów sensacyjnych, co wyraźnie zapowiada rozdział zatytułowany Zdradzony projekt IV RP. W tym rozdziale akcja wartko rusza przed siebie. Nie zdradzę zakończenia, ale przytoczę tytuły kilku rozdziałów, które zapewne zachęcą czytelników do sięgnięcia po lekturę: Filozofia nienawistnej miłości, Strategia nadciągającej katastrofy lub Polityka antyzasad i antywartości.
Nie zdradzając meandrów fabuły przytoczę jednak końcowe słowa autora. Zwróćmy uwagę na genialny dobór określeń, to nagromadzenie przydawek w zdaniu służy nie tylko budowaniu napięcia, ale przez zastosowanie przymiotników rzadkich, jak np. „dysfunkcjonalny” buduje nam w sposób dyskretny postać narratora, człowieka wykształconego i pochodzącego na pewno z wyższych sfer inteligencji żoliborskiej. Paradoksalnie i wyjątkowo jednocześnie, konstrukcja – pozornie typowa – narratora w trzeciej osobie sugerująca postać umiejscowioną na zewnątrz świata przedstawionego zwodzi czytelnika, po to by pod koniec pokazać, że to właśnie bohater jest jednocześnie narratorem. Tak skonstruowaną narrację mieliśmy wcześniej w „Dżumie” Camusa, ale tam zagadka narracji zostaje wprowadzona niejako na początku. Tutaj autor zwodzi czytelnika i pozostawia go w niepewności do samego końca.
Zasada „tu i teraz”, lekceważenie wszystkiego, co łączy się z przeszłością Narodu, są w najwyższym stopniu destrukcyjne. Niekiedy próbuje się te zasady, a właściwie antyzasady tłumaczyć chęcią przystosowania do indywidualistycznych, skoncentrowanych na własnej rodzinie postawach Polaków. Ale nawet gdyby przyjąć taki punkt widzenia (a jest on całkowicie dysfunkcjonalny dla realizacji jakiejkolwiek ambitniejszej polityki wewnętrznej lub zewnętrznej), to chodzić tu musi o indywidualizm prymitywny, charakterystyczny dla najniżej kulturowo usytuowanych grup społecznych, gdzie nie ma tendencji nawet do dbałości o los własnych dzieci. Ogromna większość Polaków takiego typu indywidualizmu nie reprezentuje. Wskazuje na to choćby wielka eksplozja w ciągu ostatnich 20 lat kształcenia na poziomie wyższym. Dlatego uprawnione wydaje się przypuszczenie, że polityka rządu PO wyrasta ze specyficznych cech niewielkiej grupy przywódczej Platformy oraz ze skrajnej nieudolności całej formacji. Nie było po 1989 roku rządu, który miałby po upływie 80 proc. kadencji tak negatywną hipotekę, a trzeba dodać, że największe niebezpieczeństwa związane ze sprawowaniem przez ten rząd władzy są jeszcze przed nami.
Zakończenie daje czytelnikowi jasno do zrozumienia, że będziemy mieli do czynienia przynajmniej z trylogią – wzorem Sienkiewicza, a może nawet z pięcioksięgiem… Zatem dziś bierzemy do ręki genialną powieść „Raport o stanie Rzeczypospolitej” Jarosława Kaczyńskiego i proszę państwa, czekamy na kolejne tomy.

Oceń felieton

38 komentarzy “Świat według Jarka”

Możliwość komentowania została wyłączona.