Opowiadanie to nasza jedyna łódź, którą możemy żeglować po rzece czasu. (Ursula K. Le Guin)

Filozofia interfejsu

A co! Dziś dorabia się filozofię do wszystkiego, to ja napiszę o filozofii interfejsu*. Dziwnym angielskim słowem interfejs nazywamy coś, co stanowi rodzaj „deski rozdzielczej” dla wszystkich nowoczesnych urządzeń elektronicznych. W każdym urządzeniu potrzebne są jakieś przyciski, pokrętła, guziczki, którymi włączamy i regulujemy rozmaite funkcje. W czasach mojej młodości wszystko było proste. Telewizor miał włącznik, pokrętło kanałów i ewentualnie potencjometry jasności, kontrastu i głośności. W lodówce było jedno pokrętło – cieplej i zimniej. W tych lepszych była żaróweczka. Moja babcia umiała włączyć telewizor i wybrać program (aż dwa były). To były dobre czasy prostych interfejsów.
Oczywiście z biegiem czasu sprawy zaczęły się komplikować. Wszystkie interfejsy jeszcze były mechaniczne, ale liczba opcji zwiększała się. Było to może trudniejsze do zapamiętania, ale nie utrudniało życia. Interfejsy były jednopoziomowe. Trudno było zablokować działanie urządzenia, bo np. nagrywanie i odtwarzanie w magnetofonie nie było możliwe jednocześnie. Prawdziwe komplikacje zaczęły się dopiero wraz z pojawieniem się komputerów. Pierwotnie komputer przeznaczony dla fachowca, to było jego narzędzie pracy, zaś laik mógł się najwyżej cieszyć jej wynikami. Zmuszenie komputera do działania wymagało wpisywania rozmaitych tekstowych poleceń o różnym stopniu komplikacji. Jeśli ktoś napisał „Cześć komputerze, oblicz mi pierwiastek kwadratowy z 259”, to otrzymał najwyżej odpowiedź w rodzaju „Command no found”.
Gdy pojawiły się pierwsze GUI**, a były to pierwsze wersje systemów Apple i nakładka na DOS zwana Windows, sprawa się wtedy dopiero okazało się, jak bardzo skomplikowane może być posługiwanie się komputerem. Fachowcy stracili monopol i coraz częściej przy komputerze siadał laik. Pierwsze interfejsy znanego powszechnie Windows maiły charakter kaskadowy***. Najpierw otwieraliśmy okno główne, wybieraliśmy ikonę grupy programów, np. biurowych, potem dopiero wybrać można było program. Nie wykluczało to możliwości otwarcia kilku programów jednocześnie, ale wielozadaniowość była mocno dyskusyjna. Powodów było kilka. Z jednej strony komputery były słabe, Windows był tylko nakładką graficzną i po włączeniu niektórych programów się zawieszał lub zamykał inne, a dla przeciętnego użytkownika przekopywanie się przez otwarte okna było zbyt trudne.
Firma, produkująca komputery ze znakiem nadgryzionego jabłka, była zwykle o krok przed konkurencją, ale dla większości użytkowników momentem rewolucyjnym było koniec roku 1995. Wtedy to interfejs komputera stał się wielopoziomowy. Z menu można było wybierać rozmaite programy i uruchamiać je równocześnie.W miarę upływu lat, komputery stawały się coraz doskonalsze, systemy operacyjne również i wielozadaniowość stała się faktem. Nie wiem czy to dobrze, bo z drugiej strony interfejsu siedział człowiek, który w zadziwiający sposób był zwykle kompletnie jednozadaniowy. W ten sposób komputery zaczęły wspierać bałaganiarstwo. Użytkownik otwierał bowiem kilka programów, pracował tylko na jednym, a reszta tylko spowalniała maszynę.
Swoboda, z jaką można było kształtować interfejs komputera, z biegiem czasu stała się przekleństwem użytkownika. Nie przypadkiem zaczęto część problemów komputerowych umieszczać w kategorii problem between chair and keyboard****. Zbyt skomplikowany interfejs komputera spowodował, ze dzisiejsze babcie już sobie nie radzą z tak skomplikowaną maszyną. Jest tam zbyt wiele ikonek i zbyt wiele przycisków do kliknięcia. A wcale to nie znaczy, że współczesna babcia nie chciałaby się takim urządzeniem posługiwać. Jednak interfejs takiego urządzenia powinien być prosty, czytelny i zrozumiały.

Ikony muszą być czytelne i proste.
Ikony muszą być czytelne i proste.

Pierwszy krok w celu uproszczenia interfejsu komputera uczynil Asus wraz z premierą swojego słynnego już Eee PC. Interfejs stał się na tyle czytelny i prosty, ze dziś używają go (w specjalnej wersji) użytkownicy Windows na tych minikomputerach.
Wzorem prostego interfejsu zaczęły się stawać urządzenia z innej branży – telefony komórkowe. Owszem, niektóre z nich są też bardzo skomplikowane, ale podstawowe funkcję są czytelne i oczywiste. Jest spora grupa ludzi w podeszłym wieku, którzy bez oporów korzystają z komórki, a nie potrafią używać komputera. Pomijając smartfony, telefon jest jednozadaniowy. Dzwonisz albo wysyłasz sms.
Jeśli pomyślimy o przeciętnym użytkowniku, który chciałby mieć kontakt z bliskimi za pośrednictwem komunikatorów, wysłać i odebrać pocztę lub poczytać informacje na stronach www, to interfejsy dzisiejszych komputerów cierpią na znaczny przerost ambicji.
Dlatego ponownie wracam do systemu Moblin i prostoty interfejsu, jaki proponuje. Jest jeden pasek podstawowych narzędzi. Każdy bez problemu znajdzie to, co chce. Ponieważ jednak jednozadaniowość zupełna byłaby marnowaniem możliwości, więc wszystkie otwarte programy skupione są pod ikonką Zones czyli Strefy. Każdy użytkownik łatwo znajdzie uruchomione programy.

Strefy aplikacji w Moblinie
Strefy aplikacji w Moblinie

Można kliknąć na obrazku, żeby zobaczyć powiększenie. W Moblinie wielka zaletą jest prostota konfiguracji. System nie pyta czy praca na baterii ma być oszczędna, w jakim trybie ma pracować procesor, jaki ma być procent jasności ekranu. Przeciętny użytkownik nie wiedziałby, o co chodzi, a to spowodowałby jego frustrację, czułby się głupszy od maszyny. Podobnie jest z konfiguracją łącz sieciowych. System zadaje tylko niezbędne pytania, najczęściej o hasło do szyfrowanej sieci. Cała reszta parametrów wykrywana jest automatycznie.
Pora na wnioski. Sądzę, ze nadszedł moment, gdy należy rozdzielić interfejsy komputerów w zależności od tego, do czego służą. Interfejs dla profesjonalisty***** będzie wyglądał inaczej, niż interfejs domowego użytkownika. Moblin poszedł w dobrym kierunku i być mozę system ten nie zdobędzie świata, ale na pewno wyznaczy trendy w projektowaniu interfejsu nowoczesnych komputerów.
Tym samym między bajki wkładam opowieści o komputerach sterowanych głosem, z którymi będziemy rozmawiać. Już dziś można stosować polecenia dźwiękowe, ale jest to często bardziej skomplikowane niż klikanie myszką, a rozmawiać z komputerami nie będziemy. Nigdy. Nie dlatego, ze nie będzie możliwości technicznych, nie będzie takiej potrzeby.


* Mój przyjaciel Michał zawsze używa spolszczenia – międzymordzie i twierdzi, że tak jest lepiej. 🙂
** Graphical User Interface – czyli interfejsy graficzne.
*** Użyte przeze mnie określenia – kaskadowy, czy wielopoziomowy, są moimi sformułowaniami, które przez swój brak fachowości mają ułatwić czytanie laikom.
**** Po naszemu to problem między krzesłem a klawiaturą.
***** Profesjonalista – ktoś używający komputera do pracy, a tym samym osoba, która ma obowiązek „umieć”.

Oceń felieton