Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Nie lękajcie się.

Mój ulubieniec poseł Gowin, który już od czasu katastrofy smoleńskiej tryska inteligencją*, właśnie orzekł, że słowa nie lękajcie się zostały użyte przez papieża Jana Pawła 2 i w związku z tym użycie ich jest obrazoburcze i prowokacyjne. Tymi słowami organizatorzy zachęcają do wzięcia udziału w tegorocznej warszawskiej Europride. Sądząc po liczbie wizyt naszego papieża – rodaka w Polsce i liczbie wygłoszonych przez niego homilii, a także utworów literackich, które napisał – poseł Gowin powinien zaproponować Polakom używanie innego języka, bo zapewne nie znaleźlibyśmy takich słów, których papież nie użył. No, może ewentualnie dla nas zostałoby co najwyżej gromkie kurwa mać!

Motyw graficzny Europride
Motyw graficzny Europride

Jednak nie polityka jest dziś tematem numer jeden, ale seks. Dziś znów o kwestii zasadniczej, na ile seks jest elementem kulturowym, a na ile wynika z paradygmatów biologicznych. Parada gejów i lesbijek znów skłania do zajęcia się tą sprawą. W artykule Seks w nieprawym łożu poddawałem w wątpliwość sporą część socjologicznych dogmatów na temat seksu. Do ponownego dyskursu sprowokowała mnie z jednej strony parada, z drugiej zaś komentarze do tekstu poprzedniego.
Libertino napisał: Heteroseksualizm nie istniał przed wiekiem XIX, podobnie jak homoseksualizm oraz inne perwersje /…/ Bowiem dopiero wtedy „medycyna”, „psychologia” i rodząca się „seksuologia” je zdefiniowały. Wcześniej były akty bez tożsamości /…/ Heteroseksualizm jest pewnym konstruktem społeczno-historycznym na usługach wpierw Kościoła, a później Kapitalizmu i Państwa.
Pozwolę sobie przypomnieć grecką poetkę Safonę z wyspy Lesbos oraz to, że miłością z Lesbos nazywano podobne zachowania erotyczne, jakie ona przejawiała. Identyfikowano je już w antyku, a pojawiało się to pojęcie wielokrotnie później. Zatem identyfikowano zjawisko przed wiekiem XIX. Nie chce mi się teraz szukać informacji na temat męskiej homoerotyczności, zapewne jednak też by się coś dało znaleźć. Również przypisywanie kościołowi wykreowania (w pewnym sensie) heteroseksualizmu jest mocno nieścisłe. Przecież znaczy to, że heteroseksualizm pojawił się znacznie przed wiekiem XIX. No i jeśli zwrócimy uwagę na prawne aspekty związane z seksem, to musimy wspomnieć, że wszelkie akty homoseksualne podlegały ciężkim karom do śmierci włącznie. Podobnie zdrada kobiet.
Karanie zdrady czy nawet homoseksualizmu zapewne nie przyszłoby do głowy mieszkańcom Wysp Triobriandzkich, którzy nie wiedzieli o związku seksu z prokreacją. Ale w większości struktur ludzkich jest to typowy objaw samczej obrony własnych genów. Zatem to biologia wpłynęła na powstanie pewnych tabu kulturowych. Homoseksualizm był tępiony, jako zachowanie bezużyteczne. A religia dorobiła do tego ideologię – Sodoma i Gomora to świetny przykład.
I jeszcze jeden cytat: Seksuologia doradza terapię w parach… Cóż za zbieg okoliczności! Kościół też zawsze faworyzował pary (małżeństwo) i podczas gdy seksuologia nie robi tego w tak obsceniczny i obsesyjny sposób, jak kościół, to jednak trudno jest nie dostrzec w jej terapii wpływów nienaukowych, bo moralnych, judeochrześcijańskich.
Dlaczego seksuologia doradza terapię w parach? Ponieważ to co dobrze wychodzi samotnym to samogwałt**. Zatem seksuolog pojedynczej osobie może pomóc głównie w masturbacji, a to dlatego, ze do seksu potrzebne są przynajmniej dwie osoby. Seksuologia pojawia się tylko tam, gdzie w seksie chodzi o coś więcej niż prokreację, gdzie chodzi o przyjemność i dobre relacje między ludźmi. Zatem porównanie – którego dokonał Libertino – z gruntu fałszywe. Na dodatek jeszcze dodam, że jakkolwiek nie jestem socjologiem, ani lekarzem, to wiem, że w naukach o seksualności współcześnie mówi się o tzw. LGBT (od słów angielskich Lesbians, Gays, Bisexuals, Transgenders) jako alternatywnym orientacjom w stosunku do heteroseksualizmu. Pojęcie autoerotyzmu nigdzie nie jest traktowane jako dodatkowa orientacja seksualna. Jest to jak by nie patrzeć, zawsze zachowanie zastępcze właściwe tym, których oznaczymy literką H, czy też LGBT.
W dalszej części komentarza Libertino pisze tak: Do innych poglądów judeochrześcijańskich zaliczyłbym niezwykle patologiczny nakaz wierności /…/ czy ograniczenie wyboru partnerów seksualnych /…/ ograniczenia są szkodliwe dla naszej ekspresji seksualnej, umotywowane jedynie moralnymi względami.
Te słowa są konsekwencją teorii, że zachowania seksualne mają wyłącznie socjologiczny i kulturowy charakter. To zdecydowanie błędne mniemanie i dla samych gejów i lesbijek szkodliwe, bo stwarza podstawę do teorii podobnych – że homoseksualizm można leczyć. Nakaz wierności, generalnie wynika z egoistycznej samczej ochrony własnych genów. Podawałem przykład pewnego wyjątku – plemienia, w którym z racji braku powiązania logicznego aktu erotycznego z narodzinami, nie była karana zdrada. Jednak to wyjątek, który potwierdza ogólną regułę. Po prostu mężczyźni tam nie chronili własnych genów, a kobiety nie musiały. Religia islamu, religie politeistyczne w rozmaitych częściach świata miały dokładnie to samo tabu, zdrada kobiety była zwykle karana śmiercią. W islamie do dziś. Zaś ekspresja seksualna to nie to samo, co sztuka, nawet jeśli byśmy bardzo chcieli. Posłużę się porównaniem – wiara pani socjolog, profesor Staniszkis w Jarosława Kaczyńskiego nie uczyni go mężem stanu. Oczywiście umiejętność dobrego wyrażania naszej ekspresji seksualnej jest rzeczą wspaniałą, czyni to nas szczęśliwszymi, mocniej wiąże z partnerem (dowolnej płci), ale ta ekspresja nie jest celem samym w sobie.
Według mnie komentujący popełnił jeszcze jeden błąd, mówiąc: nie jest tu dobrym argumentem, że istnieje tolerancja, bowiem ona toleruje odmienność, ale jej nie naucza. Jeśli założymy, że będziemy nauczać orientacji seksualnej, to zakładamy, że jest ona czymś do wyboru. Możesz sobie wybrać, czy będziesz gejem czy heteroseksualistą. Otóż współczesne badania naukowe mówią, że nie możesz. Badania na zwierzętach zdecydowanie udowodniły, że za zachowania seksualne odpowiedzialny jest gen związany z reprodukcją. Pozbawienie tego genu powodowało np. u myszy płci żeńskiej unikanie samców w ogóle i wyraźne zbliżenie do samic***. Oczywiście te nowinki naukowe wymagać będą jeszcze potwierdzenia i wielokrotnego sprawdzenia, ale zgodne są z dotychczasową wiedzą na ten temat.
Sprawa jest o tyle istotna, że w aspekcie dzisiejszej Europride wypowiadali się rozmaici naprawiacze świata, którzy sypali bzdurami, jak siewca na polu. Homoseksualizm nie jest chorobą i leczyć go nie można, choć zapewne da się intensywną psychoterapią wmówić komuś, że jest kimś zupełnie innym – na jakiś czas. Nie jest też zboczeniem seksualnym rozumianym w kategoriach medycznych, a nie obyczajowych. Pewna część każdej populacji taka się rodzi i należy przyjąć to do wiadomości.
Natomiast zdecydowanie należy się zgodzić z tezą, że każda społeczność, w której wartością nadrzędną jest stworzenie jedności kosztem wolności obywateli, będzie opresyjna w zakresie seksu. Doskonałym przykładem jest okres PRL, gdy tzw. władza ludowa była znacznie bardziej nieraz konserwatywna niż zachowawczy i tradycjonalistyczny kościół.
Na koniec nieco żartobliwie przypomnę znaną komedię Arystofanesa Lizystrata. Sednem akcji jest zmowa kobiet, które chcą zmusić mężczyzn do zaprzestania wojen. Skoro nie pomogły argumenty słowne, kobiety postanowiły odwołać się do prymitywniejszej – bo instynktownej – strony męskiego ja. Wprowadziły mężczyznom prohibicję seksualną i doprowadziły w ten sposób do zawarcia pokoju. Dekonstrukcja faszystowskiej heteroseksualności /…/ poprawiłaby w sposób o wiele bardziej efektywny pozycję kobiet – pisze na koniec Libertino. To też błąd. Arystofanes to wykazał już w starożytności. 🙂

* Polecam na ten temat tekst Piąta kolumna.
** Nieścisły cytat z A. Sapkowskiego, słowa Jaskra, chyba w powieści Chrzest ognia.
*** Znalezione na http://www.popsci.com.

Oceń felieton

5 komentarzy “Nie lękajcie się.”

Możliwość komentowania została wyłączona.