Czytając o grupce prawdziwych obrońców wiary i pamięci o naszym wspaniałym prezydencie Lechu Kaczyńskim, która pilnuje krzyża przed pałacem prezydenckim, wpadłem na pomysł.
Przecież za pomocą krzyża nie tylko można załatwić polityczne interesy PiS. Co prawda PiS był pierwszy i robi to doskonale, ale chyba pomysłu nie opatentowano. Denerwuje mnie ruch na pobliskiej ulicy, skrzyknę paru sąsiadów, w nocy postawimy krzyż i od rana będziemy go bronić. Krzyż to znak naszej świętej wiary praojców, więc na pohybel gliniarzom i miejskim strażnikom, którzy przyjdą go usuwać. Zapewne któryś z księży się da wciągnąć, jak tylko powiemy, że to nasz protest. Ogłosimy, że żądamy bezwarunkowo, by ulicę Wolności przemianować na ulicę Lecha Kaczyńskiego, a może ulicę Męczenników za Prawdę o Katyniu. I co! Niech nas ktoś ruszy.
Jeden znajomy już się do mnie chce przyłączyć, w zamian za rewanż. On chce sąsiadowi krzyż postawić na podjeździe do garażu. A co!
6 komentarzy “Obrońcy krzyża”
Dużo się naczytałem, że z tym krzyżem robią aferę dewoci i fanatycy stare babcie i dziadki. Nikt jakoś nie wspomina, że całą sprawę zaczęli harcerze.
Nie jest żadna tajemnicą że ów krzyż postawili harcerze ale teraz symbol ten bezczelnie wykorzystuje Jarosław Kaczyński w swojej chorej walce o władzę.
To właśnie chciałem wykazać tym pozornie żartobliwym tekstem. Wystarczy znaleźć odpowiednio religijne i patriotyczne uzasadnienie i potem bronić krzyża. A jak ktoś będzie przeciw to znaczy, że nie-Polak, nie-katolik, nie-patriota, ergo Żyd i ruski sługus.
Krzyże przydrożne i przydomowe są pamiątką po naszych przodkach i zdarzeniach, w których mieli oni swój udział. Stawiano je zwykle z inicjatywy całej społeczności lokalnej lub z fundacji ludzi prywatnych. Powstawały z różnych powodów i w różnych intencjach. Stawiano je w podzięce za doznane łaski, np. za uzdrowienie z ciężkiej choroby. Upamiętniały szczególnie ważne wydarzenia. Krzyże, ale również kapliczki budowane były nie tylko z pobożności, ale również z potrzeby serca. Gromadzili się przy nich i gromadzą do dziś mieszkańcy na nabożeństwa majowe i czerwcowe.W wielu osiedlach i miastach znajdują się przydomowe kapliczki i krzyże ufundowane przez właścicieli domów, często jako wotum wdzięczności. Wiele kapliczek zabytkowych można zobaczyć w Warszawie. Liczne z nich powstały w centrum miasta w okresie Powstania Warszawskiego w 1944 r.
Spór powstaje wtedy kiedy komuś krzyż przeszkadza. Przeszkadzał kiedyś żydom na żwirowisku, przeszkadza teraz obecnej władzy, która jak najszybciej chce zabić pamięć o katastrofie.
50 lat temu 27 kwietnia 1960 r., też krzyż przeszkadzał w Nowej Hucie.
Doszło wtedy do protestu mieszkańców Nowej Huty, który po kilkunastu godzinach ulicznych walk został późną nocą stłumiony przez milicję i oddziały ZOMO. PRL-owskie władze chciały, żeby Nowa Huta, wzorcowe miasto socjalizmu, była „miastem bez Boga”.
Dzisiaj krzyż jest broniony głównie przez ludzi starszych, którzy pamiętają tamte czasy. Trudno bowiem nie oprzeć się wrażeniu, że to co czyni obecna władza to wstęp do ponownego totalitaryzmu.
Ktoś powiedział, wolność nie jest dana na zawsze.
Nikt nie próbuje nawet sugerować usuwania jakichkolwiek krzyży przydrożnych, czy kapliczek. Tych, które od lat gdzieś we wsi stoją. Przypomnę jednak, że usuwane są krzyże stawiane ofiarom wypadków samochodowych – dotyczy to szczególnie dróg szybkiego ruchu i miast, gdzie takie dowody czci dla swoich bliskich mogłyby przeszkadzać lub zagrażać innym. Nie tak dawno na trasie do Gdańska pewien znajomy nadział się na taki postawiony z metalu krzyżyk, gdy wpadł w poślizg. Skończyło się to gorzej niż zwykły poślizg, bo metal rozszarpał oponę. Podsumowując – jest ważny interes społeczny przemawiający, za tym, by takie krzyże usuwać.
Krzyże Świtonia w Oświęcimiu postawione były bez żadnego zezwolenia i to wszystko tłumaczy. Porównywanie tego z PRLem jest oczywistą manipulacją. Ale jak widać zwolennik PiSu przywoła nawet przykład oczywistego wariata, by manipulować. Napisałem już o tym, że tu nie chodzi o wiarę ani o cześć dla ofiar. Niech by ktoś spróbował umieścić obok Kaczyńskiego portret Jarugi-Nowackiej albo posła Karpiniuka, zapewne nie odszedłby stamtąd na własnych nogach.
Po raz kolejny spamujesz, żeby kłamać.
Witam.
Ot widać do czego prowadzi mix nieuctwa,głupoty i fanatyzmu.