Być może kolejne pokolenia będą świadkami upadku Rzeczypospolitej. Klęski na miarę zaborów sprzed prawie dwustu trzydziestu lat.
Dziś przed nami wybory stulecia, więc złamałem swe postanowienie i zdecydowałem się napisać. Jeśli te wybory wygra partia Kaczyńskiego, to na długie lata pożegnamy się z demokracją, wolnością i dobrobytem.
To będzie krótka opowieść o przerażonym starcu. Smutne i puste jest życie człowieka sterowanego strachem.
Podręcznik przedmiotu „Historia i teraźniejszość”, który napisał Wojciech Roszkowski na zlecenie ministerstwa kierowanego przez Przemysława Czarnka, wzbudził powszechną złość, ale i niedowierzanie.
W okresie ostatniego roku rządowa telewizja kilkaset razy pokazała Donalda Tuska wymawiającego frazę: „Für Deutschland”. Kilkadziesiąt razy pokazano Tuska w ujęciu z tzw. monitora oglądowego, co przeciętnemu widzowi może przypominać widok przez celownik optyczny karabinu snajperskiego.
Koalicja Schrödingera – im bardziej wyborca zaglądał do środka, tym bardziej koalicji nie było. I nie będzie, choć wielu z nas z powodów racjonalnych taka koalicja się marzy.
Problemem zasadniczym jest Tusk. Jest to temat główny. Jego nazwisko jest odmieniane codziennie przez wszystkie przypadki nie tylko w pisowskiej telewizji rządowej. Jeśli ktoś uświadomi sobie, że przez ponad sześć lat na stanowisku przywódcy opozycji był wakat, to może się nieco dziwić, dlaczego Zandberg, ani Hołownia nie wystartowali w tym konkursie.
Od lat twierdzę, że żyjemy w epoce schyłkowej. Cywilizacja niewidocznie i powoli, ale jednak wciąż upada. Gdy nieuchronnie walił się starożytny Rzym, też mało kto to zauważał. Za to spora część moich znajomych traktuje te moje analizy jak brednie szaleńca
Im bardziej Macierewicz się starał, im więcej pieniędzy wydawano, im większych idiotów zatrudniano do komisji, tym bardziej zamachu nie było. Putin jest dyktatorem, który ma krew na rękach, ale nie jest to krew ofiar spod Smoleńska i żadna propaganda pisowska tego nie zmieni.
Niegdyś był nazywany „trzecim bliźniakiem” dla podkreślenia jego roli w partii braci Kaczyńskich. Był współzałożycielem partii Jarosława i Lecha. Podczas pierwszych rządów PiS, w latach 2005 – 2007, był wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych i administracji.